Piotrków Trybunalski: Woził wilk razy kilka
Kolejna runda brutalnej walki między piotrkowskimi przewoźnikami. Inspekcja Transportu Drogowego „znokautowała”PKS, który jeździł po mieście bez zezwolenia – czytamy w Dzienniku Łódzkim. PKS straci nie tylko płacąc dziewięć tysięcy złotych kary. Straci też pasażerów –pracowników i uczniów piotrkowskiej Piomy m.in. z Moszczenicy czy Niechcic. Autobusy PKS dowoziły ich pod bramę zakładu, a powinny wysadzać na dworcu. Na PKS doniosła życzliwa konkurencja, a zmasowane kontrole ITD i mandaty dla innych przewoźników po raz kolejny pokazały fatalną jakość i brak profesjonalizmu transportu miejskiego i podmiejskiego w Piotrkowie. PKS już liczy straty, bo liczyć umieją też pasażerowie i z autobusów podwożących ich bezpośrednio spod domu pod wejście do Piomy przesiedli się do prywatnych samochodów. Narzekają na utrudnienia. Jak mówi jeden z pracowników Piomy, który teraz do pracy z Poniatowa (gm. Sulejów) dojeżdża z przesiadką na dworcu, jest drożej i dłużej. –Płaciłem 2,50 zł w jedną stronę, a teraz płacę 2,50 do Piotrkowa i 1,60 z dworca do zakładu –wylicza z kolei pan Andrzej z sulejowskiego Podklaszorza. –Wychodzę z domu o 4 rano, a wracam o godzinę później niż zwykle, czyli o 17, choć pracę kończę po godz. 14…Ale tego piwa PKS nawarzył sobie sam. Autobusy kursów podmiejskich nielegalnie jeździły po mieście od 2004 roku. I przewoźnik o tym wiedział, choć jak twierdzi Lilla Fajkowska, kierownik działu przewozów pasażerskich w piotrkowskim oddziale PKS, nie ze swojej winy nie mógł otrzymać zezwolenia na przejazd po mieście. Barierą nie do przeskoczenia był brak zgody na korzystanie przez PKS z miejskiego przystanku przy FMG Pioma, którego przewoźnikowi odmawiał Miejski Zarząd Dróg i Komunikacji. Tymczasem, jak podkreśla Małgorzata Wójcik z MZDiK, takiej zgody –w świetle ustawy o transporcie drogowym oraz zarządzeń prezydentów Waldemara Matusewicza i Krzysztofa Chojniaka –nie było i nie będzie. –Jest wyraźne rozgraniczenie, że linie podmiejskie kończą się na dworcu, nie może być wyjątku dla jednego przewoźnika –tłumaczy Wójcik, która dodaje też, że PKS nigdy nie starał się o skorzystanie z innej możliwości, która pozwoliłaby na legalne kursy, np. z Moszczenicy czy Niechcic prosto pod Piomę. –Nigdy nie wpłynął od tego przewoźnika wniosek o zgodę na regularny kurs specjalny, czyli przewóz określonej grupy pasażerów, np. pracowników zakładu czy uczniów. A to, jak dodaje Wójcik, przewoźnik otrzymałby bez problemów, choć także bez możliwości korzystania z przystanku miejskiego. –Już rozmawialiśmy ze związkami zawodowymi z Piomy na temat zgody na podjeżdżanie bezpośrednio pod teren zakładu –podkreśla Lilla Fajkowska, która kompletowanie dokumentów pod kątem takiego zezwolenia zaczęła zaraz po pierwszych kontrolach Inspekcji Transportu Drogowego. A te najdotkliwsze okazały się właśnie dla PKS, który za nielegalny przejazd po mieście musi zapłacić 9 tys. zł. Płacić będą też inni przewoźnicy, bo Inspekcja Transportu Drogowego, poinformowana przez życzliwą konkurencję o nielegalnym przewozie pasażerów w Piotrkowie, skontrolowała wszystkie podjeżdżające pod Piomę busy. –Pierwsza kontrola, to pięć przypadków braku zezwoleń –wylicza Piotr Piróg, naczelnik wydziału inspekcji w WITD w Łodzi. –Druga kontrola to dwa przypadki braku zezwoleń, trzy zabrane dowody rejestracyjne ze względu na stan techniczny pojazdów, jeden przekroczony czas pracy kierowcy i jeden przypadek nieprzestrzegania godzin odjazdów. Podczas trzeciej kontroli, przeprowadzonej w miniony wtorek, inspektorzy nie mieli już żadnych uwag. Busy i autobusy bez zezwoleń pod Piomę nie podjechały, choć jak zdradzają pracownicy zakładu, jeszcze czasami ryzykują. Ale ITD, jak zapowiada Piróg, jeszcze się pod FMG pojawi nieraz…