O mitach związanych z jazdą rowerem
O mitach związanych z jazdą rowerem
Adam Łaczek –prowadzący witrynę ibikekrakow.com –zachęca do udziału w debacie „JAK ZACHĘCIĆ KRAKOWIAN DO ROWERÓW?”obalając mity dotyczące rowerzystów.
Patronat nad debatą objęła Gazeta Wyborcza w ramach Święta Cyklicznego. Debata odbędzie się 9 czerwca 2011 o godzinie 18:00 w Gazeta Cafe na ul. Brackiej 14. Poniższy tekst został przygotowany jako wstęp do tej debaty.
Złe skojarzenia z rowerem
W Polsce ciągle pokutują negatywne skojarzenia rowerzystów z jednej strony z grupą ludzi, która korzysta z nich bo nie ma innego wyjścia, czyli po prostu z biedotą, a z drugiej strony mamy mit „pijanego cyklisty”ginącego na własne życzenie. Tymczasem za granicą rower kojarzy się bardzo pozytywnie: z młodością, awangardą miasta, wolnością, z ludźmi którzy coś w życiu osiągnęli i rower nie jest dla nich przymusem, a wyborem.
O ile w Polsce rower kojarzy się z wsią, to za granicą rower jest postrzegany jako pojazd typowo miejski. Polacy jako naród o postfolwarcznym rodowodzie odrzucają wszystko co kojarzy im się z wsią. Inny jest także sposób postrzegania ubioru rowerzysty: w Polsce pierwsze skojarzenie to stój sportowy, często obcisły, który spora część społeczeństwa odrzuca jako strój nie pasujący do ich sposobu bycia, czy rodzaju pracy.
Społeczeństwo odstraszane jest też regularnie kulturą strachu lansującą, że odpowiednim strojem dla rowerzysty jest wyłącznie kamizelka i kask, co odstrasza nie tylko estetycznie, ale też oddziałuje na psychikę wywołując strach przed „wyjątkowo niebezpieczną”jazdą na rowerze. Tymczasem u naszych sąsiadów na zachód od Odry lansowany jest styl „cycle chic”, czyli rowerowej elegancji, czy też po prostu normalnego stroju, co dodatkowo napędza modę na rower. Także zjawisko straszenia kamizelkami odblaskowymi, czy kaskami jest bardzo ograniczone w krajach o większych rowerowych tradycjach.
Cel: musimy zmienić te negatywne polskie stereotypy na pozytywne skojarzenia wzięte z Zachodu.
MIT: W przyszłości w całym mieście będą drogi rowerowe
Wszędzie na świecie rowerzyści poruszają się często także po jezdni. W takim Berlinie 70% dróg to Tempo 30, gdzie nie ma pasów, czy wydzielonych dróg dla rowerów.
Budowanie wszędzie dróg rowerowych jest nieracjonalne, zwłaszcza że w centrum byłyby to w zasadzie niemożliwe. Tymczasem w Polsce wiele osób boi się jezdni nawet w obrębie strefy Tempo 30! Pod wpływem kultury strachu ludzie są przekonani, że jezdnia należy do aut, a Ci rowerzyści, którzy przełamują tą hegemonie, są postrzegani jako potencjalni samobójcy. Tymczasem rowerem da się bezpiecznie jeździć także po jezdni, szczególnie wewnątrz II obwodnicy miejskiej, gdzie wydzielonych dróg rowerowych nie będzie nigdy.
Cel: przekonajmy ludzi , że nie trzeba czekać na bliżej nie określoną przyszłość, bo na wielu trasach w Krakowie już obecnie da się przyzwoicie jeździć i bez DDR! Nie oznacza to oczywiście, że nie mamy budować dróg dla rowerów przewidzianych w studium tras rowerowych.
Cel: Ludzie często nie wiedzą, jak bezpiecznie poruszać się po mieście (nie znają tras), trzeba im w tym pomóc. Trzeba też fakultatywnych szkół jazdy rowerem w ruchu miejskim dla dorosłych.
MIT: Tylko na ścieżce jestem bezpieczny
Skupmy się na chodnikach w obszarach stref Tempo 30,40, czy obszarach, gdzie z powodu dużej intensywności parkowania ograniczenie prędkości do 50 km/h jest przestrzegane. Czy jazda po chodniku jest tam rzeczywiście tak bezpieczna?
Spójrzmy na statystyki z Systemu Ewidencji Wypadków i Kolizji (SEWiK): większość wypadków z udziałem rowerzystów to wypadki na skrzyżowaniach (nie ustąpienie pierwszeństwa przejazdu). Łatwo zauważyć, że jadący jezdnią rowerzysta jest doskonale widoczny kierowcom, tymczasem wyjeżdżający zza gęsto zaparkowanych samochodów rowerzysta jadący po chodniku, a następnie po przejściu dla pieszych już tak dobrze widoczny nie jest. W obszarach śródmiejskich jazda rowerem po chodniku jest więc bardziej niebezpieczna niż jazda po jezdni. Dodajmy, że jazda po gęsto upakowanych pieszymi chodnikach jest niewygodna i niebezpieczna także dla pieszych …
Cel: Zwalczmy irracjonalny strach przed jazdą po jezdni!
Im więcej rowerzystów, tym bardziej jestem bezpieczny.
W Polsce właściwie nie mówi się na ten temat, ale wszędzie na świecie, gdzie systematycznie zwiększał się ruch rowerowy automatycznie wzrastało bezpieczeństwo rowerzystów.
Czemu? Bo kierowcy nauczyli się współżyć z rowerzystami, przestali ich traktować jak niechcianych intruzów na jezdni –wrogość zastąpiło partnerstwo. Kierowcy nauczyli się też zwracać uwagę na rowerzystów, uczulili się na spotkania z rowerzystami –zaczęli rozglądać się na przejazdach i wyprzedzać z odpowiednią odległością etc. Gdy rowerzystów jest mało kierowcy nie nabierają odpowiedniego doświadczenia, a często zapominają, że po przejazdach rowerowych jeżdżą rowerzyści …
Cel: Chcemy bezpieczeństwa? Zachęcajmy do jazdy rowerem!
MIT: Kraków nie ma klimatu na rower
Na ten temat napisałem nawet oddzielny artykuł, a temat został też ciekawe poruszony przez Barometr Rozwoju Małopolski i Gazetę Wyborczą.
Cel: Kraków ma klimat na rower i trzeba to przekazać mieszkańcom.
MIT: Jazda na rowerze w mieście nie jest zdrowa
Notorycznie stykam się z tezami jakoby jazda na rowerze w tak zatrutym mieście jak Kraków była niezdrowa. Często słychać też tezy, że rowerzysta nawdycha się więcej trucizn niż kierowca samochodu. Jaka jest prawda?
Kto jeździ na rowerze, żyje dłużej i ma lepsze zdrowie od tych, którzy nie jeżdżą.
Truizm ten potwierdzają przeprowadzone w Danii badania, które dowodzą, iż wśród osób regularnie dojeżdżających rowerem do pracy ryzyko śmierci jest o 28% mniejsze niż u tych, którzy rowerem nie jeżdżą. Z trochę innego punktu widzenia zależność tą pokazał Dr Mayer Hillman z brytyjskiego Policy Studies Institute, który obliczył, że lata życia zyskane dzięki jeździe na rowerze przewyższają lata stracone na skutek wypadków w stosunku 20:1;inaczej –na każdy rok życia stracony w wypadku przypada 20 lat zyskanych dzięki jeździe na rowerze. Duńska Federacja Cyklistów przeprowadziła podobne analizy, z których wynikało, iż dzięki jeździe na rowerze (średnio 3 km dziennie) pięciomilionowa rzesza pedałującego narodu zyskuje rocznie 36500 lat życia. Cel: Musimy przekazać ludziom, że, co prawda, na rowerze więcej zdrowia uzyskamy jadąc po parku krajobrazowym niż po ulicach miasta, ale statystyki nie kłamią: także jazda po zatrutym mieście przynosi dużą poprawę zdrowia, za to najmniej zdrowa jest jazda samochodem i statyczny tryb życia, którego musimy unikać. MIT: Na rowerze nie mogę bo…
· rower nadaje się tylko do rekreacji,
· można jeździć tylko w okresie letnim –deszcz, chłód, czy śnieg wykluczają jazdę na rowerze,
· rowerem nie wypada, jazda rowerem to utrata prestiżu,
· rower to rozwiązanie dla niepracującej młodzieży,
· jeżdżą tylko ci, których nie stać na samochód, rowerzyści nie mają prawa jazdy,
· na podróżowanie rowerem trzeba mieć dużo czasu,
· rowerem można jeździć tylko na krótkich dystansach,
· nie da się jeździć, bo nie ma ścieżek rowerowych i jest niebezpiecznie,
· nie mogę, bo jak przewiozę zakupy,
· nie da się pogodzić roweru z pracą w biurze,
· będę śmierdział, a nie mam się gdzie umyć,
· nie mogę, bo mam obowiązki –małżonka i dziecko,
· trzeba mieć dobrą kondycje,
· rower to nie jest rozwiązanie dla kobiety.
Wszystkie te mity obaliliśmy na przykładach w Akcji „Rower –mój środek transportu”: 1, 2, 3, 4, podsumowanie. Ratowanie planety słabo się sprzedaje Rekreacyjna rola roweru nie budzi wątpliwości Odrzućmy ‘kulturę strachu’ MIT: Ukradną mi rower
Proste zasady pozwolą Ci zminimalizować ryzyko kradzieży roweru. Zapraszam 9 VI na debatę ! Podyskutujmy! Źródło: http://ibikekrakow.com/2011/06/02/jak-zachecic-krakowian-do-rowerow/
Dobrze by było wykorzystać ten model w kampanii medialnej na rzecz transportu rowerowego.
Ludzie nie lubią się poświęcać, czy robić czegoś dla abstrakcyjnych idei jak dobro planety,czy przyrody. Zawsze pojawia się pytanie „a dlaczego to akurat ja mam się poświecić?”Dlatego zamiast namawiać ludzi do jazdy na rowerze dla idei (środowiska), namawiajmy, by zrobili coś dla siebie – to o wiele łatwiejsze.
Sprzedajmy ludziom konkretne korzyści z roweru:
– szybkość, pewność,
– oszczędność pieniędzy,
– zdrowie,
– wolność, przyjemność podróży,
…
– dopiero gdzieś na szarym końcu ekologie!
Ktoś kto używa roweru jako środka transportu korzysta też z jego rekreacyjnego charakteru, ale w drugą stronę nie jest to wcale takie oczywiste.
Po co więc promować rekreacyjny charakter roweru? Promujmy rolę transportową! Dobrym przykładem jest rowerowe „Omiń Korki”z Ruczaju, gdzie pokazano jak rowerem dojechać do centrum omijając korki, a nie jak zwiedzić jakiś Park Krajobrazowy.
Czemu nie podkreślamy minusów motoryzacji? Rower łatwo sprzedać zestawiając go z samochodem: z korkami, opłatami, płatnym parkowaniem, problemami parkingowymi…
Kamizelki odblaskowe i kaski nie są sexy i trendy, natomiast Cycle chic jest –cycle chic „sprzedaje rower”. Jeśli w dyskursie o rowerach dominującym tematem będzie niebezpieczeństwo, wypadki oraz to jak ich uniknąć to bądźmy pewni, że nikogo nie przekonamy do codziennych dojazdów do pracy, czy szkoły.
Cel: Jeśli zabieramy się za program promujący rowery niech naszą naczelną zasadą będzie „Po pierwsze nie straszyć !”
Większość mieszkańców nie wie jakie zapięcie jest dobre, ani jak przypinać bezpiecznie rower. Dla nas informacje o tym, że dobry jest u-lock, a linka jest zła, czy że należy przypinać rower wyłącznie za ramę, są oczywiste, ale większość społeczeństwa o tym nie wie…Społeczeństwo nie wie, że do poruszania się po mieście lepsze od „wybajerzonych”górali za kilka tysięcy lepiej sprawuje się używany rower miejski.
Cel: Przekażmy, że proste zasady pozwolą zminimalizować ryzyko kradzieży roweru.
Badania przeprowadzone w USA, które polegały na pobraniu krwi od rowerzystów i kierowców, po przejeździe tą sama trasą wykazały, że to organizmy tych drugich były bardziej zatrute przez spaliny. Oczywiste jest, że rowerzysta ma większą wentylację niż kierowca, ale też szybciej wydziela związki, które dostaną się do organizmu. Poza tym chwyty nawiewów do większości samochodów znajdują się nisko, znacznie niżej, niż otwór gębowy rowerzysty…