Londyn naciska na rząd i zapowiada cięcia w transporcie publicznym

Czarne prognozy

Jak zapowiedział burmistrz Londynu, Sadiq Khan, w wyniku gigantycznych cięć finansowych planowanych w trybie awaryjnym przez TfL zlikwidowanych może zostać m.in. 100 linii autobusowych (czyli jedna piąta siatki) rzadziej będzie jeździć londyńskie metro.

Sadiq Khan ostrzegł, że poza likwidacją licznych linii autobusowych, setki innych mogą być obsługiwane rzadziej. Zwrócił także uwagę, iż zużyte pociągi metra będą musiały być utrzymywane na liniach „nawet do lat 40-tych”.

„Kryzys transportowy”, który – według ekspertów – zacznie być odczuwalny już w przyszłym miesiącu, może zmniejszyć liczbę odbywanych przez londyńczyków podróży nawet o milion. To z kolei oznacza większe zapotrzebowanie na ruch samochodowy na i tak już zatłoczonych ulicach stolicy.

Sadiq Khan podkreślił, iż w wyniku zmian znacznie pogorszy się bezpieczeństwo rowerzystów na drogach, a wysiłki w celu osiągnięcia zerowej emisji zaniczyszczeń „zostaną zaprzepaszczone”.

Dodał, iż w wyniku braku funduszy, w obiegu będą musiały być także autobusy z silnikiem diesla – nawet do 2037 r.

Cel: kolejna dotacja

Wszystkie te pesymistyczne informacje z biura burmistrza mają jeden cel – wywrzeć presję na brytyjskim rządzie w cel pozyskania kolejnej transzy pomocy dla Transport for London.

Kwestia ta jest jednak dość problematyczna w skali ogólnokrajowej, gdyż już teraz na transport w stolicy – w przeliczeniu na jednego mieszkańca – kosztuje ok. 500 funtów rocznie, czyli więcej niż w jakimkolwiek innym regionie Wielkiej Brytanii.