Łódź: Czym do Łodzi i z Łodzi
Kilkadziesiąt autobusów różnych linii kursuje między Łodzią a podłódzkimi powiatami. Skąd więc ciągłe narzekania pasażerów i wrażenie, że to wyprawa na drugi koniec świata…? – zastanawia się Dziennik Łódzki. Mieszkańcy podłódzkich miejscowości, którzy dojeżdżają do szkoły lub pracy w stolicy województwa, mają w czym wybierać. Do ościennych powiatów kursuje trzynaście linii autobusowych MPK, jedenaście PKS Łódź i ponad dwadzieścia linii prywatnych. Do tego należy dodać przewoźników dalekobieżnych, którzy również zabierają pasażerów, zwłaszcza do większych miejscowości. Mimo to nie ustają narzekania na opłaty, stan taboru, a przede wszystkim częstotliwość połączeń. Na komunikację utyskują pabianiczanie, mimo że mają do dyspozycji dwie linie PKS, cztery linie prywatne i tramwaj linii 11. Zdaniem Haliny Dobrowolskiej, odkąd na początku roku zlikwidowano, kursujący po Pabianicach, tramwaj linii P, trudniej szybko dotrzeć do Łodzi. Prezydent Pabianic Zbigniew Dychto zapewnił nas, że busy T i TW, które mają zastąpić tramwaj, zaczną kursować na początku kwietnia. Na razie władze miasta czekają, aż zarządcy dróg wydadzą pozwolenia na utworzenie przystanków dla tych linii. Nie ustają też narzekania na jakość usług świadczonych przez prywatnych przewoźników. Janusz Snopek z Ozorkowa twierdzi, że choć z Łodzi do Ozorkowa dociera aż sześć prywatnych autobusów, często musi czekać na przystanku nawet ponad pół godziny. Zdaniem pasażera Piotra Michalskiego ze Zgierza, przewoźnicy nie przestrzegają rozkładów jazdy, a czasem –przy złej pogodzie –w ogóle nie wypuszczają autobusów na drogi. Zdaniem Andrzeja Bereźnickiego, wojewódzkiego inspektora transportu drogowego, na niektórych podłódzkich trasach jest… zbyt wielu przewoźników. Właściciele prywatnych firm nie mogą dojść do porozumienia i stworzyć wspólnego rozkładu jazdy, stąd bałagan, który widać na przykład na trasie Łódź –Zgierz –Ozorków. Wojewódzki Inspektorat Transportu Drogowego kontroluje jakość usług przewoźników. Jeśli skarg i nieprawidłowości jest dużo, może wystąpić z wnioskiem o odebranie licencji. Ale sytuacja nie poprawi się, jeśli będą wydawane kolejne pozwolenia na przewóz osób, a przewoźnicy będą stawiać na ilość, a nie jakość usług. Osobny rozdział narzekań to wprowadzone przez PKS migawki elektroniczne na linii Łódź –Rzgów –Tuszyn i Łódź –Konstantynów –Lutomiersk. Miały ułatwić życie pasażerom i skrócić czas przejazdów przez ograniczenie postojów na przystankach przeznaczonych na sprzedaż biletów. Tymczasem, zdaniem niektórych, migawki zamiast ułatwić, utrudniły podróżowanie. Ewa Różycka ze Rzgowa twierdzi, że czytniki w autobusach nie zawsze działają. Poza tym migawki można kupić tylko na Dworcu Fabrycznym w Łodzi, a nie –jak wcześniej –również w Rzgowie i Tuszynie. Jolanta Klut, kierownik działu przewozów regionalnych PKS, przyznaje że nowy system „nie jest doskonały”. Dlatego wprowadzono go na razie tylko na dwóch liniach. Kiedy zostanie udoskonalony, migawki pojawią się również w innych autobusach. Wtedy też kupione zostaną kasy, które będą wydawać bilety miesięczne we wszystkich miastach.