Najnowsze w Infoship
Brakuje najnowszych.

Kraków: Rowerowa wyprawa na Islandię

infobike
14.10.2008 13:27

Pięć tygodni bez kontaktu z resztą świata i w totalnym oderwaniu od wszystkiego, co przez cały rok było codziennością. Bez wątpienia najlepszy miesiąc w naszym życiu – trójka studentów informatyki opisuje na łamach Gazety Wyborczej rowerową wyprawę na Islandię. – Kiedy pół roku temu zrodził się pomysł naszego wyjazdu, o Islandii wiedzieliśmy bardzo niewiele – ot taka wyspa na Ziemi odizolowana od wszystkich kontynentów. Znaleźliśmy dużo więcej niż oczekiwaliśmy – opowiada trójka śmiałków, która postanowiła przejechać Islandię na dwóch kółkach.
Paweł Rychlik, Mateusz Steliga i Rafał Leszko zgłosili się do 'Gazety’ z propozycją opisania swojej pięciotygodniowej wyprawy. Celem były okrążenie wyspy, odwiedzenie kilku większych miast, ale przede wszystkim podróż przez niezamieszkane, dzikie tereny Islandii. Podróżowali przez cały lipiec i początek sierpnia. Niedawno spisali wrażenia z wyprawy.
– Gdy wyjechaliśmy dalej od miast, stało się dla nas jasne, po co ludzie przyjeżdżają do Islandii. Tam jest pięknie. Tajemnicze wodospady, krystalicznie czyste jeziora, wielkie rozlewiska rzeczne. Do tego wielkie lodowce, mroczne wulkany, zdumiewające gejzery i duża liczba gorących źródeł. Natura w najczystszej postaci – mówi Rafał Leszko.
Były też trudne momenty. Studenci spodziewali się awarii sprzętu, ale zaskoczyła ich ilość zepsutych podzespołów. Wygięty hak przerzutki, trzy rozerwane opony, pięć zniszczonych ogniw łańcucha i aż dwadzieścia pękniętych szprych – to bilans strat jazdy w ciężkich warunkach. Wyzwaniem – oprócz zepsutych części było również znalezienie sklepu rowerowego w miejscu, gdzie 'skupisko kilku domów oznacza miasto’.
– Z pomocą przyszedł nam pewien Islandczyk, który zaoferował przewóz do najbliższego miasta (odległego o 200 km) oraz nocleg dla jednego z naszej trójki – za wszystko nie chciał nawet słyszeć o przyjęciu jakichkolwiek pieniędzy. Potem jedyne 300 km autobusem i już możliwe było zakupienie niezbędnych części – opisuje Rafał.
Cała trójka podkreśla, że od Islandczyków nauczyli się przede wszystkim wzajemnej pomocy. – Wystarczy wspomnieć, że gdy jechaliśmy górską drogą, to prosząc o butelkę wody otrzymaliśmy, oprócz dwóch butelek, jeszcze mięso, jednorazowego grilla, 3 puszki piwa i chleb. Sami byliśmy w stanie jej udzielić kilku osobom. Między innymi wypchnąć islandzkiego trzytonowego jeepa z piachu (ponad godzina walki!) oraz podnieść motor samotnego Niemca po upadku w górach – opowiadają.
Przed wyjazdem obawiali się, kłótni o drobnostki w momentach kryzysu, złej pogody, awarii. Dziś uważają, że to były najlepsze wakacje w ich życiu. Szczegóły w : http://miasta.gazeta.pl/krakow/1,47375,5807606,Rowerowa_wyprawa_na_Islandie.html .