Niemiecka kultura rowerowo-alkoholowa
Niemiecka kultura rowerowo-alkoholowa
Obraz Niemiec w Polsce jest często wyidealizowany, czego najlepszym symbolem jest powszechna wiedza o autostradach bez ograniczeń prędkości, przy jednoczesnym całkowitym wyparciu informacji o wszechobecnych strefach Tempo 30 w miastach, stanowiących ponad 70% ich siatki ulicznej. Większość Polaków pewnie zgodzi się ze stereotypowym zdaniem „w Niemczech mają limit 1,6 ‰, bo tam jest inna kultura picia i tam się nie jeździ rowerem pod wpływem alkoholu”. A jaka jest prawda? O zwyczajach niemieckich rowerzystów opowiedzą nam dwaj działacze ADFC: Kristian Grau z Lipska i Konrad Krause z Drezna –pisze Adam Łaczek z I bike Kraków
foto: Konrad Krause, ADFC Drezno
Adam Łaczek: Czy w Niemczech macie tak liberalne prawo, bo żaden Niemiec nie wsiądzie na rower po spożyciu alkoholu? Naprawdę jesteście tacy święci?
Konrad Krause: Oczywiście, że nie. Wręcz przeciwnie: w Niemczech możesz jeździć na rowerze do 1,6 ‰tak długo jak jesteś w stanie robić to prawidłowo i bez wypadku. Liberalne prawo skutkuje tym, że ludzie jadąc do knajpy odstawiają samochody i jadą na rowerach. To wybór mniejszego zła, bo jeśli wprowadzilibyśmy jednolite przepisy dla wszystkich nietrzeźwych, to znaczna część z ludzi, która teraz jeździ nietrzeźwa na rowerach przesiądzie się do samochodów, co przyczyni się do większej liczby zabitych i ciężko rannych na drogach.
Kristian Grau: Akurat tak się składa, że Policja wraz z częścią polityków wyraziła chęć obniżenia limitu dla rowerzystów do poziomu dla kierowców, czyli 0,5 ‰uzasadniając to chęcią ujednolicenia przepisów. Jednak najprawdopodobniej nic się nie zmieni, bo pomysłodawcy nie są w stanie dostarczyć dowodów podważającychbadania medyczne prof. Günter Schewe, na podstawie których ustalono prawo w latach 80. Niemniej jednak, my jako ADFC rekomendujemy rowerzystom nie przekraczanie zawartości 1,1 ‰alkoholu we krwi.[ w 2009 zaledwie 13 % nietrzeźwych rowerzystów, którzy brali udział w wypadkach miało mniej niż 1,1 ‰co jest wartością podobną jak u pieszych i o wiele mniejszą niż u kierowców].
AŁ: Jakie są alkoholowe zwyczaje niemieckich rowerzystów?
KK: Piwo jest integralną częścią naszego społeczeństwa i kultury, a prawie każdy wypije mniej, lub bardziej często 1 lub więcej kufli piwa. Statystycznie 110 litrów piwa na rok, a w Bawarii nawet 150 l. Jazda na rowerze po 3-5 piwach nie jest niczym niezwykłym, co odpowiada w przybliżeniu 1 ‰-1,5 ‰alkoholu we krwi.
KG: W Niemczech, a szczególnie w miastach, wielu ludzi używa rowerów zamiast samochodów gdy są pod wpływem alkoholu. Ma to związek z surowym prawem dla pijanych kierowców: drogimi mandatami i problemami z ubezpieczeniem w razie stłuczki. Mnóstwo ludzi nie widzi w nietrzeźwej jeździe na rowerze żadnego problemu. Zwyczaje są różne, bo młodszy pije inaczej niż starszy, ale ogólnie łączenie picia piwa z jazdą na rowerze w Niemczech jest dość akceptowane;np. 1 litr piwa, którym u dorosłego człowieka. rzadko przekroczymy limit 0,5 ‰
AŁ: Czy zdarza się Niemiec przesadzi, tzn. wypije za dużo by jeździć, a mimo to wsiada na rower?
KK: Oczywiście, ale żyjemy w demokratycznym kraju i każdy powinien być traktowany jak osoba odpowiedzialna. Zresztą nawet jeśli ktoś jest za bardzo pijany to nawet lepiej żeby jechał rowerem, niż samochodem.
KG: Liczba osób, która przekroczyła limit 1,6 ‰jest spora: 2009: 11782 osób, 2010: 10049 osób, 2011: 9229 osób.
AŁ: Jak osiągnięto trend spadkowy tej liczby? W Polsce wierzymy, że jedyną metodą jest zaostrzenie sankcji karnych.
KG: Nadmierne picie nie jest akceptowane w społeczeństwie. Ale jest to też problem integracji strategii życiowych i funkcjonalnego społecznego państwa opiekuńczego. Ludzie, którzy piją dużo i często są z niemieckiej perspektywy postrzegani jako chorzy lub jako outsiderzy. Trochę inaczej jest z młodymi ludźmi, którzy imprezują i eksperymentują –piją za dużo, bo „wiedzą lepiej”.
AŁ: Z niemieckiej praktyki: Ile można wypić by jeździć rowerem w bezpieczny sposób?
KK: Limit 1,6 ‰, to bardzo dużo i przy tej wartości alkoholu we krwi większość nie jest w stanie odpowiednio jechać na rowerze. Ale 1,6 ‰to więcej niż 3 litry piwa, rzadko wypijasz więcej. Zdecydowana większość jest w stanie bezpiecznie jechać na rowerze po spożyciu 1-2 piw.
KG: Moim zdaniem lepiej nie przekraczać 1,1 ‰. Większa dawka nie jest rozsądna i może zagrażać innym, bo możesz jeździć nieprawidłowo i robić błędy
AŁ: Po czym poznać że wypiło się za dużo alkoholu by móc prowadzić rower w bezpieczny sposób?
KG: Jeśli nie umiesz jechać prosto prawdopodobnie wypiłeś więcej niż powinieneś.
AŁ: Możesz opisać: jak to jest jeździć rowerem pod wpływem alkoholu?
KK: Reakcje są bardzo indywidualne. Doświadczony miejski rowerzysta po 3 piwach będzie normalnie jeździł po ulicach. Osobiście, gdy jestem nietrzeźwy czuję się bardziej komfortowo na rowerze, niż pieszo. Jazda na rowerze jest po prostu łatwiejsza, oczywiście jestem bardzo uważny i jadę powoli. Ale jazda pod wpływem alkoholu jest bardzo zależna od konkretnego przypadku, zależy od wielu czynników takich jak waga ciała, przyzwyczajenia konsumenckie etc.
KG: Przy większych ilościach tracisz trochę umiejętności sygnalizowania ręką, pochylania głowy by obserwować samochody, a nawet jazdy prosto. Pierwszą rzeczą, którą doświadczamy jest to, że nie pojedziemy prosto jak tylko odwrócimy głowę. To jest już niebezpieczne z co najmniej subiektywnego punktu widzenia.
AŁ: Jakie niebezpieczne zachowania u rowerzystów są wg Ciebie bardziej groźne niż jazda pod wpływem alkoholu?
KK: Alkohol nie jest główną przyczyną wypadków rowerzystów. Najwięcej wypadków ma miejsce, gdy kierowcy samochodów podczas skrętu w prawo nie zwracają uwagi, czy po ścieżce rowerowej nadciąga rowerzysta. Większość wypadków wynika z lekceważenia zasad pierwszeństwa i lekkomyślnych zachowań kierowców samochodów. Rowerzyści sami dość często uczestniczą w wypadkach z udziałem pieszych, ponieważ nielegalnie jeżdżą po chodnikach. Alkoholu nie ma na szczycie naszej listy najbardziej niebezpiecznych zachowań.
KG: Duże ilości alkoholu są na pewno bardzo niebezpieczne, ciężko ocenić przy jakiej ilości przestają być. Tak jak powiedziałem: 1,1 ‰to dla mnie wartość bezpieczna.
AŁ: Czy dzięki liberalnemu prawu macie mniej pijanych kierowców?
KK: Tak!
KG: Zawsze znajdą się osoby, które złamią prawo, jednak okazja by po alkoholu skorzystać z roweru zamiast z samochodu bez łamania prawa sprzyja zmniejszeniu się liczby pijanych kierowców, szczególnie przy odległościach do 10 km i w miastach.
AŁ: Czy alkohol jest w jakiś sposób częścią Waszej kultury mobilności?
KK: Oczywiście, nawet wielu kierowców przesiada się na rowery, gdy mają jechać do pubu wypić kilka piw.
KG: To jest trudno mierzalne, ma to wpływ, ale bardziej prawdopodobne jest to, że inne czynniki w większym stopniu determinują zmianę codziennego środku transportu na rower.
AŁ: Niemcy przyjechali tłumnie na EURO 2012 do Polski. Czy Wasi kibice są świadomi tego, że to co w Niemczech jest całkowicie legalne w Polsce grozi kilkumiesięcznym pobytem w więzieniu?
KK: Myślę, że niewielu Niemców wie o surowym ustawodawstwie w Polsce i na pewno nie rozumieją takich sankcji. Z drugiej strony pozostaje mieć nadzieję, że Niemcy podczas EURO 2012 w Polsce na rower nie wsiądą.
KG: Nikt o tym nie wie, a ponieważ żyjemy w UE pomyślałbym, że takie różnice należą już do przeszłości. Myślę że sytuacja w Polsce zostałaby nagłośniona dopiero gdyby w Polsce do więzienia trafił jakiś niemiecki rowerzysta, wtedy sprawę podchwyciły by media i wszyscy zobaczyliby, że we wspólnej Europie ciągle jest coś nie tak.
AŁ: A gdyby jakiś niemiecki polityk zaproponował Wam wprowadzenie polskiego prawa, pod hasłem „zero tolerancji dla alkoholu na drogach”? Co byś mu odpowiedział?
KK: Takie prawo prowadziłoby do zwiększenia się liczby pijanych kierowców samochodów w miejsce pijanych rowerzystów, co dałoby efekt w 100% przeciwny. Trzeba karać przede wszystkim sprawców wypadków, a więc tych, którzy stwarzają zagrożenie, ranią i zabijają innych. Nietrzeźwy rowerzysta naprawdę rzadko robi krzywdę osobom trzecich, więc takie hasła to czysty populizm.
KG: To nie mogłoby się zdarzyć, ponieważ stowarzyszenia rowerowe zyskują coraz większą siłę, bo mamy co roku więcej ludzi na drogach rowerowych. Rozwija się przemysł rowerowy i turystyka, co ma wpływ na decyzje dotyczące jazdy na rowerze.
AŁ: W Niemczech prawo jest bardziej liberalne dla pijanych rowerzystów , niż dla kierowców przekraczających dozwoloną prędkość. Z czego to wynika? Kto jest bardziej groźny: pijany rowerzysta, czy kierowca przekraczający prędkość o 20-50km/h?
KK: Przekraczanie ograniczeń prędkości to w Niemczech bardzo poważny problem w bezpieczeństwie ruchu drogowego. Myślę, że podobnie jest w Polsce. Nie ma czegoś takiego jak „jeżdżę szybko, ale bezpiecznie”, jest to błędne przekonanie kierowców samochodów, którzy czują się bezpiecznie w swoim samochodzie z całą ą techniką jak ABS, poduszki powietrzne, SIPS etc. W przeciwieństwie do kierowców, rowerzyści zagrażają w większości przypadków jedynie sobie samym. Naturalną konsekwencją tego faktu jest łagodniejsze podejście do kwestii alkoholu u rowerzystów, przy jednoczesnych obostrzeniach wobec nadmiernej prędkości u kierowców.
KG: Nadmierną prędkość najlepiej zwalczyć mandatami. Ludzie skazywani są na karę pozbawienia wolności tylko wtedy, gdy zrobili ogromne szkody lub naruszyli bardzo poważnie prawo. Patrząc na sytuację Polski muszę powiedzieć, że macie przed sobą długą drogę w kierunku emancypacji i samodoskonalenia. Co pomogło w Niemczech? Turystyka rowerowa!
AŁ: Czy to jakie mamy prawo dla pijanych rowerzystów wpływa na to, jak postrzegacie Polskę?
KK: Nie, ja nawet nie wiedziałem, że macie tak surowe prawo dla nietrzeźwych rowerzystów. Jestem naprawdę wkurzony tym nonsensem. Być może jest to kwestia spuścizny komunizmu? Nic innego nie przychodzi mi do głowy. Innym ważnym czynnikiem jest rola motoryzacji i rowerów w społeczeństwie. W Niemczech coraz więcej ludzi używa roweru do swoich codziennych podróży po mieście. Rola samochodu jako symbolu statusu kończy się, a jego miejsce zastępuje rower. Od ponad 10 lat rower nie jest już tylko pojazdem dla studentów, eko-aktywistów i biedoty. Ruch rowerowy zaczyna przenikać mózgi naszych polityków, zaczynając od niższych szczebli, ale krok po kroku kultura rowerowa wchodzi „na salony”, a polityka zmienia się na przyjazną rowerzystom.. Dotyczy to też federalnych polityków, jak niemiecki Minister Środowiska Altmaier, który jeździ publicznie na rowerze od czasu do czasu. Mamy nawet regularną publiczną debatę o tym, czy nasi politycy naprawdę potrzebują używać tak dużych samochodów . To wszystko małe oznaki powstającej kultury rowerowej. Myślę, że status samochodów różni się w Polsce i Niemczech. Jeszcze…Widzimy to tutaj we wschodnich Niemczech: zmiany mogą iść o wiele szybciej, niż byś przypuszczał. Dla zmian kulturowych ważne są także silne i skuteczne grupy nacisku.
Czytaj też o kulturze w innych państwach UE
Źródło: http://ibikekrakow.com/2012/06/26/niemiecka-kultura-rowerowo-alkoholowa/