ZTM staje w obronie swoich kontrolerów
W Gazecie Stołecznej ukazał się artykuł, w którym pasażerka oskarża o niewłaściwe postępowanie kontrolerów biletów i pracownicę Punktu Obsługi Pasażerów. Fakty przeczą jednak relacji podanej na łamach gazety – twierdzi ZTM Warszawa. Przytaczamy zatem wersję stołecznego organizatora przewozów.
Zarząd Transportu Miejskiego dokładnie sprawdził przebieg opisywanych wydarzeń dotyczących kontroli na peronie metra i rozmowy w POP-ie.
Pierwszą nieprawdziwą informacją jest, że pasażerowie „ruszyli z tłumem” przez otwartą bramkę ewakuacyjną, ponieważ kontrola odbyła się na peronie dla wysiadających stacji Metro Młociny, na którym przebywało w tym czasie niewielu pasażerów.
Kolejną nieprawdziwą informacją jest, że pasażerowie podeszli do kontrolerów biletów. To właśnie kontrolerzy poprosili o okazanie biletów.
Pasażerka zarzuca kontrolerom, że ci nie potrafili porozumieć się w języku angielskim. Również jest to nieprawda, ponieważ od samego początku kontroli pasażerka mówiła po polsku. Gdy kontrolerzy poinformowali, że wraz z mężem przebywa w strefie biletowej, pasażerka oświadczyła, że nie musi czytać wszystkich przepisów. Pasażerowie odmówili uiszczenia opłaty dodatkowej. Gdy po dłuższej rozmowie, na prośbę kontrolerów, wylegitymowali się, pasażerka przedstawiła polski dowód osobisty, natomiast jej maż – włoski.
Po zakończeniu kontroli pasażerowie udali się do Punktu Obsługi Pasażerów, gdzie, jak można przeczytać w relacji prasowej, to pasażerka musiała rozmawiać, gdyż pracownica POP-u nie znała języka angielskiego. I to jest nieprawdą.
PRZESIĄDŹ SIĘ NA:
Pasażerka została dobrze zapamiętana przez pracowników, ponieważ bardzo głośno wyrażała swoje niezadowolenie z powodu wystawienia wezwania do zapłaty. Przy czym sama przyznawała, że na peron weszli bramką ewakuacyjną. Początkowo rozmowa z pasażerką oraz jej mężem odbywała się w języku angielskim. Właśnie w tym języku pracownica POP-u wyjaśniła Panu gdzie zaczyna się strefa biletowa w warszawskim metrze oraz jakie są przepisy. Po kilku minutach pasażerka przeszła na język polski i już do końca prowadziła tak rozmowę.
Z przeprowadzonych z pracownikami rozmów oraz ze złożonych raportów wynika, że zarówno kontrolerzy jak i pracownica Punktu Obsługi Pasażerów zachowali się zgodnie z przepisami i starali się tonować emocje pasażerów.
„