Na rowerze z małym dzieckiem

infobike
14.06.2012 22:48

Na rowerze z małym dzieckiem

 1

Macie małe dziecko i nie wiecie jak je przewozić na rowerze? Ten poradnik jest właśnie dla Was, bo maluch nie powinien ograniczać mobilności rodziców. Do wyboru właściwie macie 3 opcje: fotelik rowerowy, przyczepkę rowerową do przewozu dzieci lub cargo-bike z wanną. Z racji tego, że ostatnie rozwiązanie jest jak na warunki polskie niszowe (a szkoda) i nie miałem okazji go przetestować omówię jedynie 2 pierwsze –pisze Adam Łaczek z I bike Kraków

 

Od kiedy?
fotelikiem zacznij w momencie gdy dziecko pewnie siedzi, tzn. gdy ma już dobrze ukształtowany kręgosłup. Najlepiej od ok. 1 roku życia, chociaż teoretycznie dolna granica to 9 miesięcy. W przyczepce dzięki zastosowaniu hamaczka można jeździć już w zasadzie od pierwszych dni po narodzinach.

 

Do kiedy?
Mój fotelik ma ograniczenie do 22 kg, chociaż są też takie z udźwigiem do 35 kg przeznaczone teoretycznie dla dzieci w wieku 5-10 lat. Prawo o Ruchu Drogowym (art. 33 ust 2) ustala limit wieku na 7 lat. W art. 63.2.4 PoRD dla przyczepki rowerowej nie ma zapisanego ograniczenia wiekowego, jednak ogranicza nas wzrost dziecka do ok. 120 cm.

 

Dlaczego fotelik jest lepszy od przyczepki?
Fotelik nie ogranicza Cię w niczym na rowerze: nigdy nie staniesz w korku, a wąskie przejście ograniczone np. słupkami nie jest dla Ciebie problemem. Jadąc z przyczepką wpakowałem się kiedyś na ul Dietla w korek i mimo że jechałem przecież na rowerze to cierpliwie musiałem swoje odstać. Jadąc z fotelikiem oczywiście od razu wyprzedzałbym z prawej i korek byłby dla mnie „przeźroczysty”. W foteliku dziecko ma lepsze pole widzenia, nie ogląda świata przez foliowe okna przyczepki i głowa jest wyżej więc czasem więcej widać. Jak jedziesz do pracy to fotelik możesz sobie wnieść do biurowca, a przyczepka jest już problemem. Fotelik sprawia też mniejsze problemy przy dużych wybojach czy np. wysokich krawężnikach. Fotelik wydaje się więc rozwiązaniem „na co dzień”/”do przedszkola i żłobka”, a przyczepka to rozwiązanie na weekend.

 

Dlaczego przyczepka jest lepsza od fotelika?
Z fotelikiem musiałem odstawić swoje miejskie sakwy na bagażnik, bo codzienne używanie obu, chociaż możliwe, było niewygodne. Kupiłem sobie koszyk, co wystarcza na 95% zakupów, ale w przeciwieństwie do sakw nie zdaje egzaminu przy przewozie większej ilości prowiantu.. Dużo lepiej sprawuje się tutaj przyczepka: na rower możesz założyć i sakwy i koszyk, a dodatkowo w samej przyczepce masz pojemny luk bagażowy. Dodatkowo przyczepkę, którą miałem łatwo dało się przerobić w spacerówkę, co ułatwia zakupy, a dziecko, które przyjechało w foteliku musi niestety spacerować, bo nie mamy wózka, co jest problemem gdy maluch chce spać. (chociaż opracowałem patent przewozu małej spacerówki na plecach –paskiem od spodni przepasałem przez klatkę piersiową siebie i spacerówkę).

 

Z przyczepką możesz sobie stanąć, postawić stopkę i np. wybrać kilka owoców w warzywniaku. Z fotelikiem taka sama sytuacja skończyłaby się upadkiem roweru razem z dzieckiem –z fotelikiem jesteś po prostu przywiązany do roweru póki nie wypniesz z niego dziecka. Jeśli jedziesz w zimie i wywrócisz się np. na oblodzeniu dziecko w przyczepce tego nie odczuje, czego nie można powiedzieć o dziecku w foteliku. Przyczepka lepiej sprawdza się też w razie snu dziecka. W przyczepce którą miałem głowa dziecka wchodziła idealnie między tasiemki na zagłówku dzięki czemu nie bujała się na wybojach, a w foteliku koszmar …ale o tym za chwilę. Z powodu małej swobody ruchu w foteliku dziecko szybciej się też wychłodzi, w przyczepce tej swobody ruchu też brak, jednak dziecko jest lepiej osłonięte przed wychładzającymi czynnikami atmosferycznymi. Z tych wszystkich względów przyczepka po prostu deklasuje fotelik przy dłuższych wyprawach, gdzie musimy zapakować na rower trochę więcej prowiantu, a dziecko prawie na pewno nam zaśnie.

 

Fizyka
Im wyżej umieścimy masę, tym bardziej zaburzymy stabilność roweru. Jeżeli powyżej bagażnika w foteliku przewozimy małego ludka ważącego kilkanaście kilogramów, to siłą rzeczy mamy większą szansę na wywrotkę. Ma się wrażenie, że tylne koło ucieka, że działają na nie jakieś dziwne siły, a rower przewróci się. Jednak po kilku godzinach praktyki te nieprzyjemne wrażenia mijają i nauczymy się bezpiecznej jazdy z fotelikiem na zakrętach i przy większych prędkościach. Ten efekt będzie dużo mniej uciążliwy przy przednim foteliku i w ogóle go nie ma przyczepka, jednak ze względu na masę przyczepki i dodatkowe opory toczeniajeździ się po prostu wolniej niż z fotelikiem, co jest ważne przy codziennej, użytkowej jeździe rowerem.

 

Mocowanie dziecka w foteliku
Mam męską ramę, co zaczęło mi przeszkadzać dopiero jak zamontowałem fotelik. Dawniej zsiadając beztrosko przerzucałem nogę, co teraz może oznaczać cios w dziecko z półobrotu, dlatego na męskiej ramie zsiadanie z roweru z fotelikiem z tyłu nie jest zbyt wygodne, chociaż wszystko da się jednak wytrenować (albo kupić damską ramę) i dziecko jest naprawdę bezpieczne o ile o nim pamiętamy. Zapięcie(i wypięcie) dziecka w foteliku wymaga użycia 2 rąk, a rower stojący na stopce z obciążoną koszykiem kierownicą ma niestety tendencje do wywracania się(przednie koło obraca się i ucieka), dlatego zawsze zanim umocuję dziecko wchodzę na rower okrakiem i przodem do twarzy dziecka – mając ramę między udami jestem pewny stabilności roweru. Prowadząc/trzymając rower zawsze trzymam jednocześnie i kierownicę i siodełko. Jestem tu wyjątkowo zdyscyplinowany, jednak jeśli zdarza Ci się wypinać dziecko bez zapewnienia ramie 100% stabilności to polecam kup dziecku kask –tutaj rzeczywiście się przyda. Rower z dzieckiem w foteliku wywraca się na boki, a nie do tyłu.

 

Bezpieczeństwo
Szczegółowe crash-testy wykazały, że najbezpieczniejsze dla dziecka są przyczepki rowerowe, jednak z wielu względów do codziennych przewozów dziecka po mieście lepiej jednak wybrać fotelik.

 

Po jezdni i bez kasku!
Zacznę od zwyczajnej dla mnie deklaracji: jeżdżę z 2 letnim dzieckiem w foteliku po jezdniach, oboje bez kasku. Z przyczepką też jeździłem po jezdniach, ale krócej bo miałem pożyczoną. Swoją wiedzą, znajomością przepisów, umiejętnością przewidywania i doświadczeniem jestem w stanie dziecku zapewnić o wiele więcej bezpieczeństwa niż niedzielni rowerzyści zasuwający z dzieckiem w kasku po chodnikach i przejściach dla pieszych. Jestem racjonalistą odrzucającym demagogię, amulety, oraz kulturę strachu i żeby żyć zgodnie z własnym sumieniem musiałbym zakładać dziecku kask także podczas spacerów, bo niestety urazy głowy u pieszych są częstsze, a hospitalizacja powypadkowa dłuższa. Oczywiście staram się omijać ulice o największym natężeniu ruchu i jezdnie z ograniczeniami prędkości do 70 km/h, ale bezpiecznie jadę po jezdni m.in. Dietla, Mogilskiej, Starowiślnej, Daszyńskiego, Zabłocie, Józefińskiej, Stradomskiej i wielu innych.

 

Dla bezpieczeństwa dziecka wręcz obsesyjnie trzymam się zasady „1 metr od krawężnika”, a kierowcy wyprzedzają mnie w bezpiecznej odległości, a co ciekawe przy przyczepkach wyprzedzają w naprawdę dużej odległości, a często nawet znacznie zwalniają. Nie spotkałem się z negatywnymi reakcjami kierowców, a co więcej uważam, że obecność dziecka na drodze wpływa na uczłowieczenie wszystkich uczestników ruchu, bo chyba ciężej być agresywną świnią w stosunku do najmniejszych. Warto być pełnoprawnym uczestnikiem ruchu, a krakowskie jezdnie są wbrew pozorom przyjazne i bezpieczne dla rowerzystów z maluchami. Nie czekajcie na ścieżki do pięćdziesiątki –odrzućcie kulturę strachu i zróbcie to samo! Mam też nadzieję, że moja deklaracja pomoże się przemóc tym wszystkim, którzy boją się jezdni nawet w strefach Tempo 30 i bez malucha w foteliku.

 

Jazda po chodniku z dzieckiem jest irracjonalna
Z 2 miejscową przyczepą zajmowalibyśmy często większość chodnika i moglibyśmy zahaczać o pieszych. Zarówno w przyczepie i foteliku dużym problemem są wysokie krawężniki na przejściach dla pieszych. Zsiadanie z roweru z fotelikiem przed każdym przejściem dla pieszych jest, jak już pisałem, w moim przypadku bardzo niewygodne, a samo prowadzenie roweru z dzieckiem w foteliku jest bardziej niebezpieczne i „wywrotkowe”niż jazda nim, a wszystko przez wysoko umieszczony środek ciężkości. Dlatego jazda po jezdni jest tak naprawdę jedynym rozsądnym rozwiązaniem.

 

Dziecko śpi
O komforcie spania w przyczepce już pisałem. A jak jest w foteliku? Dziecko zasypia, a głowa wahała się na piersi dziecka i podskakuje na studzienkach i krawężnikach …Widok przerażający. W standardowym foteliku nic na to nie poradzisz, a przynajmniej nie znam takiej recepty. Częściowo problem rozwiązuje fotelik „rozkładany”np. Hamax Siesta lub OK Baby 10+, bo po jego rozłożeniu głowa nie leci już co prawda do przodu, ale dalej pozostaje problem opadania na boki i podskakiwania na wybojach. Rozwiązaniem jest np. czasowe przymocowanie głowy malucha do fotelika na czas snu: patenty są różne. Ważne jest też uważne śledzenie tego czy dziecko zasypia, bo na nic się zdadzą wszystkie rozwiązania jeśli nie zauważymy, że dziecko zasnęło i głowa malucha „radośnie”dynda mimo kolejnych przejechanych kilometrów.

 

Mała refleksja dotycząca zrównoważonego transportu
Dedykowana infrastruktura rowerowa w Krakowie np. wzdłuż ul Kuklińskiego i Lipskiej całkowicie oblewa test „dyndającej głowy śpiącego dziecka”na studzienkach, czy „ściętych”krawężnikach, natomiast gdy jadę po jezdni dla samochodów to nie mam żadnych problemów z przejściem tego testu. Dlaczego tak jest? Dlaczego nowa trasa dla aut jest płaska jak stół, a trasa dla rowerzystów jest katorgą dla kręgosłupka śpiącego malutkiego dziecka?

 

Pada deszcz
Przyczepka ma najczęściej wodo- i wiatro- odporną przeźroczystą folię, którą osłonięte jest wejście i boczne ścianki przyczepki. Fotelik wymaga dokupienia peleryny przeciwdeszczowej pozwalającej okryć i dziecko i fotelik. Nie trzeba kupować specjalnej rowerowej peleryny –sprawdzają się również wersje dla pieszych. Dla fotelików przednich funkcjonuje doskonale chroniąca osłona przeciwwiatrowo-deszczowa. Bez problemu da się połączyć deszcz i przewóz dziecka rowerem, chociaż łatwiej to zrobić w przyczepce.

 

Wstrząsy
To norma w jeździe po Krakowie, dlatego najważniejszym parametrem dla przyczepki jest dla mnie odpowiednia amortyzacja. Niestety większość tanich przyczepek dostępnych na rynku nie ma amortyzacji i dlatego wg mnie nie nadają się do jazdy. Fotelik w większości przypadków jest amortyzowany (poza mocowanymi do bagażnika na sprężynie o krótkim skoku lub bez –odradzam), a przy montażu warto zwrócić uwagę na zapewnienie odpowiedniego „zapasu”do amortyzacji wstrząsów między fotelikiem, a bagażnikiem.

 

Wspaniały kontakt z dzieckiem
Teoretycznie w obu rozwiązaniach brak nam wzrokowego kontaktu z dzieckiem, jednak lepiej wypada tu fotelik, gdzie słyszymy jak dziecko śpiewa, klaszcze, zaczepia plecy rodzica. Możemy także bez zatrzymywania się jedną ręką połaskotać dziecko, podać ciasteczko/picie, czy sprawdzić, czy maluch nie zdjął właśnie czapki lub nie wyrzucił „za burtę”misia. Na światłach po prostu obracamy się i dobrze widzimy malucha. W przyczepce dziecko przebywa w większej odległości, ale jeśli nie zamkniemy siatki czy folii z przodu również mamy dosyć dobry kontakt z maluchem (pamiętajmy, że jeśli jedziemy po drodze gdzie mogą odskoczyć jakieś kamienie to lepiej siatkę zamknąć). Dla dziecka wielką frajdą jest też to, że inni stoją w korku, a ono z rodzicem pomyka obok…Fotelik bije też na głowę przewóz dzieci samochodem, gdzie jak coś się dzieje to nie możesz się nagle zatrzymać albo sięgnąć do dziecka ręką, bo musisz patrzeć przed siebie. Rowerem możesz w każdej chwili zjechać na bok, nawet jak jedziesz w ruchu ogólnym. Dla dziecka nieocenioną frajdą jest też obserwacja różnych piesków i ptaszków, dlatego małe dzieci po prostu lubią jeździć rowerem. Dzieci w samochodach mają czasem chorobę lokomocyjną, czego jeszcze nie zaobserwowałem przy przewozie rowerem.

 

Zazdrość i niechęć
Z tymi dwoma uczuciami także możecie się spotkać: dzieci z przedszkola będą zazdrościć Twemu dziecku takich dojazdów więc zaczną marudzić swoim rodzicom, że też tak chcą. U kolegi w przedszkolu jeden z rodziców zażądał od niego zaprzestania dowożenia dziecka na rowerze, bo denerwowało go to, że jego dziecko nie chciało już jeździć samochodem i marudziło o rowerze.

 

Zdrowie
Łukasz Słoniowski i Marcin Dumnicki –weterani z kilkuletnim doświadczeniem w wożeniu dziecka w foteliku do szkoły i do przedszkola twierdzą też że wpłynęło topozytywnie na zdrowie ich dzieci, z którym jeździli tak nawet w zimie.

 

Fotelik mocowany z przodu
Taki fotelik w crash-testach wypada najgorzej, jednak głównie przy zderzeniach z np. otwartymi drzwiami samochodu, czego da się uniknąć odpowiednio jeżdżąc, a najczęstsze na rowerze są zderzania boczne, a nie czołowe. Podczas upadku fotelik chroniony jest dodatkowo kierownicą i ew ciałem rodzica. Fotelik z tyłu wali po prostu w asfalt, dlatego tak ważne jest zapinanie pasów na krótko, bez luzów. Fotelik mocowany z przodu bardzo poprawia stabilność roweru: rower nie staje dęba i nie kładzie się. Wadą takich fotelików jest ich ograniczona nośność: przeznaczone są dla dzieci do 3 lat więc jak dziecko podrośnie to i tak trzeba będzie kupić fotelik na tył.

 

Przeczytaj też wywiady „Z dzieckiem do przedszkola na rowerze” i „W ciąży na rowerze”

Tu omówiono więcej technik przewozu dzieci na rowerze.

 

Źródło: http://ibikekrakow.com/2012/06/13/na-rowerze-z-malym-dzieckiem/