Czy łagodne prawo dla nietrzeźwych rowerzystów to mniej pijanych kierowców?

infobike
15.03.2012 14:06

Czy łagodne prawo dla nietrzeźwych rowerzystów to mniej pijanych kierowców?

 Wszędziegdzie w Europie funkcjonuje liberalne prawo dla nietrzeźwychrowerzystów jednym z profitów z tego rozwiązania jest zmniejszanie sięliczby pijanych kierowców na ulicach. Czy podobnie może być w Polsce?Czy może jednak nasz profil kulturowy nam na to nie pozwala? –czytamy naI bike Kraków

1_760

„Mamtaki pomysł: jeśli więcej ludzi będzie jeździło rowerami, a mniej osóbbędzie jeździło samochodami, to nie będziemy musieli martwić się o prawodotyczące prowadzenia pod wpływem alkoholu –w co szczerze wierzę. Niemam absolutnie żadnego problemu z wypiciem 2 piw i jazdą na swoimrowerze, ale nie zrobiłbym tego samochodem.”

Jaki polityk to powiedział? Janusz Palikot? Nie, to mer Londynu Boris Johnson. Jednakw Polsce, mówienie o korzyściach wynikających z mniejszej liczbypijanych kierowców kosztem większej liczby pijanych rowerzystów jestciągle tematem tabu.

 

Miejskie imprezy
W większości miast centra imprezowe znajdują się w ich centrum, gdziedostęp rowerem jest najłatwiejszy i najbardziej naturalny, a odległościjakie trzeba przebyć między centrum, a własnym mieszkaniem sprzyjająrowerowi jako środkowi transportu. Także liczba samych rowerzystównajwiększa jest właśnie w śródmieściach. Zmienia się takżespołeczeństwo: chociaż w Polsce zmiany są jeszcze bardzo powolne, towzorem naszych zachodnich sąsiadów młodzi ludzie coraz częściej ponadauto przedkładają miejską mobilność.

 

WKrakowie wśród młodych rower już od dawna kojarzy się z modą imiejskością, a nie z biedą, dlatego też jeśli ktoś twierdzi, że w Polsceżaden imprezowicz nie wybierze roweru zamiast samochodu to zapewne samma małomiasteczkowe kompleksy. Już obecnie np. płoty niektórychkrakowskich kawiarń, czy galerii uginają się od bicykli: rower po prostupasuje do miejskiego życia towarzyskiego. Równie dobrze możnatwierdzić, że nikt nie zamieni auta na rower przy dojeździe na randkę,do kina, czy do kawiarni. Co ciekawe na imprezę wcale nie musimyprzyjeżdżać rowerem. Wraz z rozwojem bezobsługowej sieci wypożyczalnirowerów miejskich coraz bardziej realny wydaje się być scenariusz, wktórym ktoś do centrum przyjechał samochodem, jednak po spożyciualkoholu do domu dla bezpieczeństwa wraca się rowerem z miejskiejwypożyczalni, który w bezpośredniej konfrontacji po prostu nokautujeofertę nocnej komunikacji miejskiej (zatłoczenie, częstotliwość,poczucie bezpieczeństwa, dopasowanie trasy etc). Dlatego w dużychośrodkach miejskich istnieje duża szansa na to, że znaczna część młodychludzi pijących alkohol zamiast auta wybierze właśnie rower.

 

Dzień po
Myśląc o pijanych kierowcach najczęściej myślimy wyłącznie o ludziach wracających z imprez –to duży błąd.

”Wtrakcie doby kulminacyjny jest przedział pomiędzy 17.00 a 23.00. W 2010roku w godzinach tych nietrzeźwi uczestniczyli w 2 101 wypadkach, costanowi 46,4% wszystkich wypadków z ich udziałem. Zginęło w nich 238osób (51,6%), a ranne zostało 2 443 osoby (43,4%).”

Danez SEWiK pokazują, że chociaż największe zagrożenie pijani kierowcystwarzają zazwyczaj w trakcie powrotu z imprezy, to znaczny odsetekwypadków powodowanych jest w godzinach, w których nikt imprez nieorganizuje, a problemem jest alkohol, który został we krwi, ale zdaniemsprawcy „już wyparował”.„Twój kac może kosztować czyjeś życie” głosisłusznie kampania KRBRD. Wielu z nas wielokrotnie zastanawiało się czyjuż jest w stanie bezpiecznie prowadzić. O ile w weekendowym przypadku„powrotu z wesela”można po prostu poczekać 2 godziny dłużej, czy podejśćna komendę Policji w celu przebadania alkomatem, to zazwyczaj nikt tegonie robi w ciągu tygodnia np. rano, gdy śpieszy się na 8 do pracy mimowieczornego „piwkowana”ze znajomym. Tu świetnie sprawdziłby się rower–dlaczego?


 borowerem jest szybciej, nie brak sytuacji w których dojazd komunikacjąmiejską jest 2x dłuższy niż podróż samochodem, natomiast podróż roweremjest albo tak samo szybka jak samochód, albo nawet szybsza. Wybórkomunikacji miejskiej oznacza więc przymus dłuższej podróży i krótszegosnu;
 dodajmy,że pijąc często nie zdajemy sobie sprawy, że następnego dnia obudzimysię w stanie, który uniemożliwi nam podróż samochodem, a bez ustawieniabudzika na wcześniejszą godzinę podróż komunikacją miejską oznacza defacto przymus np. półgodzinnego spóźnienia się. Podróż rowerem powoduje,że dotrzemy do pracy bez spóźnienia, mimo tego samego czasu pobudki;
 komunikacjamiejska oznacza przymus podróży często w ścisku, tłoku czy na stojąco,co niekoniecznie wywoła u skacowanego człowieka pozytywne reakcje;
 wybór roweru to podróż na świeżym powietrzu, na siedząco, a delikatny ruch pozwala unormować własny metabolizm;
 jednodniowekorzystanie z komunikacji miejskiej jest często relatywnie drogie cozniechęca skacowanego kierowcę, polityka biletowa miast opiera się nazachęcaniu do biletów miesięcznych i częstych podróży;

Gdybyw miastach większość skacowanych kierowców przesiadło się na rower toznacząco wzrosłoby nasze bezpieczeństwo, a jak widać, jest wielepowodów, dla których skacowany kierowca prędzej wybierze rower niżkomunikacje zbiorową. Trzeba tylko to umożliwić przez odpowiednie ramyprawne.

 

Małe miejscowości, duże patologie
Warto przyjrzeć się do jakich patologii dochodzi obecnie w niewielkichmiejscowościach. Kiedy z zakrapianego alkoholem grilla wraca się roweremi samochodem 2 sąsiadów, to o wiele więcej ryzykuje ten, który jedzierowerem, bowiem to jego najprawdopodobniej zatrzyma i przetestujePolicja. Oznacza to podstawienie problemu na głowie: zniechęca się ludziby wybrali po alkoholu rower, a ze względu na brak komunikacjimiejskiej, czy ograniczoną dostępność taksówek najlepszym i najbardziejnaturalnym wyborem staje się własny samochód osobowy! A przecież częstotak naprawdę chodzi o krótkie dystanse, czy drogi o małym natężeniuruchu, gdzie nietrzeźwy rowerzysta w przeciwieństwie do pijanegokierowcy ma małe szanse by kogoś skrzywdzić.

 

Liczebność a zagrożenie 
Na przestrzeni lat 2001-2010 ilość rocznych zatrzymań zarówno pijanych rowerzystów jak i pijanych kierowców jest zbliżona (670 tys. kierowców vs 600 tys. rowerzystów),co oznacza, że tak naprawdę rzeczywista liczba pijanych kierowców ipijanych rowerzystów –czyli także tych nie wykrytych –w wartościachbezwzględnych jest podobna. A mimo teoretycznie podobnej liczebności ilość osób trzecich poszkodowanych przez obie grupy różni się ponad 100-krotnie,a gdyby uwzględnić tylko zabitych to dysproporcje są jeszcze większe nakorzyść rowerzystów. Jeśli pewna ilość pijanych kierowców przesiądziesię na rowery to w praktyce oznaczać to będzie olbrzymi wzrostbezpieczeństwa na drogach.

 

Nie wszędzie będzie lepiej
Nie można udawać, że da się przesadzić na rower każdego pijanegokierowcę. Są przecież obszary, gdzie dominują duże odległości, czyludzie, dla których samochód to wyznacznik prestiżu i żadne przepisytego nie zmienią. Jednak jak łatwo zauważyć 10 letnia kampaniadrakońskich kar nie zmniejszyła liczby pijanych kierowców na naszychdrogach. Może dokona tego wentyl bezpieczeństwa w postaci łagodnych przepisów dla nietrzeźwych rowerzystów?

 

Teoria a praktyka
Oczywiście dalej możemy żyć mrzonkami i hasłami w rodzaju „zero tolerancji dla alkoholu na drodze”, ale wolę realną politykę częściowej tolerancji z np. 3000 ofiar na rok, niż idealistyczną politykę „zero tolerancji”z 6000 ofiar na rok. Jest cała masa osób, których nie odwiedziemy od ryzykownych zachowań (chociażbyludzie młodzi) i dlatego o wiele skuteczniejsze jest legalizowaniezachowań mało szkodliwych dla osób trzecich i katalizowanie określonychpostaw w tej grupie. Obserwujemy fiasko dotychczasowej idealistycznejpolityki zakazów i kryminalizowania pijanych rowerzystów: w latach 2001-2010skazano ok. 600 000 rowerzystów, z czego ok. 200 000 zostało skazanychna karę pozbawienia wolności, a prawie 10 000 trafiło do więzień! 

 

Miałoto praktycznie zerowy wpływ na ogólny poziom bezpieczeństwa ruchudrogowego w Polsce, wystarczy chociażby policzyć ile osób zabili w tymczasie kierowcy przekraczający prędkość. Gdyby komunikacja miejska, czytaksówka zawsze była najlepszą i najbardziej dostępną alternatywą to zpewnością obserwowalibyśmy o wiele mniej wypadków spowodowanych przezpijanych kierowców samochodów. W rozmowach o zrównoważonym transporcieczęsto powtarza się hasło „trzeba dać jakąś alternatywę”. W zasadziepasuje to także do problematyki „alkoholu na drodze”. Czemu nie dać tejalternatywy polskiemu społeczeństwu, tak jak dano ją w państwach Europyzachodniej? Na pewnie nie spadnie przez to bezpieczeństwo na naszychdrogach, bo pod względem BRD Polska już jest na samym dnie europejskiegorankingu.

Źródło: http://ibikekrakow.com/2012/03/13/czy-lagodne-prawo-dla-nietrzezwych-rowerzystow-to-mniej-pijanych-kierowcow/