Duńska kultura rowerowo-alkoholowa
Duńska kultura rowerowo-alkoholowa
By położyć kres idealizowaniu zachodnich społeczeństw w kwestii tego, że „tam się nie jeździ rowerem pod wpływem alkoholu, tam jest inna kultura picia, więc mają liberalne prawo” zdecydowałem się na serię szczerych wywiadów na temat tamtejszych zwyczajów rowerowo-alkoholowych. Po Wielkiej Brytanii przyszedł czas na Danię: na pytania odpowiedział Allan Carstensen z DFK (Cyklistforbundet) –pisze Adam Łaczek z I bike Kraków
Adam Łaczek: Czy w Danii macie tak liberalne prawo, bo żaden Duńczyk nie wsiądzie na rower po spożyciu alkoholu? Naprawdę jesteście tacy święci?
Allan Carstensen: Nie ma wątpliwości, że Duńczycy jeżdżą na rowerach pod wpływem alkoholu. W ciągu ostatnich 20-30 lat wiele się zmieniło w kwestii podejścia do jazdy samochodem pod wpływem alkoholu: kiedyś było to normalne, a nawet „fajne”. Teraz w większości grup społecznych jest to źle postrzegane: jako zachowanie nieodpowiedzialne i niebezpieczne. Odwrotnie postrzegana jest kwestia jazdy na rowerze pod wpływem alkoholu, co jest uznawane za zachowanie normalne, o ile nie prowadzimy w stanie totalnego upojenia alkoholowego. Główną różnicą jest to, że jadąc pod wpływem alkoholu samochodem narażamy na niebezpieczeństwo wszystkich dokoła, a jadąc rowerem tylko siebie. Dlatego ludzie wybierając się na imprezę mają skłonność by zamiast samochodów wybierać rower.
AŁ: Jakie są alkoholowe zwyczaje duńskich rowerzystów?
AC: Dania ma dosyć dużą konsumpcję alkoholu, być może nawet większą niż Polska, ale u nas jest to bardziej „codzienne picie”. Wypijamy lampkę wina do obiadu, bez upijania się.
AŁ: Czy zdarza się Duńczyk przesadzi, tzn. wypije za dużo by jeździć, a mimo to wsiada na rower?
AC: Oczywiście. Izby przyjęć w duńskich pogotowiach ratunkowych pełne są osób rannych w wyniku nietrzeźwej jazdy na rowerze, ale bardzo rzadkie są przypadki śmiertelne.
AŁ: Z duńskiej praktyki: Ile można wypić by jeździć rowerem w bezpieczny sposób?
AC: To sprawa bardzo indywidualna, nie da się powiedzieć „tyle i tyle”. Student, który regularnie imprezuje w weekendy z pewnością może bezpiecznie jeździć po sporych ilościach alkoholu, a jednocześnie są też takie osoby, który przed jazdą na rowerze nie powinny pić nawet kropli alkoholu.
AŁ: Po czym poznać że wypiło się za dużo alkoholu by móc prowadzić rower w bezpieczny sposób?
AC: To znowu jest sprawa bardzo indywidualna. Na rowerze musisz utrzymać równowagę, a czasem jak wsiądziesz na rower to będziesz zaskoczony jej brakiem i wtedy uświadomisz sobie, że jesteś bardziej pijany niż Ci się wydawało. Większość Duńczyków w takim momencie po prostu zsiada z roweru.
AŁ: Możesz opisać: jak to jest jeździć rowerem pod wpływem alkoholu?
AC: To jest jak chodzenie po pijanemu: trudniej utrzymać równowagę i potrzebujesz więcej miejsca.
AŁ: Jak Wy jako organizacja odnosicie się do jazdy na rowerze pod wpływem alkoholu?
AC: Muszę podkreślić, że jako organizacja odradzamy jazdę na rowerze pod wpływem alkoholu, z drugiej strony jeśli jest to alternatywa dla nietrzeźwej jazdy samochodem to wolimy byś wybrał rower. Pamiętajmy, że pod wpływem alkoholu zazwyczaj tracimy zdolność do zrozumienia pełnego obrazu sytuacji w ruchu drogowym, a jednocześnie twój czas reakcji wydłuża się. Jest to zła kombinacja. Pijany wolniej reaguje w czasie wypadku, dlatego może mieć większe obrażenia.
AŁ: Czy dzięki liberalnemu prawu macie mniej pijanych kierowców?
AC: Jestem przekonamy, że tak jest.
AŁ: Czy alkohol jest w jakiś sposób częścią duńskiej kultury mobilności?
AC: Raczej nie łączę obu tych spraw.
AŁ: Duńczycy przyjadą na EURO 2012 do Trójmiasta. Czy Wasi kibice są świadomi tego, że to co w Danii jest całkowicie legalne w Polsce grozi kilkumiesięcznym pobytem w więzieniu?
AC: Raczej kładziono nacisk na przepisy związane z piciem w miejscach publicznych, ale nic nie mówiono o „rowerowym”kontekście.
AŁ: A gdyby jakiś duński polityk zaproponował Wam wprowadzenie polskiego prawa, pod hasłem „zero tolerancji dla alkoholu na drogach”? Co byś mu odpowiedział?
AC: Ciężka kara rzadko ma jakikolwiek efekt zapobiegawczy i odstraszający. Dla mnie to element wiedzy ogólnej. Apelowalibyśmy też o proporcjonalność tzn. o karanie naprawdę niebezpiecznych i umyślnych zachowań.
AŁ: W Danii prawo jest bardziej liberalne dla pijanych rowerzystów , niż dlakierowców przekraczających dozwoloną prędkość. Z czego to wynika? Kto jest bardziej groźny: pijany rowerzysta, czy kierowca przekraczający prędkość o 20-50km/h?
AC: Czytając relacje z wypadków drogowych nie pamiętam sytuacji by nietrzeźwy rowerzysta przyczynił się do jakiegoś groźnego wypadku, w którym ktoś inny oprócz rowerzysty został poważnie ranny. Z drugiej strony kierowcy samochodów często biorą udział w wypadkach zakończonych śmiercią kogoś trzeciego. „W wyniku pijackiej jazdy z nadmierną prędkością w czasie powrotu z imprezy zginęło czterech młodych mężczyzn”ten typ prasowego nagłówka czytam często.
AŁ: Czy to jakie mamy prawo dla pijanych rowerzystów wpływa na to, jak Duńczycy, lub Ty postrzegacie Polskę?
AC: Wasze prawo wydaje się być za ostre i jest to nadmierna reakcja na to przewinienie. Zapewne daje to też efekt przeciwny do zamierzonego w zakresie bezpieczeństwa ruchu drogowego. Jeśli nie możesz powstrzymać ludzi od jazdy pod wpływem alkoholu, to o wiele bardziej bezpiecznie jest wtedy gdy jeżdżą tak na rowerach niż samochodami.
A tak wygląda w praktyce duńska kultura rowerowo-alkoholowa?
Źródło: http://ibikekrakow.com/2012/06/11/dunska-kultura-rowerowo-alkoholowa/