Rowerowy przejazd Ministerstwa Infrastruktury

infobike
02.10.2010 00:52

Z okazji Europejskiego Dnia Bez Samochodu w Warszawie odbyło się niezwykłe wydarzenie –rowerowy przejazd urzędników z Ministerstwa Infrastruktury i polityków. Prezentujemy bardzo ciekawą relację Rafała Muszczynko z stowarzyszenia Zielone Mazowsze –minuta po minucie:
7:28 – Po przejechaniu przez Emilii Plater (pasy autobusowo-rowerowe wciąż zamknięte) i Wspólną, dojeżdżam pod Ministerstwo Infrastruktury. Na zewnątrz nikogo, jedynie zdziwiony ochroniarz sugeruje mi, bym tu nie przypinał roweru, bo kradną. Uspokajam go – lepsze miejsce na parkowanie znam od frontu (i nie trzeba tyle chodzić).
7:31 – Pojawiają się urzędnicy z Ministerstwa wraz z Panem Ministrem Radosławem Stępniem i Panią Poseł Ewą Wolak. Zatem nasza wycieczka wkrótce ruszy. To dobrze – trochę zimno jest, jak się tak stoi.
7:32 – Wygląda, że jednak nie pojedziemy. Czekamy na ekipę TVN, która ma nas kręcić. A oni się spóźniają – zapewne swoim samochodem utknęli w jakimś korku.
7:42 – W końcu pojawia się mocno spóźniony TVN. Tak jak myślałem, jechali samochodem. Zaczynają się wypowiedzi, wywiady itp.
7:45 – Ruszamy w kierunku Hożej. Wszyscy chcieliby skręcić w prawo i dojechać 50 m do Chałubińskiego, ale na razie PoRD nie otworzył ulic jednokierunkowych dla rowerów, zatem czeka nas droga 700 m naokoło.
7:46 – Skręcamy z Hożej w Emilii Plater. Zaczynają się dziury. Ulica i pas rowerowy na niej w tym roku już trzeci raz spadł z 'planu remontów’ urzędu dzielnicy Śródmieście.
7:48 – Skręcamy w Wilczą, a z niej w Koszykową i… utykamy w korku. Co bardziej wprawieni przeciskają się między autami, ci mniej wprawni czekają, aż pojazdy z prawego pasa wepchną się na lewy. Po chwili jedziemy dalej.
7:51 – Z małymi perturbacjami korkowymi dojeżdżamy do Hożej. Bylibyśmy tu o jeden korek i 4 minuty wcześniej gdyby nie fakt, że prawo nie pozwala.
7:51 – Mijamy ekipę TVN, która filmuje nasz przejazd. Dosłownie 50 m dalej drogę zajeżdża nam Citroen wyjeżdżający z miejsca parkingowego. Pan 'zapomniał’ upewnić się czy droga jest pusta zanim wykonał manewr. Pierwsza osoba w peletonie musi omijać auto, reszta hamuje.
7:53 – Skręcamy w prawo w al. Jerozolimskie i… wjeżdżamy na drugi pas. To efekt wytyczenia buspasa, którym (przypomnijmy) rowerzystom jechać nie wolno. Przejazd Alejami odbywa się jednak bezstresowo – być może dlatego, że buspas i tak jest zastawiony zaparkowanymi autami zaopatrzenia sklepów.
7:56 – Przebijamy się o dwa pasy w lewo, by skręcić w Marszałkowską. Jak dla mnie – nic specjalnego – ale u osób z Ministerstwa widać pewien dreszczyk emocji;-)
7:58 – Po odstaniu swojego na czerwonym, ruszamy dalej Marszałkowską. Oczywiście środkowym pasem – prawy pas to szeroki na 6 m buspas, niedostępny dla rowerzystów.
7:59 – Mijamy ekipę TVN. Z prawej (buspasem, pokonując ciągłą linię) zaczynają nas wyprzedzać wkurzeni tempem jazdy kierowcy. Silniki ryczą na wysokich obrotach, wyraźnie nerwy nie wytrzymują jadących zgodnie z przepisami rowerzystów. O dziwo jednak nikt nie trąbi. Pośród uczestników pojawiają się za to docinki pod adresem władz Warszawy, które uważają 6 m pas za zbyt wąski dla wspólnego ruchu rowerów i autobusów.
8:02 – Mijamy ulicę Sienkiewicza, gdzie kończy się buspas. Czas więc zjechać na prawo, co odbywa się bez problemów. Gdyby akurat jechał autobus, byłoby pewnie bardziej emocjonująco.
8:04 – Na zielonej strzałce skręcamy w Świętokrzyską, czyli ulicę na której w 1998r. rozpoczęła się historia Warszawskiej Masy Krytycznej
8:06 – Na Świętokrzyskiej można odpocząć. Światła co kilkadziesiąt metrów, a co jedno to czerwone.
8:08 – Skręcamy w prawo w Nowy Świat. To akurat pozytywny przykład – ulica autobusowo-rowerowa. Teoretycznie, bo w praktyce sporo tu aut prywatnych. Jednak mimo to jedzie się znacznie spokojniej niż równoległą Marszałkowską.
8:09 – Nowy Świat to dojazd na kampus główny UW. Nietrudno tu o widok rowerzysty 'pod krawatem’ na klasycznym holendrze. Mijamy takich kilku. Zostajemy też wyprzedzeni przez rowerzystkę.
8:10 – Trwa dyskusja, czy to po prawej, przez co właśnie przejechaliśmy rowerami to zatoka, czy może coś innego. I czy złamaliśmy pierwszy dziś przepis.
8:14 – Dojeżdżamy do świateł na skrzyżowaniu ul. Nowy Świat i al. Jerozolimskich. Trzeba swoje odstać.
8:16 – Ruszamy. Prawy pas na skrzyżowaniu magicznie zmienia się w dwa pasy. Za skrzyżowaniem prawy się kończy. Kontynuujemy jazdę.
8:18 – pl. Trzech Krzyży. Przebijamy się na lewo przez 3 pasy, by zjechać na drogę rowerową. My o niej wiemy. Trwa burza mózgów jak legalnie ma to zrobić rowerzysta, który o istnieniu tej drogi rowerowej nie wie.
8:21 – Zjazd na drogę utrudniły samochody. Swoje trzeba było odstać.
8:22 – Jedziemy asfaltową drogą rowerową wzdłuż al. Ujazdowskich. O dziwo nikt nie parkuje na wjazdach z nierównego bruku zafundowanych rowerzystom przez Pania konserwator zabytków – Nekandę-Trepkę
8:24 – Dobrze, że ja akurat mam rower z pełnym zawieszeniem. Oprócz nierównych wjazdów do posesji cała reszta uczestników przejazdu obija sobie tyłki także na innych fetyszach warszawskich drogowców – krawężnikach i rynienkach kanalizacyjnych.
8:26 – Mijamy ulicę Piękną, której piękno ogranicza się do nazwy. Na światłach – trzeba swoje odstać.
8:28 – Spokojnie dojeżdżamy do pl. Na Rozdrożu. Dziś działa tu wypożyczalnia rowerów ustawiona przez u.m. Warszawy. Ruch w wypożyczalni zerowy – trzeci rok z rzędu zawiodła reklama. Dołem, buspasem w al. Armii Ludowej śmigają nieuprawnione pojazdy.
8:30 – Podczas postoju podchodzi do mnie Pani z ekipy TVN. Pyta o trasę – chcą nas jeszcze w jednym miejscu nakręcić. Wskazuję by pojechali na Marszałkowską.
8:33 – Po krótkim postoju ruszamy i skręcamy w prawo, na tzw 'szlak obwodowy’. Parę osób za bardzo wyrwało do przodu i muszą się wracać.
8:35 – Czekając na zielone światło opowiadam o historii projektu drogi rowerowej w al. Ujazdowskich i o tym, że gdyby nie Zielone Mazowsze, zamiast pojechać przejazdem rowerowym, nosilibyśmy tu rowery po schodach.
8:37 – Jedziemy dalej. Stara ścieżka rowerowa znakowana metodą 'farba na chodniku’ obfituje w atrakcje. Słupki w różnych kombinacjach, barierki w skrajni, wyboje, kałuże, zakręty bez wyłukowania… jedziemy powoli, by nikt na nic nie wpadł.
8:41 – Dojeżdżamy do przejazdu rowerowego przez ulicę Marszałkowską. A na nim – nielegalne przyciski wzbudzające sygnalizację. W dodatku po lewej stronie (na pasie dla ruchu pod prąd). Bonusowo droga rowerowa w tym miejscu w zasadzie nie ma oznakowania poziomego. ZDM Warszawa – wstyd!
8:44 – Ruszamy spod świateł. Staliśmy długo, bo akurat żadnemu pieszemu ani rowerzyście nie chciało się wciskać przycisku. Dopiero po 2 minutach ktoś się zlitował nad resztą czekających.
8:46 – Docieramy do ulicy Mokotowskiej. Śmieszka rowerowa kończy się 3 m wcześniej. Posłusznie prowadzimy rowery 3m po chodniku, zestawiamy na jezdnię i ruszamy dalej. Jest z tym sporo zamieszania, bo kierowcy stojący tu w permanentnym korku przyzwyczajeni są raczej do innych zachowań rowerzystów w tym miejscu. Cóż – prawo sobie, a rzeczywistość swoją drogą.
8:47 – Po przepchnięciu się przez korek (O rany, łamaliśmy prawo wyprzedzając z prawej strony!) skręcamy w prawo w Waryńskiego. Projekt budowy drogi rowerowej przy tej ulicy ekipa Hanny Gronkiewicz Waltz trzyma w szafie już czwarty rok bez realizacji.
8:48 – Trzeba wjechać na środkowy pas. Prawy jest zastawiony autami zaopatrzenia.
8:50 – Dojeżdżamy do pl. Konstytucji. Tu trzeba przebić się przez trzy pasy w lewo. Jest emocjonująco, bo akurat jedzie sporo aut.
8:51 – Nikt nie zginął, stoimy w korku do świateł. Plan jest taki, by skręcić w lewo, a potem zjechać na drogę rowerową wzdłuż Marszałkowskiej.
8:52 – Wszyscy starają się zmieścić rowerami w zbyt ciasnych łukach drogi rowerowej. Aby na nią wjechać trzeba wykonać skręt o 180 stopni w prawo. Zajmujemy cały prawy pas, kawałek lewego, a mimo to mało kto daje radę się wyrobić bez zjeżdżania na chodnik. Całą sytuację obserwuje, chichocząc, kolega z Zielonego Mazowsza, który ominął zawijasy przez przejście dla pieszych – czyli tak jak to robią rowerzyści na co dzień.
8:53 – Znowu obijamy tyłki na niezgodnych z rozporządzeniem krawężnikach i rynienkach przykrawężnikowych. Aby nie kląć na ZDM, oddaję się myślom o Holandii, gdzie zazwyczaj takich atrakcji na drogach rowerowych nie ma.
8:54 – Ciężarówka zajeżdża drogę blokując ścieżkę. Na nic odsunięcie drogi rowerowej o 5 m od skrzyżowania. Chwilę dalej to samo robi pani w osobówce – przepuszczając pieszych na pasach zatrzymuje się dokładnie w poprzek przejazdu rowerowego.
8:55 – Dojeżdżamy do końca drogi rowerowej. Pada pytanie: Jak bezpiecznie i zgodnie z przepisami wrócić na jezdnię. Trwa kilka minut konsternacji, ale prawidłowej odpowiedzi na to po prostu nie ma. Projektant zawalił, a ktoś taki bubel zatwierdził. Oto dlatego prawie nikt tym nie jeździ z południa na północ.
8:57 – Ostatecznie wygrywa opcja przeciśnięcia się na lewy pas (przeplot o 4 pasy) na jezdni w kierunku południowym, dojechania do najbliższego skrzyżowania i zawrócenia na nim. Łamiemy przy tym prawo tylko 3 razy. Pozdrowienia dla ZDM i Inżyniera Ruchu.
8:58 – Stoimy na zawrotce przy Wspólnej zastanawiając się, czy pętla indukcyjna jest z tych, które wykrywają rowery.
8:59 – Jazda zgodnie z prawem i tak już się nie udała. Postanawiam więc spróbować jeszcze trochę przepisów zamieść pod dywan. Lewoskręt na Rondzie Dmowskiego (skrzyżowanie al. Jerozolimskich i Marszałkowskiej) pokonamy nielegalną metodą 'na dwa’.
9:00 – 'Na dwa’ na spokojnie i bez problemu. Mimo, że nikt nie wiedział z wyprzedzeniem o zamiarach prowadzącego, śpiewająco poradzili sobie wszyscy. Także kierowcy nie mieli problemu z manewrem.
9:01 – Znowu buspas. Czas ponownie wjechać na środkowy pas al. Jerozolimskich. A tam korek.
9:03 – Przeciskając się pomiędzy autami i przeplatając na lewy pas (było emocjonująco), docieramy do skrzyżowania z Emilii Plater. Tu skręcamy w lewo.
9:05 – Dojeżdżamy do Wspólnej. Gdzieś z tyłu rozlega się klakson. Ciekawe, czy to odreagowuje jakiś nie mogący nas wyprzedzić kierowca, czy to trąbią na kogoś innego?
9:06 – Skręcamy w rozkopaną Wspólna i nią dojeżdżamy na parking pod Ministerstwo Infrastruktury. To już koniec wycieczki. Ekipy TVN nie widzieliśmy – pewnie utknęli samochodem w korku i nie zdołali już nas dogonić.
9:07 – Żegnam się z Ministrem Stępniem i Urzędnikami MI. Na ich twarzach widać rumieńce z emocji. Na mojej chyba jednak nie. Czas na szybki powrót na warszawską Białołękę przez trasę Armii Krajowej, most Grota i ulicę Modlińską, po czym zjem zasłużone śniadanie;-)
Pełna treść artykułu + mapa przejazdu tutaj. 

wiceminister infrastruktury Radosław Stępień wiceminister infrastruktury Radosław Stępień

Dodajmy, że wiceminister infrastruktury Radosław Stępień to już dość znany rowerzysta. W sierpniu pokonał w jeden dzień na rowerze ponad 200 km. W ten sposób – z nawiązką – wypełnił zobowiązanie sprzed kilku miesięcy. Minister Stepień obiecał wtedy, że jeżeli odcinek autostrady A1 ze Strykowa do Pyrzowic, liczący 180 km, nie powstanie do EURO 2012, to pokona taką trasę na rowerze. Stępień wyruszył o godz. 6 rano ze Strykowa pod Łodzią, ubrany w odblaskową kamizelkę. Miał do dyspozycji trzy rowery, gdyby któryś uległ awarii na trasie. Towarzyszyli mu znajomi w samochodzie, którzy go ubezpieczali. Przyznał, że swoim przejazdem chciał przy okazji promować zdrowy styl życia i jazdę rowerem.

Wiceminister pokonał trasę do miejscowości Kamieńsk k. Bełchatowa, po czym wrócił do Strykowa. Jechał głównie bocznymi drogami, równolegle do krajowej 'jedynki’, którą nie można jeździć ma rowerze ze względów bezpieczeństwa. Ostatecznie okazało się, że zamiast zakładanych 180 km, przejechał ich 203 ze średnią prędkością 25 km/h. –„W trakcie jazdy, ze względu na deszcz, musieliśmy wybrać bardziej bezpieczną drogę. Wszystko zgodnie z planem z lekką nadwyżką”- powiedział po zakończeniu przejazdu Stępień. Ocenił, że jechało mu się zaskakująco dobrze. Oby tak dalej…