Co się dzieje z kradzionymi w Amsterdamie rowerami? Wyniki „śledztwa” są zaskakujące
Każdego roku w stolicy Holandii kradzionych jest ok. 20 tys. rowerów. Z najnowszego badania opublikowanego w czasopiśmie naukowym PLOS One wynika, że wbrew obiegowej opinii ukradzione jednoślady wcale nie trafiają za granicę kraju.
Amsterdam to jedno z najbardziej przyjaznych rowerom miast na świecie. Mnogość ścieżek rowerowych a także tradycja poruszania się jednośladami powoduje, że królują one w stolicy Niderlandów. Są one również dość często kradzione.
Badacze z AMS Institute, TU Delft i amerykańskiego MIT University postanowili sprawdzić co się z nimi dzieje. Przez sześć miesięcy śledzili setkę rowerów z lokalizatorami GPS, które wcześniej zaparkowali w centralnych punktach miastach takich jak Museumplein, dzielnica czerwonych latarni oraz Rokin. Jednoślady w cenie od 90 do 350 euro wyposażone były jedynie w tanią blokadę tylnego koła.
Po sześciu miesiącach okazało się, że 70 ze 100 rowerów zostało skradzionych. Jednocześnie, aż 68 z nich pozostało w Amsterdamie.
To przeczy powszechnej opinii, że kradzione jednoślady trafiają głównie poza granice Holandii”– twierdzi Titus Venverloo jeden z naukowców cytowany w raporcie z badania.
PRZESIĄDŹ SIĘ NA:
W mieście jest popyt na rowery o wątpliwym pochodzeniu, stąd też złodzieje nie mają problemu z ich sprzedażą, wskazują badacze. Okazuje się także, iż 10 proc. skradzionych jednośladów znaleziono w sklepach rowerowych, co prawdopodobnie oznacza, że tam zostały sprzedane.
Prawie jedna trzecia z nich trafiała do magazynów, co zdaniem autorów raportu wskazuje na działalność zorganizowanych grup przestępczych.