Niekompletny system Łódzkiego Roweru Publicznego – będą kary?
Zarząd Dróg i Transportu w Łodzi chce nałożyć na operatora roweru publicznego karę za opóźnienie budowy systemu. Wykonawca zasłania się pandemią, czyli czynnikiem niezależnym od niego. Pierwszy etap ma być gotowy w sobotę, 80 dni po terminie.
Łódzki Rower Publiczny pojawił się w końcu na ulicach Łodzi, ale mocno spóźniony i niekompletny. Dlatego Zarząd Dróg i Transportu w Łodzi jest zdeterminowany, by wymóc na jego operatorze, firmie Homeport Polska, zapisane w umowie kary za opóźnienie.
Zgodnie z podpisaną w styczniu umową firma Homeport Polska miała do 18 maja dostarczyć i uruchomić system złożony z 500 rowerów i 50 stacji. Miesiąc później miał być gotowy cały Łódzki Rower Publiczny, czyli 1500 rowerów i 150 stacji. To się nie udało.
Stacje powstały w terminie, ale bez... rowerów. Okazało się bowiem, że w pandemicznym świecie popyt na rowery mocno wzrósł, zostały zerwane łańcuchy dostaw. To sprawiło, że rowerów na rynku wiosną nie było.
Mogę tylko prosić o cierpliwość, natomiast system, który wdrożymy, na pewno pozwoli wynagrodzić tę chwilę czekania – mówił w połowie maja Marcin Jeż, przedstawiciel Homeport Polska.
Rowery pojawiły się 31 lipca, jednak tylko w liczbie trzystu sztuk. To oznacza, że pierwszy etap rowerów opóźnia się o 80 dni, a drugi o 50 dni. Zgodnie z umową za każdy dzień opóźnienia dla każdego z obu etapów przewidziana jest kara o 0,02 proc. wartego prawie 26 mln zł kontraktu, czyli ok. 5200 zł.
Za 80 dni opóźnienia pierwszego etapu Homeport Polska kara wyniosłaby więc 416 tys. zł, za 50 dni opóźnienia drugiego etapu - 260 tys. zł, razem do chwili obecnej kara wyniosłaby - 720 tys. Jednak jej wysokość ma być naliczona zbiorczo, gdy system w całości powstanie.
Maciej Sobieraj, wicedyrektor ZDiT stoi na stanowisku, że te pieniądze zarządowi dróg się należą.
PRZESIĄDŹ SIĘ NA:
Stoimy na stanowisku, że wykonawca nie dostarczył systemu w terminie i powinien zapłacić kary zawarte w umowie – mówi Sobieraj
Wykonawca zwraca uwagę na szczególną sytuację, którą też obejmuje umowa. - Na pewno będziemy powoływać się na pandemię jako warunki od nas niezależne. Umowa takie nadzwyczajne warunki przewiduje – podkreśla Marcin Jeż. Jak dodaje ma nadzieję na osiągnięcie umiarkowanych kar, które nie wpłyną na bezpieczeństwo finansowe przedsięwzięcia.
Urzędnicy ZDiT nie spodziewają się, że sprawa zakończy się w sądzie.
To naturalne, który wykonawca by się nie odwołał? - pyta retorycznie Sobieraj.
Jednocześnie ma nadzieję, że sądy rozpatrzą sprawę właściwie. Zwraca uwagę, że przypadki niezapłaconych kar już były i sąd przyznał rację zarządowi.
Całość systemy ma zacząć działać we wrześniu.