Rowerzyści jeżdżą pod prąd

infobike
06.12.2012 00:03

Rowerzyści jeżdżą pod prąd

 samochod_infobike

Codziennie w Krakowie kilka tysięcy rowerzystów jedzie pod prąd, nielegalnie, bez kontrapasa. I co? I nic. Jakoś ciężko uwierzyć, że to zachowanie jest szczególnie niebezpieczne, skoro trup nie ściele się gęsto…Media, owszem, donoszą o potrąconych rowerzystach, ale na przejazdach lub skrzyżowaniach –pisze Marcin Dumnicki na I bike Kraków

To nic nowego –wiele rzeczy nielegalnych nie jest, od razu i z samej definicji, niebezpiecznych. Ale może być. Co może być niebezpiecznego w jeździe pod prąd?

Dlaczego taki zakaz obowiązuje?

Na drogach wielopasmowych, autostradach, wszędzie tam, gdzie mamy jezdnie rozdzielone pasem zieleni lub barierkami, sytuacja jest oczywista. Ale na wąskich osiedlowych uliczkach? Po co ten zakaz? Ano głównie dla “wygody”kierowców –aby ułatwić parkowanie, lub uniknąć sytuacji, gdzie dwóch pcha się z przeciwnej strony i żaden nie chce ustąpić. Celowo piszę “wygody”w cudzysłowiu, bo na większości jednokierunkowych uliczek Krakowa ruch dwustronny odbywał się całkiem sprawnie, pomijając spotkanie dwóch takich, co muszą być pierwsi. No ale nie kończyło się to wypadkami, stłuczkami, co najwyżej jakieś otarcie lakieru mogło się trafić podczas skomplikowanych manewrów. Czyli nic strasznego.

Istnieje jeszcze jeden powód, dla którego w miastach wprowadza się ruch jednokierunkowy. To utrudnienie jazdy autem –władze celowo i z premedytacją ograniczają dostępne trasy, aby jak najwięcej ludzi zrezygnowało z jazdy samochodem. Ale to chyba na razie nie u nas…Oczywiście wtedy rowerzystów takie ograniczenia nie dotyczą.

A co z rowerzystami? No właśnie…Pod prąd autostradą i tak się nikt nie wybiera. Podobnie z ronda można wyjechać właściwą nitką, a nie tą służącą do wjazdu, i krzywda się nie dzieje…A na wąskich uliczkach? Gdzie jednokierunkowość została wymuszona przez gabaryty aut? Dlaczego, skoro samochody się nie mieszczą, ja mam mieć trudniej rowerem? Dlaczego, skoro zagrożenia są iluzoryczne, mam nadkładać drogi? I to po ruchliwych ulicach?

Przepraszam Was bardzo, prawniczy puryści. Rowerzyści, jadąc pod prąd, robią dobrze. Wybierają rozsądnie –kładąc na szali z jednej strony zagrożenie mandatem(jadąc pod prąd), a z drugiej strony potrącenie przez szybko jadący samochód (na wielopasmowej drodze). Wybierając między wątpliwej jakości pokręconą drogą dla rowerów a prostym jak drut kawałkiem jednokierunkowej. Wiedząc, że to nie przez nich ulica stała się jednokierunkowa. I że nie będą przeszkadzać, bo się po prostu zmieszczą.

I w zasadzie nikt się temu nie dziwi (z wyjątkiem “fahofcuf”w sieci). Jakoś wszyscy dostrzegli, że tak jest lepiej. Spróbowałbym dziesięć lat temu pojechać pod prąd –oho, co by się działo. Prawie każdy by trąbił, przez okno pouczał, że to jednokierunkowa. A dziś? Krakowscy kierowcy jakoś to zaakceptowali –nikt nie trąbi, co więcej, jak potrzeba, to robią miejsce.

A zatem co zrobić, aby zdrowy rozsądek nie kłócił się z przepisami? Aby nie było nielegalnej jazdy pod prąd? Dopuścić taką jazdę znakami. Po kontrapasie lub bez. W sumie dla mnie, jako rowerzysty, jest obojętne, czy jadę kontrapasem, czy nie. Wiem, specjaliści od bezpieczeństwa, że wyda Wam się to dziwne. Ale Wy macie skrzywiony ogląd –widzicie głównie wypadki. Ja, jeżdżąc po mieście, widzę, że to działa. Wiem, urzędnicy, że najlepiej nic nie robić, bo wtedy nie popełnia się błędów. Ale to jest znane jako “gest Piłata”. Postarajcie się tak zmieniać Kraków, aby bezpieczna i rozsądna jazda rowerem stała się legalna.

Dziesięć lat temu takie podejście może i byłoby nowatorskie. Może nawet szokujące. Ale obecnie Kraków jest tak zatłoczony, że nie możemy sobie pozwolić na utrudnianie ruchu rowerowego. I powtórzę raz jeszcze – jadący pod prąd osiedlową uliczką rowerzysta nie jest głupi. Łamie tylko przepis nieprzystający do rzeczywistości.

Może ktoś powie, że w takim razie należy zlikwidować ograniczenia prędkości, skoro kierowcy i tak je łamią. To jest jednak nieporównywalne –nadmierna prędkość jest główną przyczyną wypadków. Wypadki związane z jazdą rowerem pod prąd są tak rzadkie, że nie łapią się nawet w statystyki. Z jednym się zgodzę –w mieście drogi powinny być budowane tak, aby jazda z prędkością ponad 50 km/h nie była po nich możliwa. Wtedy przepis ograniczający prędkość będzie dostosowany do rzeczywistości.

Źródło: http://ibikekrakow.com/2012/12/05/rowerzysci-jezdza-pod-prad/