Polityka prorodzinna vs polityka prosamochodowa
Polityka prorodzinna vs polityka prosamochodowa
Czy w Krakowie panuje socjalizm samochodowy? Dopiero gdy porównałem politykę miasta względem rodziców z dziećmi zrozumiałem, że polityka prosamochodowa w Krakowie przybrała już rozmiary absurdu –pisze znany krakowski działacz rowerowy Adam Łaczek
Kierowcy mówią, że nie powinni płacić za parkowanie, skoro już płacą za benzynę. W przypadku dzieci nie wygląda to tak różowo. „Tankowanie malucha”to droga impreza: pieluchy, słoiczki, mleko w proszku. Co miesiąc kilkaset złotych. Zgodnie z samochodową logiką: skoro płace za „tankowanie”dziecka powinienem mieć żłobek za darmo. Nie mam: co miesiąc płacę ok.. 300 zł. Przecież to absurd. „Nie mam darmowej alternatywy w postaci tanich/darmowych żłobków o tajemniczej nazwie P&R, więc ta opłata to skandal”. Gdy ma się 2 dzieci w wieku żłobkowym opłaty są już 2x wyższe.
Kupując różne rzeczy dla dziecka (zabawki, pieluchy, jedzenie) płacę mnóstwo podatków. Żadne z tych obciążeń fiskalnych nie trafia bezpośrednio do budżetu miasta, a więc miasto nic z tego nie ma –tak jak w przypadku benzyny. „Logika samochodowa”z racji tych podatków nakazuje jednak domaganie się od miasta budowy nowych żłobków. W całej Dzielnicy XIII, w której mieszkam, nie ma ani jednego żłobka samorządowego i nic nie wskazuje by w przyszłości miało być inaczej. Miasto dziwnym trafem mówi, że budowa żłobków jest nieopłacalna, za droga i że nie ma na to pieniędzy. To tak jak z drogami, tyle że na drogi pieniądze zawsze się znajdą, często kosztem żłobków.
Brak wystarczającej liczby żłobków generuje kolejne problemy. Rodzicom kończy się urlop macierzyński gdy dziecko ma ok. 6 miesięcy. Tymczasem do samorządowego żłobka dziecko dostanie się dopiero nawet za kolejnych 9-12 miesięcy. Co w tym czasie? Wersja droższa to opiekunka za olbrzymie pieniądze, lub prywatny żłobek za 700-900 zł + wyżywienie. Znowu nikt nie mówi o dawaniu alternatywy, o tym, że części rodziców nie stać na coś takiego. Dziecka nie zostawisz na parkingu i nie przesiądziesz się na rower. Malucha nie sprzedasz jak samochodu. A jednak obowiązują tu twarde reguły wolnorynkowego kapitalizmu. Wiele miesięcy temu Radni bez mrugnięcia okiem przegłosowali podwyżki cen za pobyt dzieci w żłobkach. Takie sprawy nie wzbudzają emocji, które rozpala rozszerzenie strefy płatnego parkowania.
PRZESIĄDŹ SIĘ NA:
Kierowcy z aglomeracji krakowskiej mówią, że nie mają wyboru, bo nie ma u nich sprawnej komunikacji zbiorowej. Miasto przytakuje. Gdy jednak rodzice z aglomeracji krakowskiej mówią, że nie ma u nich miejsca w żłobkach, bo po prostu nie mają żłobków samorządowych Kraków nie okazuje już litości. Dzieci rodziców z adresem spoza Krakowa mają najniższy priorytet i w praktyce minimalną szansę na dostanie się do żłobka. Szowinizm? Tak to właśnie funkcjonuje i nikt nie mówi o alternatywie dla tych ludzi.
Czy można mówić „że to poszło za daleko”? Że radni/urzędnicy „nienawidzą dzieci”, skoro pobierają tak duże opłaty za żłobek? Wszystko to w sytuacji gdy duża ilość dzieci przynosi państwu same korzyści, a duża ilość aut powoduje same problemy.Mam dość polityki anty-rodzinnej i „dojenia”rodziców z pieniędzy, gdy w tym samym czasie dotuje się kierowców i to często takich, którzy nie płacą w Krakowie podatków. Dla dzieci Kraków serwuje nam twardy kapitalizm, wolny rynek i społeczny darwinizm w najgorszym wydaniu. Czemu tylko w przypadku kierowców mamy enklawę socjalizmu i rozliczne przywileje kosztem innych?
Źródło: http://ibikekrakow.com/2012/11/22/polityka-prorodzinna-vs-polityka-prosamochodowa/