Kielce: Wtorek, godz. 4. Strajk w kieleckim MPK
Kielczanie w chaosie szukający taksówki lub busa, by nie spóźnić się do pracy – tak we wtorek od rana powinna wyglądać stolica województwa. 'Solidarność’ w kieleckim MPK nie zmieniła zdania, o godz. 4 w przedsiębiorstwie początek bezterminowego strajku. Po kieleckich ulicach nie powinny jeździć autobusy komunikacji miejskiej. Być może tylko nieliczni kierowcy zdecydują się pracować normalnie i nie uczestniczyć w proteście. Tak jak 22 czerwca, gdy na ulice Kielc wyjechało tylko sześć wozów.
W poniedziałek wiadomo było tylko, że zgodnie z zapowiedzią we wtorek o godz. 4 w MPK rozpoczyna się bezterminowy strajk. Nikt nikt nie potrafił jednak odpowiedzieć, ile autobusów zostanie w zajezdni i na jak długo.
O dacie strajku Bogdan Latosiński, szef zakładowej 'Solidarności’, poinformował tydzień temu. – Podjęliśmy taką decyzję, bo mamy dosyć upodlenia. Od dwóch lat jest spór zbiorowy w firmie, od dawna nędznie zarabiamy, a zarząd nie chce rozmawiać o podwyżkach. W dodatku Veolia obiecała, że na początku sierpnia będzie z nami rozmawiała o pakiecie socjalnym. Prezes był w Kielcach kilka dni temu i nawet nie raczył się z nami spotkać – mówił wówczas. Tłumaczył, że z ostateczną decyzją załoga czekała na finał przetargu na obsługę komunikacyjną miasta i rozmowy z Veolią Transport Polska, inwestorem, który ma prywatyzować spółkę.
– Ale od tego czasu do żadnych rozmów nie doszło ani z inwestorem, ani z prezesem spółki. Dlatego będzie strajk. Mamy dość ignorowania nas i niszczenia firmy. Nawet prezydent Lubawski poszedł na urlop, chociaż wiedział o strajku – mówił w poniedziałek rozżalony Bogdan Latosiński.
We wtorek rano autobusy mają zostać w bazach, ale nie wiadomo, jak długo. – Załoga zdecyduje o tym już podczas strajku. Cały czas liczymy na rozmowy o sporze zbiorowym i że nareszcie doczekamy się podwyżek – twierdzi Latosiński.
Do rozmów raczej nie dojdzie we wtorek. Prezes MPK Krzysztof Chrabąszcz zapowiedział, że nie może rozmawiać o podwyżkach, bo za chwilę do firmy wchodzi inwestor. – I to już jest jego kompetencja. A inne elementy uzgodniliśmy. Nawet przywróciłem samochód, który przywozi kierowców w nocy do pracy. Dla mnie ten strajk to tak naprawdę efekt obaw szefa 'Solidarności’ przed prywatyzacją – podkreśla Chrabąszcz.
Nie wszystkie związki zawodowe popierają strajk. – Przecież wszystko się dzieje zgodnie z planem. Prezes Veolii zapowiedział rozmowy o pakiecie socjalnym, ale dopiero wtedy, gdy uprawomocni się wynik przetargu na obsługę komunikacji miejskiej. A to dopiero nastąpi. Myślę, że lepiej poczekać – mówi Ryszard Piskulak, szef Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej. Jego zdaniem w zajezdni może dziś zostać około 60 proc. autobusów ze 140, które jeżdżą zazwyczaj.
Po tym, jak 22 czerwca w miasto wyjechało tylko sześć wozów, Zarząd Transportu Miejskiego w Kielcach nałożył na MPK karę 315 tys. zł.
– Nie wiem, co doradzić pasażerom. Mamy sygnały od prezesa MPK, że dojdzie do strajku, ale nie wiemy, jak będzie duży. Jeżeli autobusy nie będą jeździły przez cały dzień, to zerwiemy umowę i zorganizujemy transport zastępczy. Mamy umówionych 80 autobusów, ale zaczną one jeździć najwcześniej 20 sierpnia – mówi Zbigniew Michnicki z ZTM-u.
Co ciekawe, nawet jeśli dojdzie do strajku i zerwania umowy, to i tak od przyszłego roku MPK może znowu wozić pasażerów. – Jeżeli prezes Urzędu Zamówień Publicznych uzna, że przetarg na obsługę komunikacyjną był prawidłowo przeprowadzony, to musimy podpisać umowę ze zwycięzcą, czyli MPK – tłumaczy Michnicki.