Afera z psem i autobusem MPK Rzeszów: Co tam się wydarzyło?
Ostatnie dni upłynęły w Rzeszowie pod znakiem burzliwej dyskusji wokół incydentu z udziałem autobusu MPK Rzeszów i psa na pętli przy ul. Łukasiewicza.
W mediach społecznościowych pojawiły się zarzuty, jakoby kierowca autobusu przejechał psa, po czym miał odjechać, nie udzielając pomocy. W odpowiedzi na narastającą falę hejtu i dezinformacji, MPK opublikowało oficjalne oświadczenie, prostując zarzuty i prezentując wyniki wewnętrznego dochodzenia.
Rozkład jazdy:
- Czy autobus MPK Rzeszów faktycznie przejechał psa na pętli przy ul. Łukasiewicza?
- Jakie działania podjęło MPK Rzeszów po incydencie?
- Co stało się z psem po zdarzeniu?
Autobus nie przejechał psa
MPK Rzeszów zapewnia, że opiera się na materiale z monitoringu oraz dokumentacji medycznej zwierzęcia. Wynika z nich jednoznacznie, że nie doszło do przejechania psa przez autobus. Gdyby 12-tonowy pojazd najechał na jakąkolwiek część ciała psa, doszłoby do złamań lub zmiażdżeń – a takie obrażenia nie zostały stwierdzone. Zamiast tego weterynarz odnotował otarcia i stłuczenia, które mogły powstać zarówno wskutek lekkiego kontaktu z pojazdem, jak i w wyniku konfrontacji z innymi psami.
MPK nie wyklucza, że pies mógł się otrzeć o karoserię autobusu, ale jak podkreślają przedstawiciele spółki – kierowca nie widział zwierzęcia z pozycji kabiny. Sygnały od pasażerów obecnych na miejscu nie były jednoznaczne, co również widać na nagraniach z monitoringu.
PRZESIĄDŹ SIĘ NA:
Kierowca bez kary
Jedyny błąd, jaki MPK przyznaje po stronie kierowcy, to brak zgłoszenia incydentu dyspozytorowi. Nie podjęto jednak decyzji o sankcjach służbowych – kierowca został jedynie pouczony. Zarząd MPK zapowiedział, że przypomni wszystkim pracownikom o obowiązku natychmiastowego raportowania podobnych sytuacji.
W wyniku emocjonalnych komentarzy publikowanych w sieci, pracownicy MPK stali się celem hejtu i gróźb. Spółka wydała apel o zaprzestanie obraźliwych wpisów i ochronę dobrego imienia kierowców. Podkreślono, że codziennie odpowiadają oni za bezpieczeństwo setek pasażerów i wykonują swoje obowiązki z pełnym profesjonalizmem.
W odpowiedzi na sytuację i w geście solidarności z czworonogami, pracownicy MPK zorganizowali zbiórkę karmy i artykułów higieny dla zwierząt. Pierwsza partia darów trafiła już do schroniska „Kundelek” – miejsca, w którym przebywał również pies z incydentu. Co ważne, owczarek, o którego wybuchła cała sprawa, wrócił już do swojego właściciela.
Naszym zdaniem: Afera z psem i autobusem w Rzeszowie pokazuje, jak szybko niezweryfikowane informacje mogą urosnąć do rangi publicznego kryzysu. MPK stanęło na wysokości zadania, przeprowadziło analizę, udostępniło wyniki i podjęło działania naprawcze – zarówno organizacyjne, jak i społeczne. Zamiast pogłębiać podziały, firma zachęca do empatii – i wobec ludzi, i wobec zwierząt.
Komentarze