Rower w komunikacji zbiorowej – przeglad rozwiązań (2/2)
W poprzedniej części pisaliśmy o rozwiązaniach prawnych i technicznych stosowanych w przedsiębiorstwach komunikacji miejskiej w różnych Polskich miastach, dotyczacych przewozu rowerów. W tej części wyruszymy poza miasto koleją i przyjżymy się wagonom rowerowym i rozwiązaniom stosowanym u róznych przewoźników kolejowych.
Papierowa rzeczywistość
U kazdego przewoźnika kolejowego w Polsce wygląda to podobnie. Rower przewozić mozna w specjalnie przygotowanych wagonach/przedziałach rowerowych, lub jeżeli takich w składzie nie ma, w pierwszym wagonie, w przejściu tuz za lokomotywą, albo w ostatnim na samym jego końcu, przy czym to obsługa decyduje, w którym końcu pociągu rower można postawić.
Widać, że przewoźnicy mieli jasny cel dopuszczenia jazdy z rowerem przy jak najmniejszych utrudnieniach dla reszty pasazerów. Można bić brawo za intencje.
Wagony przedziałowe, brak wagonu,przedziału rowerowego.
A jak jest w praktyce w przypadkach najczęstszych, czyli przy braku wagonów/przedziałów rowerowych? Niestety owe przepisy regulaminu PKP PR mają się do rzeczywistości nijak. Nie biorą bowiem pod uwagę dwóch rzeczy:
1) Pociągi dzielone
Pierwsza z nich to pociągi dzielone. Czesto zdarza się, że obsługa odmawia możliwości postawienia roweru w pierwszym wagonie, gdyż obok jest przedział służbowy i 'to im przeszkadza w pracy’. W przypadku, gdy ostatnie wagony sa odczepiane i jadą w innym kierunku powoduje to albo konieczność noszenia roweru gdzieś w połowie trasy z wagonu do wagonu (a co za tym idzie opóźnianie pociągu), albo też awanturę z obsługą by jednak postawić rower w pierwszym wagonie i opóźnianie składu już na starcie.
Jeszcze gorzej jest, gdy wagony są doczepiane w połowie trasy. Wtedy jest jeszcze większa szansa na awanturę z obsługą i opóźnienie. Bo skoro obsługa kazała postawić rowery np z tyłu składu wiedząc o doczepianiu wagonów, to czemu teraz chce by je przenoszono? Z praktyki znam przypadki, gdy rower stał w połowie składu blokując przejście, bo nawet interwencja Policji i SOK nie zmusiła rowerzysty do przestawienia roweru, a obsługa chcąc sprawdzić bilety zatrzymywała pociąg w 'polu’ by móc przejć z wagonu do wagonu. O opóźnieniu w takim wypadku nawet nie wspominam, bo zdenerwowany rowerzysta też potrafi ogłosić strajk włoski, albo zaprosić obsługę do noszenia roweru.
Są jeszcze składy dzielone na trzy kierunki. Niewiele Ich, ale bywa, że rowerzysta jedzie w kierunku, w którym poruszają się wagony tylko i wyłącznie ze środkowej części pociągu.
2) Wieksza ilość rowerów.
W przejściu na początku wagonu pierwszego lub na końcu ostatniego mieszczą się spokojnie trzy rowery. Przy czterech przejście jest już praktycznie niemożliwe, a już na pewno nie dla osoby z większym bagażem. Co ma zatem zrobić grupa trzech rowerzystów, gdy wsiadając zobaczą w środku pociagu już dwa rowery? Ano właśnie… pozostaje drugi koniec pociagu (nie koniecznie jadący w interesującym nas kierunku), albo zignorowanie regulaminu.
A co zrobić, gdy w pociągu naraz znajdzie się >8 rowerów? W przypadku zastosowania regulaminowego rozwiązania zablokowane zostana oba krańce pociągu, a miejsca i tak dla kogoś zabraknie.
Z praktyki wiem, że wtedy najczęściej 'wyłączana z użytku’ jest jedna toaleta (mieści się tam 3-5 rowerów), albo przedział (mieści się 8-10 jednośladów). Oczywiście nie za czyjąś zgodą. Co najwyżej z milcząca aprobatą nie mającej lepszego pomysłu obsługi.
Inne problemy:
W przypadku pociągów obsługiwanych przez PKP Intercity dochodzą dodatkowo problemy w wypadku pociagów objętych obowiązkowa rezerwacją oraz wykupem miejscówek. Rowerzysci masowo narzekają na różnych grupach dyskusyjnych) na problemy z zakupem miejscówek 'bez wskazania miejsca’ umożliwiajacych podróż w przedziale blisko roweru w przypadku braku wagonu rowerowego.
Podsumowanie:
Krótko mówiąc regulamin, choć pełen dobrych intencji, jest nieżyciowy i powoduje utrudnienia dla pasazerów z rowerami. Porada na to jest jedna. Trzeba miec wydrukowany i przygotowany regulamin PKP i odpowiednio negocjować z obsługą nie bojąc się straszenia SOK, czy Policją, do czego czesto ucieka się obsługa. Będąc pewnym, że nie łamie się regulaminu, albo do jego złamania zmuszają nas czynniki od nas niezależne (np właśnie inne rowery), .
Wagony bezprzedziałowe, brak wagonu,przedziału rowerowego. Starych wagonów wielkoprzedziałowych Bh, Bht, czy pietrowych (Bhp, Bdhpumn), stopniowo na PKP ubywa. W tych ostatnich jest sporo miejsca na końcu każdego wagonu, co wystarcza na przewóz kilkunastu rowerów i jest wartoscia wystarczającą. W tych wymienionych wcześniej, prócz końców wagonu rower przypiąć mozna także w szerokich przejściach, dzięki czemu możliwości są porównywalne. Gdyby nie poręcze przeszkadzające we wsiadaniu i wysiadaniu z rowerem, byłyby to naprawde wystarczające rozwiązanie dla rowerzystów.
Pojawia się natomiast spora grupa wagonów nowoczesnych (Adhmnu, Bdhmnu, Brdhmnu). Tam z miejscem jest już nieco gorzej, w dodatku nie ma do czego przypiąć jednośladu, co zmusza rowerzystę do bacznej obserwacji, czy jego jednoślad 'nie wysiada sam’ na jakiejś stacji, co w połączeniu z pilnowaniem by jednoślad się nie wywrócił w praktyce oznacza siedzenie na podłodze przy rowerze.
Podmiejska dzungla – EZT.
Tutaj zaczynają się róznice pomiędzy przewoźnikami. Oczywiście w kazdym EZT są wyznaczone przedziały dla podróznych z wiekszym bagażem, czyli także z rowerami. Problemu więc byc nie powinno. A jednak przyjzyjmy się poszczególnym rozwiązaniom:
1) SKM Warszawa.
Pociągi to w większości zmodernizowane EZT. Modernizacja polegała m.in. na usunięciu przedziałow, w tym i przedziału bagażowego. Dla rowerzystów dostępne są stojaki. Problem zaczyna się, gdy pasażerów jest dużo i na rozkładanych miejscach siedzących przy stojakach siedzą już pasażerowie. Oczywiście to już kwestia kultury pasażerów, ale często rowerzysta nie może ze stojaków skorzystać właśnie z tego powodu. Być może przydałaby się czytelna informacja dla pasażerów, że rowerzyście w takim wypadku należy umożliwić postawienie roweru w stojaku. Bo likwidacja miejsc, które przecież (gdy nie ma rowerzystów) mogą i powinne być wykorzystywane przez pozostałych pasazerów, byłaby w ocenie autora błędem.
Tym niemniej dla warszawskiej SKMki należą się brawa, gdyż ich oferta i tak jest bardzo przyjazna – są stojaki, a rowery jeżdżą za darmo.
2) SKM Trójmiasto
Pociągi to typowe EZT. W przedziałach bagażowych umieszczono dla rowerzystów stojaki, o które lepiej jest rower oprzeć, niż w nie go wstawiać. Przedział jest wyraźnie oznakowany jako rowerowy.
Trudno jednak ustalić (proszę o dopowiedzenie w komentarzach jezeli ktoś ma praktykę w tej materi) czy jeden z przedziałów nie jest wykorzystywany jako służbowy, a przez to czy nie ma problemów z obsługą w przypadku przejazdu dużej grupy rowerzystów i konieczności korzystania przez rowerzystów właśnie z przedziału służbowego.
3) PKP Przewozy regionalne
Sytuacja wyglada tu podobnie jak w przypadku Trójmiejskiej SKM-ki. Z tą róznica, że o stojakach mozna tylko pomarzyć, co nie jest wielką przeszkodą.
Dużo większym problemem jest obsługa. Zwłaszcza w zestawach złożonych z jednego EZT często się zdarza, że jeden przedział bagażowy jest już pełen rowerów, a obsługa kategorycznie odmawia możliwości wstawienia roweru do drugiego przedziału wykorzystywanego jako służbowy.
4) Koleje Mazowieckie
Do niedawna sytuacja wyglądała identycznie jak w przypadku PKP PR. Jednak po tym jak jeden z pasazerów podróżujący z rowerem złożył skargę na wyjatkowo agresywną obsługę (doszło do rękoczynów), a sprawę nagłośniły media, regulamin zmieniono na korzyść pasażerów. W tej chwili przejazd z rowerem w przedziale służbowym nie powinien być już problemem, co jest ewenementem na kolei, który powinien być wyraźnym sygnałem dla reszty przewoźników.
Nie nalezy też zapominać o corocznej promocji, dzięki której w Kolejach Mazowieckich rowery w okresie wiosna-jesień jeżdżą za darmo.
Dzięki tym prostym zabiegom KM są postrzegane jako bardzo rowerowe, co można zauwazyć np po frekwencji rowerzystów w 'Słonecznym’.
Autobusy szynowe.
Tutaj zytuacja się zagęszcza z powodu małej ilości dostępnego miejsca i to neizaleznie od przewoźnika. Oczywiście z jednym rowerem przy wzglednie niewielkim napełnieniu pojazdu pasażerami nie ma żadnego problemu. Jednak tak idealne warunki prawie nigdy nie występują w przyrodzie i dlatego wszystkim rowerzystom chciałbym odradzić podróżowanie tego typu pojazdami, o ile tylko mają inną możliwość. Jeżeli nie mają, niech w miarę możliwości wsiadają blisko stacji początkowej, a wysiadają przy końcowej. Ponadto niech przygotują się na tłok, docinki co bardziej chamskich współpasażerów, a czasem i awantury.
Wszystko dlatego, że nawet jeżeli pojazdy te posiadają miejsca na rower (jak np SA132 z Pesy). Kumuluje się w nich przez to problem niewielkiej ilości miejsc siedzących oraz problem montażu siedzeń pomiędzy stojakami na rower, przez co ze stojaków w zasadzie nigdy nie można skorzystać (co autor miał mozliwość sprawdzić w ubiegły weekend w szynobusie Gdynia-Hel).
Pociagi z wagonami/przedziałami rowerowymi.
Nie ma co się dużo rozpisywać, bo to najlepsza możliwa forma przejazdu z rowerem na kolei. Dlatego zachęcam do wyszukiwania połączeń, na których kursują składy wyposażone w ułatwienia dla rowerzystów i przejazdu właśnie nimi.
Jednak i w tym przypadku musze dodać odrobinkę goryczy. Często bowiem wsiadanie do pociągu z wagonem rowerowym nie jest takie łatwe jak samo podróżowanie nim. Nie chodzi nawet o to, że wagony te czasem sa przepełnione, ale o fakt, że same wejścia do nich nie były w żaden sposób przystosowywane do potrzeb rowerzystów, przez co nie ułatwiaja wsiadania z rowerem objuczonym np sakwami. O łatwym wprowadzeniu przyczepki dwusladowej można w ogóle zapomnieć.
Nawet wagony rowerowe przebudowane z dawnych wagonów pocztowych/bagazowych mają skrupulatnie zaspawane drzwi, którymi dostanie się do środka z rowerem byłoby najłatwiejsze.
Jesteśmy w pociągu ze stojakiem. Co dalej?
No własnie. Wsiedliśmy, jest miejsce na rower, ale… Najczęściej stojaki rowerowe w autobusach szynowych i wagonach/przedziałach rowerowych to jeden i ten sam typ stojaka (wyjątkiem jest Trójmiejska SKM, ale tam stojak w mojej opinii bardziej przeszkadza niż pomaga). Składa się on z haka na którym wiesza się przednie koło bicykla oraz 'rynny’ w które sama wchodzi opona koła tylnego. Czasem jest jeszcze dodatkowy uchwyt umożliwiający przypięcie wehikułu.
Problem ze stojakami jest taki, że nie kazdy rower można weń zmieścić. I tak z możliwością zamocowania roweru moga śmiało pożegnać się własciciele rowerów z kołami 29′, często także również własciciele rowerów miejskich i trekingowych (wyprawowych) czyli pojazdów najczęściej wożonych pociągami, a posiadających koła 28′. Nie da się do stojaków wstawić też rowerów o mniejszych rozmiarach kół wyposażonych w szerokie opony (powyżej 2′, choć czasem i 1,9′ sprawia problemy). Podobnie jest z rowerzystami jeżdżącymi na rowerach poziomych, zwłaszcza tych z korbą przed przednim kołem lub rowerach dłuższych niż 2m (także część rowerów na kołach 26′ o duzych rozmiarach ram). Właściciele pojazdów z pełnymi błotnikami powinni się zastanowić nad ich demontażem, bowiem możliwe (choć nie pewne) jest uszkodzenie błotnika tylnego podczas wkładania lub zdejmowania roweru ze stojaka i transportu. O stojakach mogą również zapomnieć osoby wiozące rowerki dziecięce o kołach 16′ i 20′. Choć rowerki dziecięce oczywiście w stojak wejdą, ale zamiast oprzeć się o 'rynny’ na koło, zawisną na haku, co najpewniej spowoduje uszkodzenie pojazdu.
Krótko mówiąc ktoś kto projektował te stojaki, najpewniej nie konsultował się z rowerzystami, bowiem wziął pod uwagę jedynie część (liczną, ale nie jedyną) rowerów MTB/ATB, zapominając o pozostałych typach rowerów.
Skutecznym sposobem dla rowerzystów mających problemy ze stojakami, może okazać się postawienie zwyczajne nie korzystanie ze stojaka, a jedynie oparcie pojazdu o sciane wagonu lub inny rower. Niestety trudniej jest go wtedy zabezpieczyć przed kradzieżą, więc warto zastanowić dokładnie nad miejscem, w którym chcemy nasz rower zostawić.
Na co jeszcze być gotowym? O ile sama jazda z rowerem potrafi byc przyjemnością, o tyle dostanie się z nim do pociagu to zazwyczaj horror. Wiekszość stacji nie posiada żadnych ułatwień w postaci pochylni, więc rowerzysta z ważącym nierzadko 40kg rowerem jest zmuszony do chodzenia po schodach z pojazdem na plecach. Ponadto spora część stacji posiada niskie perony, które utrudniają wejście do samego pociągu.
Podsumowanie
Niniejszy artykuł celowo pokazuje wszystkie możliwe niedogodności mogące (ale nie muszące) spotkać rowerzystę podczas transportu roweru koleją. Ma on na celu przede wszystkim przygotować Was czytelnicy na różne ewentualności, których autor niniejszego artykułu doświadczył podczas wielu lat podróżowania koleją z rowerem.
Nie oznacza to jednak, że zawsze wsiadanie z rowerem wiąże się z utrudnieniami, awanturami z obsługą i współpasażerami, opóźnieniem pociągu, czy tym podobnymi kłopotami. Dość często, zwłaszcza ostatnimi czasy, spotykam się wszak ze zrozumieniem współpasazerów i życzliwą pomocą obsługi. Warto jednak przygotować się na kłopoty już planując podróż wcześniej, posiadać ze sobą wydrukowany regulamin przewozów danego przewoźnika, czy też nagrywać rozmowy z obsługą. Nie warto też bać się straszenia Policją i SOK-iem (ulubiona metoda na zmuszenie rowerzystów do jakiegoś działania). Wszystko tak na wszelki wypadek.