Rok Karty Brukselskiej – Bartosz Domaszewicz
Rok Karty Brukselskiej – Bartosz Domaszewicz
7 stycznia mija rok od podpisania przez Łódź Karty Brukselskiej. O podsumowanie tego roku prosimy Bartosza Domaszewicza, radnego który pomógł w przegłosowaniu przez Radę Miejską w Łodzi zobowiązania prezydenta Miasta do podpisania Karty Brukselskiej – pisze Rowerowa Łódź
Radny Bartosz Domaszewicz –jest radnym, który podjął inicjatywę przeprowadzenia przez Radę Miejską w Łodzi sprawy Karty Brukselskiej. Jest radnym, który podjął tę inicjatywę i namówił innych radnych, aby zgodzili się na poparcie tego pomysłu. 22 września 2010 roku (w dniu bez samochodu) łódzka Rada Miejska 29 głosami za i żadnym sprzeciwu, zobowiązała prezydenta Łodzi do podpisania Karty Brukselskiej.
Dlaczego podjął się pan prowadzenia sprawy związanej z Kartą Brukselską?
Podjąłem się tej sprawy niejako z inspiracji środowiska rowerowego. Wyszedłem też z założenia, że jest to próba wyznaczenia jakiegoś wyraźnego celu do spełnienia. A dzięki jasnemu celowi, można liczyć też na to, że można na poszczególnych etapach sprawdzać postępy w realizacji. I to był pierwszy powód. Po drugie uważałem, że przystąpienie do tej Karty jest dobre z punktu widzenia całego Miasta. Bo na poziomie komunikacyjnym jest to wyraźny sygnał, że Miasto chce się otworzyć na politykę rowerową i ją realizować. Jest to też wyraźny sygnał w kierunku ważnego środowiska osób, które potrafi się zorganizować i jasno wyrażać swoje oczekiwania.
Trudno było przekonać innych radnych, aby poparli pomysł Karty Brukselskiej?
Nie było merytorycznych uwag, tak więc z tego punktu widzenia nie było problemów. Oczywiście zdarzały się problemy na stopie ambicjonalnej, że nie każdy chciał się podpisać pod tym pomysłem. To był mój błąd, że wcześniej nie porozmawiałem i nie wyjaśniłem na czym polega Karta. Ujawnił się też brak wiedzy na temat nowoczesnego podejścia do spraw transportu w mieście i jaka powinna być w tym rola transportu rowerowego. Niestety, dalej spora część osób traktuje rower tylko jako element rekreacji i sportu.
Z perspektywy minionego roku, jak ocenia pan realizację postanowień Karty Brukselskiej w Łodzi?
Uważam, że wydarzyło się mało. Jestem rozczarowany, bo spodziewałem się że realizacja będzie dużo mocniejsza. Oczywiście podpisanie Karty Brukselskiej było argumentem wspomagającym do powołania przez prezydenta swojego pełnomocnika do spraw polityki rowerowej, co według mnie było dobrym posunięciem. Bo to był krok w kierunku poprawy systemu dróg rowerowych w Łodzi i poprawiać warunki dla rowerzystów. Ale niestety, podpisanie Karty nie było tak przełomową decyzją, jaką spodziewałem się że będzie. Przy czym moje rozczarowanie wynika trochę z mojej naiwności, mogłem do tego podchodzić trochę bardziej sceptycznie, wtedy byłbym teraz zadowolony.
W 2012 roku w budżecie Łodzi zapisanych jest 10 mln złotych na infrastrukturę rowerową. W zeszłym było niespełna 4 mln. Jak pan to ocenia?
Patrząc na dotychczasowe inwestycje rowerowe w Łodzi, to oczywiście dużo. Zarówno patrząc na skalę Łodzi jak i nawet kraju. Ale mam nadzieję, że w ciągu najbliższych kilku lat co roku będzie przeznaczać się kwotę kilkunastu milionów złotych na infrastrukturę rowerową. Wtedy dopiero można by powiedzieć, że nastąpił pewien przełom. Jeśli zatem uda nam się w tym roku wydać te 10 mln złotych w sposób racjonalny, to może być początek przełomu. Będzie to także dobry argument na przyszłość aby w budżecie miasta zapisywać środki w podobnej skali. Dzięki czemu będzie zapewniona ciągłość realizacji inwestycji rowerowych. Wszystko okaże się w najbliższych dwóch kwartałach, czy Urząd Miasta a dokładniej Zarząd Dróg i Transportu, są w stanie porządnie wydać tę kwotę.
Jeśli jesteśmy przy ZDiT, to jest tam duży opór materii względem inwestycji rowerowych. Jak pani prezydent powinna sobie poradzić w tym problemem?
Moim zdaniem, sposób organizacji w takich instytucjach jest rzeczą wtórną, przy założeniu że mamy jasno wytyczone cele. Jednak w przypadku ZDiT to sposób konstrukcji tej jednostki ma kluczowe znaczenie. Moim zdaniem pani prezydent powinna podzielić ZDiT na dwie części, aby oddzielić od siebie prowadzone inwestycje od zadań z zarządzania transportem w mieście. Przy okazji takiej reorganizacji, można by porządnie tę inwestycję „przewietrzyć”. Mam nadzieję, że wówczas w ZDiT mogliby pozostać tacy ludzie, którzy patrzą na sprawy transportu całościowo a nie tylko przez pryzmat kolejnych inwestycji drogowych.
Pytałem się pani prezydent, jak to możliwe że na stanowiska w Wydziale Inżynierii Ruchu ZDiT zamiast nowych osób, chce się przyjąć jedynie osoby o bardzo dużym stażu pracy. Są to zwykle osoby, które były dotychczasowymi pracownikami ZDiT. Otrzymałem odpowiedź, że prezydent już interweniowała i umowy zostały zawarte na czas określony do końca 2011 roku. Co więcej, od osób które to tego dopuściły, wyciągnie konsekwencje.
Czy zna pan jakieś dobre rowerowe praktyki, które w Łodzi się jeszcze nie pojawiły, a powinny?
Powinniśmy rozwijać to co już mamy –po jednym pasie i kontrapasie rowerowym to stanowczo za mało. Że w ogóle udało się je utworzyć, to już jakiś przełom. Tak więc nie trzeba sięgać jakoś daleko do Europy, ale np. wzorem Warszawy aby Miasto było w stanie utworzyć parkingi rowerowe. Powinny się pojawiać przy węzłach komunikacyjnych –krańcówkach MPK czy dworcach kolejowych. Ale także przy dużych parkingach dla samochodów.
Przecież w Łodzi nie ma ani jednego parkingu „park and ride”, a pamiętam że już 4 lata temu ZDiT obiecywał ich utworzenie. Teraz znowu musimy czekać do ukończenia strategii komunikacji Łodzi, w którym mają się pojawić lokalizacje takich parkingów.
Dziwi mnie też, że przy planowanych dworcach Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej, nie zaplanowano parkingów rowerowych. Nawet w tak nierowerowych Stanach Zjednoczonych, przyjęło się że przy dworcach kolejowych buduje się przechowalnie rowerów. Sam widziałem takie rozwiązania w Nowym Jorku, gdzie ludzie pozostawiali rowery na specjalnych miejscach i dalej szli na peron, aby dalej poruszać się pociągiem.
A w ostatnim tygodniu jak poruszał się pan po mieście?
Jeździłem zarówno tramwajem, autobusem jak i samochodem. Nie jeździłem rowerem.
Czy dziś bez obaw wypuściłby pan swoje rodzeństwo rowerem na małe zakupy?
Bez obaw. Ale dlatego, że okolica w której mieszkam i można pojechać po małe zakupy, jest bezpieczna. Ale gdybym miał puścić młodszą siostrę do centrum, to chyba najpierw musiałbym pokazać bezpieczną drogą. Z pewnością nie polecałbym jej samodzielnej drogi ulicą Zgierską.
Kiedy było cieplej, dość regularnie z Radogoszcza do centrum jeździłem rowerem. Znalazłem ciekawą trasę, którą pomijam główne arterie. Poza tym mam przyjaciela, który jeździ codziennie rowerem po Łodzi. Często przejeżdża trasę z Janowa na Radogoszcz i także od niego wiem jakie są rowerowe problemy w mieście.
{hb}
Źródło: http://rowerowalodz.pl/aktualnosci/540-rok-karty-brukselskiej-bartosz-domaszewicz