Strażnik miejski rowerem z Krakowa do Maroka

infobike
18.08.2015 12:52

Krakowski strażnik miejski popisałsię niebanalnym wyczynem. Mirosław Dzudzik ? pracownik StrażyMiejskiej Miasta Krakowa ? przejechał rowerem trasę z Krakowa doMaroka.

Rozmowę w Mirosławem Dudzkiemprzeprowadził Marcin Warszawski.

– Rower to najlepszy środektransportu?

– Oczywiście. Ja zanim jeszczezsiądę z roweru to już myślę o kolejnej wyprawie. To była mojadruga tak daleka podróż. Rok temu rowerem dojechałem przez Turcjędo Gruzji.

– Jak wyglądają przygotowania dotakiej wyprawy?

– Nie było jakiś specjalnychtreningów. Rowerem jeżdżę bowiem regularnie przez cały rok.Każdego dnia pokonuję 15 km do pracy i drugie tyle z powrotem.

– Tym rowerem, który codzienniejest zaparkowany przy komendzie?

– Dokładnie tym. Przejechałem nimjuż ponad 80 tysięcy kilometrów.  To jest jedyny rower, któryposiadam od 10 lat.  

– Taki wyjazd to trudneprzedsięwzięcie logistyczne?

–  Rzeczywiście trzeba zesobą zabrać praktycznie wszystko, czego potrzebujesz na dwamiesiące życia poza domem.  Namiot, śpiwór, karimata, dużoubrań szczególnie ciepłych, apteczka, kosmetyki, podstawowenarzędzia, kombinerki,  kuchenkę turystyczną. Łączniewyszło około 35 kg bagażu.

–  Dużo schudłeś?    

– Na początku wyprawy ważyłem 80kilogramów. Spalanie kalorii jest duże, gdy dziennie spędza sięna rowerze od 7 do 9 godzin.

– Jak często trzeba robić sobieprzerwę?

– Ja nie jeżdżę według jakiegośścisłego planu czy schematu. Najlepiej jest jechać tak szybko itak długo, jak pozwala wydolność naszego organizmu.     

– Który odcinek byłnajtrudniejszy?    

– Bez wątpienia Szwajcaria tymrazem mnie nie rozpieszczała. Kręte alpejskie drogi pokonywałem wstrugach deszczu. Trzeba się było przyzwyczaić do spania w mokrymnamiocie.  

   
– Czy na którymśodcinku pojawił się kryzys?     

–  Andora. Na wysokości ponad2400 metrów nad poziomem morza niebo przysłoniła gruba warstwachmur i zaczęło sypać mokrym śniegiem. Termometr pokazywałzaledwie 1 stopień powyżej zera. Nie było łatwo.  

 
– Ile krajów odwiedziłeś?   

– W sumie 10: Czechy, NiemcyAustria, Szwajcaria, Włochy, Francja, Andora, Monako, Hiszpania iMaroko.

– To jaki dystans trzeba pokonać,by to wszystko zobaczyć?    

– W podróży naprawdę nie chodzio statystyki.    

– Jednak licznik rowerowy niekłamie.    

–  Wyzerowałem licznik wKrakowie. Gdy pakowałem rower do samolotu, by ruszyć w drogępowrotną, licznik pokazywał ponad 6300 km. 

    
– To na ile dnizostawiłeś mundur w szafie?    

– Na 57 dni.  

 
– Miałeś na trasie awarię?    

– Pękła mi obręcz w jednymkole.  

 
– Myślałeś, że to koniecpodróży?  

 
– Absolutnie nie. Awariazdarzyła się w Fezie, czyli już w samym Maroku, ale bez względuna miejsce i tak pojechałbym dalej. Wiedziałem, że jakoś naprawiękoło. Bez trudu znalazłem warsztat, w którym udało się usunąćusterkę i to taniej niż w Polsce. Właściciel zakładu zaprzeplecenie wszystkich szprych i centrowanie koła policzył mizaledwie 30 zł. Na takim wyjeździe wiele części w rowerze zużywasię zdecydowanie szybciej niż w normalnych warunkach, jednak nie dasię przygotować na każdą sytuację. Oprócz zapasowych dętek inarzędzi trzeba mieć przy sobie niezastąpiony zestaw Mc Guyvera,czyli kawałek sznurka, drucika i plastra. Najszybciej zużywają sięhamulce. Szczególnie podczas zjazdów z górskich przełęczy. Bawaria, Tyrol, Alpy, Pireneje i Góry Atlas w Afryce –  toprawdziwy egzamin dla jednośladu.

Przeczytajcały wywiad >>