Rok Karty Brukselskiej – dziennikarze
Rok Karty Brukselskiej –dziennikarze
Minął rok od podpisania przez Łódź Karty Brukselskiej. Po podsumowanie mijającego roku poprosiliśmy łódzkich dziennikarzy, którzy często zajmują się tematyką rowerową w Gazecie Wyborczej, Radio Łódź i Dzienniku Łódzkim – czytamy na stronie Rowerowej Łodzi
Aleksandra Hac, Gazeta Wyborcza
Ostatnie 12 miesięcy było chyba najlepszymi dla rowerowej Łodzi odkąd pamiętam, co niestety nie znaczy jeszcze, że były dobre. Podpisanie karty i powołanie pełnomocnika przez Hannę Zdanowską to oczywiście ważne pro-rowerowe sygnały wysłane w świat. Nie oczekiwałam, że Witoldowi Kopciowi będzie łatwo wprowadzać w mieście zmiany. Obawiałam się jednak, że finał historii będzie taki, jak z poprzednim managerem ul. Piotrkowskiej. Na szczęście, nic jednak na to nie wskazuje.
Na łódzkich ulicach pojawiło się przez ostatni rok sporo nowości. Najbardziej podobają mi się parkingi rowerowe i separatory w formie siedzisk. Te drugie, choć mają oddzielać, to kapitalnie łączą. Pojawienie się nowych urządzeń i rozwiązań jest chyba najlepszą formą promocji dla transportu rowerowego. Bardzo wyraźnie sygnalizuje obecność tej grupy na łódzkich ulicach.
Nieustającym problemem pozostają pracownicy Zarządu Dróg i Transportu. Ich absurdalne pojmowanie rzeczywistości już dawno przestało śmieszyć, a oni dalej wykazują niebywałą wręcz konsekwencję w uprzykrzaniu ludziom życia. Nie zmienia się też postawa policjantów, którzy podczas akcji edukacyjnych rozdają na lewo i prawo… mandaty.
W tym roku bardzo zabrakło mi akcji edukacyjnych i promocyjnych organizowanych w niebanalny sposób, w formie happeningów, czy wydarzeń o zaskakującej formie. Myślę, że można to poprawić i spróbować być widocznym na ulicach w niekonwencjonalny sposób, który wyrwie widza z codzienności i sprowokuje do myślenia.
Maciej Trojanowski, Polskie Radio Łódź
Jeśli ktoś rok temu zapytałby mnie czy podpisanie Karty Brukselskiej wpłynie na mój komfort jazdy rowerem po mieście, śmiało odpowiedziałbym, że nie. Jakoś tak we mnie ciągle jeszcze pokutuje wrażenie, że w Łodzi wiele się mówi, wiele deklaruje, a niewiele robi. Ale ostatni rok pozytywnie mnie zaskoczył.
Nie mogłem uwierzyć, że nagle, jak gdyby przez przypadek, na ulicy Wólczańskiej pojawił się kontrapas rowerowy! Jak dziki, zaraz po pracy pojechałem go przetestować. W ogóle w tamtych rejonach rowerem nie jeżdżę, ale po prostu musiałem. To był taki znak, że coś się zmienia. Oczywiście później testowałem (również tylko dla własnej satysfakcji) wszystkie inne inwestycje rowerowe –stojaki, podpórki przy skrzyżowaniach no i oczywiście liczydło. I nie mogłem przestać się cieszyć.
Z drugiej jednak strony, kiedy dzieliłem się moją radością ze znajomymi, za każdym razem dostawałem po głowie. Każda taka rozmowa, pełna była stereotypów, uprzedzeń i niezrozumienia (no bo po co to wszystko? Parkingi lepiej by pobudowali!).
To pokazuje jak wiele jest jeszcze do zrobienia. Bo inwestycje rowerowe (przynajmniej w teorii) można wykonać z dnia nadzień. Ale z dnia na dzień nie zmieni się myślenia ludzi, nie zmieni się ich przyzwyczajeń i absolutnie dla mnie niezrozumiałej, ślepej miłości do samochodów i spalin.
PRZESIĄDŹ SIĘ NA:
Matylda Witkowska, Polska Dziennik ŁódzkiOd podpisania Karty Brukselskiej sporo się w Łodzi o rowerach mówi. O tym, jak dużo, świadczy choćby fakt, że w naszej redakcji jest ktoś, kto w obowiązkach ma specjalnie wpisane pilnowanie spraw rowerowych. A mówiąc o rowerach w naturalny sposób się je promuje. Cieszę się, że jest w Łodzi kompetentny oficer rowerowy, że ciągle pojawiają się jakieś nowinki i gadżety.
Ale nie czarujmy się: barierki z podnóżkami, liczniki, czy nawet stojaki rowerowe to nie jest to, co łódzkim rowerzystom było do szczęścia potrzebne najbardziej. Wolałabym rozpoczęcie przemyślanego przystosowania łódzkich ulic do dwóch kółek, niezależnie od tego, czy miałyby to być drogi rowerowe, wydzielone pasy czy uspokojenie ruchu. A na razie szału budowlanego nie widzę. Przejechanie z jednego końca miasta na drugi nadal wymaga kombinowania, lawirowania między samochodami i często narażania zdrowia. Co z tego, że na końcu drogi czekać na nas będzie śliczny stojaczek z logo Rowerowej Łodzi?
Źródło: http://rowerowalodz.pl/aktualnosci/545-rok-karty-brukselskiej-dziennikarze