Strażnik miejski rowerem z Krakowa do Maroka
Krakowski strażnik miejski popisałsię niebanalnym wyczynem. Mirosław Dzudzik ? pracownik StrażyMiejskiej Miasta Krakowa ? przejechał rowerem trasę z Krakowa doMaroka.
Rozmowę w Mirosławem Dudzkiemprzeprowadził Marcin Warszawski.
– Rower to najlepszy środektransportu?
– Oczywiście. Ja zanim jeszczezsiądę z roweru to już myślę o kolejnej wyprawie. To była mojadruga tak daleka podróż. Rok temu rowerem dojechałem przez Turcjędo Gruzji.
– Jak wyglądają przygotowania dotakiej wyprawy?
– Nie było jakiś specjalnychtreningów. Rowerem jeżdżę bowiem regularnie przez cały rok.Każdego dnia pokonuję 15 km do pracy i drugie tyle z powrotem.
– Tym rowerem, który codzienniejest zaparkowany przy komendzie?
– Dokładnie tym. Przejechałem nimjuż ponad 80 tysięcy kilometrów. To jest jedyny rower, któryposiadam od 10 lat.
– Taki wyjazd to trudneprzedsięwzięcie logistyczne?
– Rzeczywiście trzeba zesobą zabrać praktycznie wszystko, czego potrzebujesz na dwamiesiące życia poza domem. Namiot, śpiwór, karimata, dużoubrań szczególnie ciepłych, apteczka, kosmetyki, podstawowenarzędzia, kombinerki, kuchenkę turystyczną. Łączniewyszło około 35 kg bagażu.
– Dużo schudłeś?
– Na początku wyprawy ważyłem 80kilogramów. Spalanie kalorii jest duże, gdy dziennie spędza sięna rowerze od 7 do 9 godzin.
– Jak często trzeba robić sobieprzerwę?
– Ja nie jeżdżę według jakiegośścisłego planu czy schematu. Najlepiej jest jechać tak szybko itak długo, jak pozwala wydolność naszego organizmu.
– Który odcinek byłnajtrudniejszy?
– Bez wątpienia Szwajcaria tymrazem mnie nie rozpieszczała. Kręte alpejskie drogi pokonywałem wstrugach deszczu. Trzeba się było przyzwyczaić do spania w mokrymnamiocie.
– Czy na którymśodcinku pojawił się kryzys?
– Andora. Na wysokości ponad2400 metrów nad poziomem morza niebo przysłoniła gruba warstwachmur i zaczęło sypać mokrym śniegiem. Termometr pokazywałzaledwie 1 stopień powyżej zera. Nie było łatwo.
PRZESIĄDŹ SIĘ NA:
– Ile krajów odwiedziłeś?
– W sumie 10: Czechy, NiemcyAustria, Szwajcaria, Włochy, Francja, Andora, Monako, Hiszpania iMaroko.
– To jaki dystans trzeba pokonać,by to wszystko zobaczyć?
– W podróży naprawdę nie chodzio statystyki.
– Jednak licznik rowerowy niekłamie.
– Wyzerowałem licznik wKrakowie. Gdy pakowałem rower do samolotu, by ruszyć w drogępowrotną, licznik pokazywał ponad 6300 km.
– To na ile dnizostawiłeś mundur w szafie?
– Na 57 dni.
– Miałeś na trasie awarię?
– Pękła mi obręcz w jednymkole.
– Myślałeś, że to koniecpodróży?
– Absolutnie nie. Awariazdarzyła się w Fezie, czyli już w samym Maroku, ale bez względuna miejsce i tak pojechałbym dalej. Wiedziałem, że jakoś naprawiękoło. Bez trudu znalazłem warsztat, w którym udało się usunąćusterkę i to taniej niż w Polsce. Właściciel zakładu zaprzeplecenie wszystkich szprych i centrowanie koła policzył mizaledwie 30 zł. Na takim wyjeździe wiele części w rowerze zużywasię zdecydowanie szybciej niż w normalnych warunkach, jednak nie dasię przygotować na każdą sytuację. Oprócz zapasowych dętek inarzędzi trzeba mieć przy sobie niezastąpiony zestaw Mc Guyvera,czyli kawałek sznurka, drucika i plastra. Najszybciej zużywają sięhamulce. Szczególnie podczas zjazdów z górskich przełęczy. Bawaria, Tyrol, Alpy, Pireneje i Góry Atlas w Afryce – toprawdziwy egzamin dla jednośladu.
„