Jak w Holandii edukują młodych rowerzystów?
Jak w Holandii edukują młodych rowerzystów?
Każdego roku w kwietniu w Holandii około 200.000 dzieci w wieku szkolnym bierze udział w „Verkeersexamen”(Test ruchu drogowego). Dwunastolatki zaczynają szkołę w następnym roku szkolnym. Zdecydowana większość z tych dzieci będzie dojeżdżała do szkoły na rowerach. Dojazdy do 15 kilometrów w jedną stronę nie są wyjątkiem –pisze Adam Łaczek z I bike Kraków
W celu zwiększenia bezpieczeństwa na drogach dzieci były uczone zasad ruchu drogowego od małego. Na poniższym filmie widać kilka ujęć z egzaminu praktycznego w Utrechcie: 6 km trasa rowerowa przy normalnym ruchu ulicznym. Dzieci są monitorowane i te, które przechodzą test otrzymają „Verkeersdiploma”(świadectwo w ruchu drogowym).
O beznadziei systemu polskiej karty rowerowej pisałem już w zeszłym roku
Tymczasem w Holandii obecny system szkolenia młodych rowerzystów działa od 1932 roku, a więc już 80 lat! Tu ważna uwaga: „Verkeersdiploma”nie jest żadną kartą rowerową, ale zwykłym dyplomem mającym polepszyć samopoczucie dziecka: „że zdało, że ma umiejętności”. Nie ma czegoś takiego jak karta rowerowa, która uprawnia do czegokolwiek –wynalazek ten jest specyficzny dla krajów postsowieckich. Na Zachodzie po prostu nauczają dzieci zachowania na drodze, a nie bawią się w biurokracje, czy zakazową „papierologię”. Warto podkreślić, że w edukację angażują się tzw. celebryci np. niektóre z dzieci w Hertogenbosch otrzymały certyfikat z rąk przyszłej królowej, księżnej Maximy, która otworzyła tegoroczny sezon testowy. Jej obecność podkreśliła znaczenie holenderskiej edukacji rowerowej dzieci.
Egzamin teoretyczny
1. Egzamin teoretyczny nie wygląda jak w Polsce gdzie policjant pyta się o kilka przepisów np. „gdzie nie można jeździć na rowerze”, a wyuczone dziecko odpowiada „że na autostradzie”i na tym egzamin się kończy. W Holandii egzamin dla rowerzystów składa się z plansz obrazujących typowe sytuacje drogowe, w zasadzie wygląda to jak egzamin teoretyczny na prawo jazdy! W Polsce dzieci przepytywane są z teoretycznej znajomości przepisów, a w Holandii sprawdzają ich użycie w typowych sytuacjach drogowych.
2. Test to 30 pytań jednokrotnego wyboru. By zdać trzeba odpowiedzieć poprawnie na 20 z nich, ale dzieci które nie zdały także są dopuszczane do egzaminu praktycznego. Nie chodzi przecież o system nakazowo/zakazowy, a o rzeczywistą edukację dzieci (w domyśle w terenie).
3. Pytania dotyczą także wiedzy z zakresu poruszania się pieszo, a także obejmują nietypowe sytuacje na drodze takie jak np. podmuch powietrza przy przejeździe ciężarówki, czy ustawienie się za ciężarówką na skrzyżowaniu. Można stwierdzić, że testy nie obejmują wiedzy ograniczonej jedynie do prawa o ruchu drogowym, ale też dobrą praktykę. Mnie zaskoczyły np. pytania w zakresie rolkarzy, a przecież to takie oczywiste –dzieci jeżdżą na rolkach więc trzeba je uczulić na kwestie typowych sytuacji z jakimi się spotkają na rolkach.
4. Rzuca się w oczy to, że na żadnym zdjęciu dzieci nie są ubrane w kaski i kamizelki …No cóż, widać priorytety bezpieczeństwa najmłodszych w Holandii, są całkowicie sprzeczne z tym co od lat lansuje Policja i KRBRD. Zresztą polskich „bezpieczniaków”na pewno zbulwersowały by odpowiedzi przy części pytań: w poprawnych odpowiedziach nie ma nic o „nie wjeżdżaniu pod nadjeżdżający pojazd”, zamiast tego mamy jasno sprecyzowane pierwszeństwo.
5. Może sami spróbujecie zdać ten test? Przykładowe testy umieszczone zostały czasowo(?) (od marca do czerwca?) w Internecie [Jeśli się komuś chce to proponuje skopiować je na jakiś inny serwer, a może nawet przetłumaczyć.] Chociaż pytania są po holendersku, to w 90% przypadków bez problemu skorzystamy z http://translate.google.pl/ , a sam często posiłkuję się wierniejszym(?) tłumaczeniem z holenderskiego na angielski, a nie na polski. Ja zdałem, jak Wam poszło?
6. Kilka linków: lista znaków jakie ma znać młody rowerzysta w Holandii, podsumowanie zagadnień, które są ważne dla dzieci, materiały szkoleniowe i pytania z 2011.
Egzamin praktyczny
1. Miasteczka ruchu drogowego są tylko wstępem do jazdy po ulicy, a nie ukoronowaniem edukacji jak w Polsce,
2. Kilka złotych myśli jakie znalazłem na holenderskiej stronie o egzaminach:„Praktyka czyni mistrza”, „Znajomość ruchu i dużo praktyki jest niezbędna”, „Dzieci uczą się zasad ruchu drogowego i bezpiecznego zachowania w znacznej mierze poprzez doświadczenie, które nabywają powtarzanymi przejazdami rowerem.”, „Rodzice: uczcie swoje dziecko poprzez więcej ruchu drogowego”, „Punktem wyjścia jest zawsze sytuacja na drogach, którą dzieci spotykają w praktyce”, „Regularne uczestnictwo w ruchu drogowym to najlepszy nauczyciel”.
3. Rodzice mają istotny wkład w proces edukacji, uczą nie tylko teorii, ale też praktyki: po prostu jeżdżą z dziećmi po ulicach. Rodzice zachęcani są do czynnego włączenia się w edukację zarówno przez zachęty ze strony dzieci, jak i poprzez ulotki i listy ze strony osób organizujących szkolenia w szkołach. Po wyznaczeniu trasy egzaminu dzieci są o niej informowane, a następnie mogą na tej trasie ćwiczyć razem z rodzicami! Takie zachowanie jest całkowicie nielegalne w Polsce, gdzie rodzic z dzieckiem przed zdaniem egzaminu na kartę rowerową może poruszać się jedynie po chodnikach!
4. Kilka zasad przy określeniu trasy przejazdu egzaminu praktycznego:
– trasa powinna odpowiadać rzeczywistości (a więc rzeczywistym warunkom jakie spotkają dzieci w ruchu ulicznym w okolicy np. ronda, przejazdy kolejowe, torowiska tramwajowe)
– trasa wiedzie przez tereny, które dzieci znają z codziennej praktyki, najlepiej w obrębie dzielnicy w której mieszkają.
– dzieci mają okazję do wcześniejszego poruszania się po tej trasie (z rodzicami) od min. 6 tygodnia przed egzaminem, jeśli rodzice nie mogą ćwiczyć z dziećmi, to zastępuje ich instruktor,
– trasa (po jej ogłoszeniu) i dobre zachowania na niej omawiane są często podczas zajęć teoretycznych.
– na czas egzaminu nie wolno zwiększać typowego ruchu ulicznego, ani go zmniejszać (np. skierowywać gdzie indziej, zamykać ulic),
– trasa musi mieć co najmniej m.in.: skręt w lewo, skrzyżowanie równorzędne, skrzyżowanie z ustalonym pierwszeństwem, skręt ze zmianą pasa (z pasem filtrującym, lub bez)
5. Dzieci jeżdżą w grupach i oceniane są w punktach kontrolnych.
6. Przed egzaminem dzieci kontrolują poprawne wyposażenie rowerów i jego stan techniczny. Jest do tego przygotowany szczegółowy formularz.
7. Trasę przejazdu znakuje się strzałkami. Pamiętajmy, że dzieci nie jeżdżą z instruktorami, są tylko punkty kontrolne
8. Uczestnicy egzaminu są zbiorowo ubezpieczeni od następstw wypadków, czy nieszczęśliwych zdarzeń.
9. Uczeń zdaje egzamin praktyczny jeśli zdobył 80% punktów, jednak jeśli dopuścił się poważnego złamania przepisów, takiego jak przejazd na czerwonym świetle, to nie zdaje mimo uzyskania wystarczającej liczby punktów.
10. Dla organizatorów szkoleń przygotowany jest praktyczny przewodnik obejmujący wszystkie rzeczy związane z egzaminem od przykładowych instrukcji ćwiczeń do przykładowego listu do rodziców.
11. Dzieci nauczane są także brać pod uwagę błędy i pomyłki innych. Odnosi się to głównie do sytuacji w których rowerzysta ma pierwszeństwo, ale decyduje się je odpuścić. Dzieci są uczone by uważać na innych użytkowników dróg, którzy nie stosują się do zasad ruchu drogowego. Teoretycznie jak w Polsce, ale w praktyce wygląda zupełnie inaczej. W Polsce mówią dziecku „nie możesz wjechać pod nadjeżdżający pojazd”, a w Holandii mówią „masz pierwszeństwo, ale jeśli ten kierowca zachowuje się podejrzanie to dla własnego bezpieczeństwa lepiej odpuścić”. Niby to samo, a różnica wychodzi w wieku dorosłym kiedy dawni uczniowie zasiądą jako dorośli za kierownicą samochodu i będą mieli wpojone zasady pierwszeństwa rowerzystów.
Czas na komentarz, ale co tu napisać? Że jesteśmy 80 lat do tyłu za Holandią? Bo u nas w zasadzie nie istnieje nic co można porównać z systemem z Niderlandów. Że nawet w egzaminie teoretycznym dla rowerzystów nie zrobiliśmy kompletnie nic wartościowego? Że skupiając się na edukacji ograniczonej do promocji kasków i kamizelek robimy z siebie pośmiewisko w całej Europie? Właściwie śmiało można zacząć kopiować wszystko co zrobiono w Holandii na Polski grunt. Optymistycznie powiem, że skoro w dziedzinie edukacji najmłodszych rowerzystów sięgnęliśmy dna, to teraz już może być tylko lepiej.
EDIT:
Deltar wkleił polskie realia:
Źródło: http://ibikekrakow.com/2012/03/20/jak-w-holandii-edukuja-mlodych-rowerzystow/