Podsumowanie debaty
Jak informuje stowarzyszenie Bydgoszcz Rowerowa (www.rower.byd.pl) –wtorek, 25 sierpnia, był intensywnym dniem dla rowerzystów z Bydgoszczy (i Torunia). Odbyła się 3 godzinna debata odnośnie stanu i perspektyw rozwoju infrastruktury rowerowej w Bydgoszczy. Przybyli zaproszeni goście, przybyli bydgoscy cykliści. Spotkanie o tyle ważne, że pokazało iż sposób wydawania pieniędzy na infrastrukturę rowerową w mieście nie jest obojętny jej użytkownikom. Padały różne pytania: czy dużo a o gorszym standardzie, czy mniej a dobrze;jak prowadzić konsultacje społeczne by ludzie na nie przybyli, a może i tak nie ruszą się z domów;czy liczy się tylko wiedza inżynierska, a może warto ją połączyć z doświadczeniem rowerzystów i wzorcami z innych krajów. Nie wszystkie doczekały się odpowiedzi. Szerszą relację ze spotkania – Marcina Juszczaka prezentujemy poniżej, natomiast w celu zebrania bardziej szczegółowych informacji + nagrania + zdjęcia odsyłamy na stronę stowarzyszenia Bydgoszcz Rowerowa – www.rower.byd.pl. A oto relacja Marcina Juszczaka (http://www.rower.byd.pl/index.php?id=271):
„No i wykonało się. Za nami debata pt. „Bydgoszcz wąsko-rowerowa”z udziałem przedstawicieli cyklistów oraz ZDMiKP. Dobrze, że taka debata się odbyła, że spotkała się ze sporym odzewem ludzi jeżdżących rowerami jak również cieszy obecność przedstawicieli ZDMiKP (zastanawia brak radnych naszego Grodu, ale oni zapewne znajdą się krótko przed wyborami). Na początku spotkania po krótkim wprowadzeniu na temat sytuacji komunikacyjnej w Europie wypowiedział się p. Piotr Wielgus. O sytuacji cyklistów ich sukcesach i jak do tego doszli w Toruniu opowiadał Paweł Wiśniewski z Rowerowego Torunia, a o bydgoskich doświadczeniach z jazdy bicyklem opowiadał Łukasz Juszczak.
Mam mieszane uczucia po tym spotkaniu. Z jednej strony cieszy i napawa optymizmem głos ludzi, którym leży na sercu to, aby Bydgoszcz stała się miastem przyjaznym dla rowerzystów a co za tym idzie również dla pieszych i samochodziarzy. Z drugiej strony martwi, drażni, denerwuje, (nie wiem jak napisać, aby nie przekląć a walnąć dosadnie) postawa urzędników odpowiedzialnych za tworzenie infrastruktury rowerowej w Bydgoszczy. To, co usłyszałem z ust p. Siudy budzi we mnie uczucie grozy pomieszanej ze zdziwieniem. Z jednej strony peany i samo-zachwyt nad wspaniałą pracą ZDMiKP z drugiej „wspaniały”atak na przecież niewykształconą w kierunku inżynieryjnym (przynajmniej w jakiejś części, no, ale nie głupiej przecież) braci rowerowej. No i usłyszeliśmy, jakie to wspaniałe 46 km dróg rowerowych mamy już, a jakie 160 jeszcze będziemy mieli i jak znajdą się pieniądze to w tak krótkim czasie, że nie zauważymy, kiedy powstaną (jak nie będzie dotacji to trochę to potrwa i wtedy zobaczymy). Trzymamy za słowo, że chociaż te planowane 5 km rocznie powstanie. Zastanawia w wypowiedzi p. Dyrektora to, że on generalnie wie, że kostka jest niedobra, wypacza się, że się źle na niej jeździ i że od kilku lat środowiska rowerowe nie tylko w Bydgoszczy ale w całym kraju zabiegają o nawierzchnię bitumiczną. No, ale jest jak jest, w Bydgoszczy kostka jest tańsza i na razie będą budować właśnie z kostki a docelowo i tak będzie nawierzchnia bitumiczna. Pan Derektor nie mógł zrozumieć, że wolelibyśmy 50 km dobrej nawierzchni, drogi wytyczonej „z głową”niż 100 km drogi złej, kończącej się tam gdzieś w punkcie nieokreślonym zaskakującym i mającym się pospinać z innym takim punktem za lat…no właśnie tego to nikt nie potrafi określić. Na propozycję z naszej strony, że możemy przecież pomóc opierając się na doświadczeniu z dnia codziennego, gdzie, co poprawić, że nie wszędzie przecież trzeba budować nowe a można usprawnić już istniejące (chociażby poprzez prawidłowe oznakowanie) p. Siuda stwierdził, że konsultacje społeczne się odbywały i nikt nie przyszedł. A na stwierdzenie, że w godzinach konsultacji społecznych odbywających się od 8.00 do 14.00 w dni powszednie społeczeństwo to właściwie pracuje, stwierdził, że jakby były w godzinach popołudniowych to i tak nikt by nie przyszedł (jasnowidz znaczy). Moje wrażenie (i chyba nie tylko moje) jest takie, że Dyrekcja jak również inżynierowie z uprawnieniami (jak dobitnie podkreślał p. Siuda, którym ufać trzeba za sam fakt posiadania uprawnień) mają w głębokim poważaniu to co się do nich mówi, ale już zaczynają sobie zdawać sprawę, że naród nie w ciemię bity i kopać siew dupę nie da i walczyć (jak nie da się porozumieć) będzie. Optymistycznym akcentem była obecność jak również rzeczowa wypowiedź p. dr Grzegorza Kaczmarka, który przypomniał w swej płomiennej wypowiedzi, kim jest urzędnik i jakie są jego obowiązki jak również dał do zrozumienia, że może nie całe, ale znaczna część społeczeństwa orientuje się w swoich prawach i na pewno nie omieszka z nich skorzystać. Cieszy ogromnie fakt, że ktoś taki jest w naszych szeregach i nie jest mu obojętna rowerowa przyszłość miasta.
Cóż czas kończyć mą wypowiedź. Na spotkaniu padło wiele różnych słów. Optymistycznych, mniej optymistycznych czasami pełnych niechęci (np. do Łukasza Juszczaka ze strony p. Siudy), któremu pewnie w urzędniczej głowie nie może się pomieścić, że istnieją ludzie, nie tylko Łukasz, którym zależy na poprawieniu sytuacji cyklistów w mieście (przecież wg badań naukowców np. z takiej Wieliczki czy z takiego Sopotu, którzy to badali ile osób jeździ rowerami po Bydgoszczy w 2005 i ilu będzie jeździ w 2015 czy którymś tam to tylko jakieś 5%, jak oni to liczyli tego nawet chyba sami nie wiedzą). Mimo to wyszedłem ze spotkania pełen nadziei, że uda się w końcu doprowadzić do normalności w tym mieście, bo jest coraz więcej ludzi, którzy problem dostrzegają a co najważniejsze chcą stan istniejący rzeczy zmienić.”