Wrocław: Rowerzyści postrachem w Rynku
W Rynku obowiązuje całkowity zakaz poruszania się na rowerze. Ale nikt go nie przestrzega. – Muszę mieć oczy dookoła głowy i non stop pilnować dziecka, żeby nie potracił go rowerzysta nie wpadło pod koła pędzącego rowerzysty – mówi Rusłana Gołubczyk z Wrocławia. Ostatnio jakiś szaleniec o mały włos nie przejechał jej 2-letniego synka. – A miesiąc temu młody człowiek mało nie wjechał w wózek z moją półroczną córeczką – dodaje pani Małgorzata. Na wrocławskim Rynku obowiązuje całkowity zakaz poruszania się na rowerze. Informują o tym znaki drogowe, ustawione są przy wszystkich wjazdach do Rynku. Żeby cykliści nie mieli wątpliwości, że to również ich dotyczy, pod znakami jest umieszczana tabliczka z napisem 'Dotyczy także rowerzystów’. – Niestety praktyka jest inna, nikt nie przestrzega tych zakazów – ubolewa Rusłana Gołubczyk. Dagmara Samól-Turek, rzeczniczka wrocławskiej straży miejskiej, zapewnia: – Codziennie interweniujemy kilkanaście razy w sprawie rowerzystów na samym tylko Rynku. Cały Rynek jest monitorowany, więc jeśli strażnicy wyłapią kogoś, kto jeździ wyjątkowo niebezpiecznie, to od razu informują o tym najbliższy patrol. Ci, którzy nie chcą zejść z roweru w Rynku, muszą się liczyć z mandatem w wysokości nawet 500 zł. Szczególnie powinni się pilnować ci, co jeżdżą wyjątkowo niebezpiecznie. Strażnicy przestrzegają: – Wówczas na pouczeniu się nie skończy. Sprawę możemy przekazać do sądu grodzkiego, a karą może być nawet 1500 zł.