Najnowsze w Infoship
Brakuje najnowszych.

Kraków: Wsiadając na miejski rower pamiętaj, że hamuje się z kontry!

infobike
17.12.2008 21:15

Dziennik Polski postanowiliśmy sprawdził, jak działają nowe miejskie rowery BikeOne. Powiedzmy sobie szczerze, jest dobrze, ale mogłoby być lepiej. Odkąd na krakowskich ulicach pokazały się niebieskie rowery, zaparkowane w specjalnych uchwytach, budzą spore zainteresowanie mieszkańców. W trakcie testowania rowerów, ilekroć przypinałem lub odpinałem któryś z jednośladów, zbierała się wokół mnie spora grupka osób wypytujących, jak to działa. – Ojej, to trzeba płacić za te rowery i to przez internet? – dziwiła się pani Małgorzata, którą spotkałem przy rondzie Mogilskim. – Strasznie to skomplikowane i nigdzie nie pisze, ile kosztuje. Mieszkańcy narzekali, że wszystko trzeba robić przez internet. – Szkoda, że nie można płacić na miejscu – martwiła się pani Ewa spotkana na rondzie Grzegórzeckim.
Faktycznie, cały system BikeOne może wydawać się nieco tajemniczy, jednak wszystko jest dla ludzi. Rejestracja na stronie www.bikeone.pl zajęła mi około pół godziny (trzeba być podłączonym do internetu, oraz posiadać adres e-mailowy, telefon komórkowy i możliwość płacenia przelewami lub kartą kredytową). Wszystkie czynności są dobrze krok po kroku opisane, choć trzeba się uzbroić w cierpliwość i odpowiednie środki finansowe (minimum 135 zł, przy czym 120 to kaucja). Po wszystkim dostajemy nasz numer identyfikacyjny i PIN. Musimy odczekać 12 godzin i już możemy ruszać w miasto.
Objechałem prawie wszystkie stacje rowerowe, za każdym razem wymieniając rower na inny. Wszystkie rowery, którymi podróżowałem, były sprawne, choć zdarzały się drobne mankamenty: nr 001 miał zepsuty dzwonek, nr 044 strasznie skrzypiał, we wszystkich modelach też ciężko było uruchomić wszystkie trzy biegi.
Jednak nie wpływało to znacząco na komfort jazdy. Problemem było tylko to, że przez trzy godziny jeżdżenia spotkałem tylko jednego użytkownika BikeOne. – Używam rowerów do szybkiego przemieszczania się po mieście. Podobają mi się w 65 procentach – tłumaczył mi Maciej na placu Inwalidów. – Pozostałe 35 procent to problemy ze szwankującą i powolną obsługą. Jeżdżąc, trzeba się przyzwyczaić do hamowania za pomocą kontry. To może powodować na początku sporo problemów w czasie jazdy. Dobra wiadomość dla oszczędnych, pomiędzy najdalszymi stacjami można przejechać w około 20-25 min, co jest istotne, bo przez pierwsze 20 minut za rower nie płacimy.