Najnowsze w Infoship
Brakuje najnowszych.

Warszawa: ZTM planuje komunikacyjną rewolucję

infotrans
20.01.2009 19:36

Linie autobusowe, które kursują rzadko i dublują inne, czeka stopniowa likwidacja. Za to na najbardziej popularnych trasach autobusy mają podjeżdżać na przystanki co kilka minut, także wieczorem – informuje Gazeta Wyborcza. Zarząd Transportu Miejskiego podzielił wszystkie istniejące połączenia na kilka grup. Na tej podstawie chce przeprowadzać zmiany tras i rozkładów jazdy. Jedna z pierwszych to skierowanie po feriach zimowych linii 112 (niemal dwukrotnie częściej) przez ul. Żeromskiego i wyprostowanie jej trasy na Bemowie. Zapewni to lepszy dojazd z tej dzielnicy do stacji metra Słodowiec.
Podobny scenariusz urzędnicy zastosowali w przypadku tramwajów. Wyodrębnili główne linie, z których korzysta najwięcej pasażerów. Kursują co 4-6 minut w godzinach szczytu. Są to: 1, 4, 9, 14, 17, 23, 24 i 26. Większość z nich można też spotkać bardzo często w południe (co 7-8 min) i wieczorem (co 10 min), a 9 i 26 nawet w dni świąteczne. Reszta linii tramwajowych pełni funkcję pomocniczą – kursują rzadziej albo wcześniej zjeżdżają do zajezdni (np. 3, 8, 18, 27). ZTM przyznaje, że z podziałem autobusów nie było już tak łatwo, bo zdarza się, że ta sama linia pełni różne funkcje. Np. 114 z Młocin na Bródno jest międzydzielnicową, ale zapewnia też dowóz do stacji metra. Podobnie 508 z Tarchomina na Marymont. Z kolei 116 z Chomiczówki na Stegny łączy kilka dzielnic, a przy okazji dowozi do centrum. Takie połączenia – ZTM nazywa je silnymi – mają przed sobą najlepszą przyszłość. Na ich trasy będą kierowane najbardziej pojemne przegubowce. Powinny kursować co kilka minut (5-10) w godzinach szczytu i nie rzadziej niż co 10-15 minut wieczorami i w święta. – Taka częstotliwość przyciąga pasażerów, bo gwarantuje im szybką przesiadkę. Badania naukowe potwierdziły, że przy kursach co 10 minut lub częstszych ludzie rezygnują nawet ze sprawdzania rozkładu jazdy, czekają na autobus w ciemno – mówi rzecznik ZTM Igor Krajnow.
Na przeciwnym biegunie są linie słabe, określane w komunikacyjnej gwarze 'muchowozami’ (bo zamiast ludzi autobusy wożą powietrze, a w nim muchy). Nie wszystkie jednak czeka likwidacja, bo niektóre muchowozy pełnią rolę jedynego połączenia na peryferiach (np. 161 w Zbójnej Górze, 164 w Kępie Zawadowskiej czy 206 na Odolanach). Dowożą ludzi do przychodni (305 zbiera pasażerów z całego Wawra na ul. Strusia) albo na cmentarz czy do szkoły (202 z Targówka na Bródno i Zacisze). Minibusy jeżdżą tymi trasami nawet raz na godzinę. Najmniejsze szanse na przetrwanie mają linie, których trasa na długich odcinkach pokrywa się z koleją (np. E-5, którą wycofano już z Ursusa, czy 521 z Falenicy aż do Szczęśliwic) albo tramwajami (505 z Ursynowa do centrum wzdłuż Puławskiej). Próby ich likwidacji albo zmiany trasy spotykają się jednak z protestami, bo choć kursują coraz rzadziej, ludzie się do nich przyzwyczaili.
W obronie swoich ulubionych połączeń zbierają podpisy po domach i na przystankach. Tak było z linią 520 (dubler metra), którą ZTM udało się wycofać z Żoliborza i Bielan dopiero po zamknięciu dla komunikacji wiaduktu przy Dworcu Gdańskim. Przy tej okazji rozbito też – jak to mówią urzędnicy – 'świętą trójcę’ (116, 122, 195). Od 30 lat wszystkie jeździły z pl. Wilsona do pl. Na Rozdrożu rzadko i stadami. Teraz jest tylko 'silne’ 116, a 122 i 195 skierowano gdzie indziej.
Niepewna jest przyszłość na obecnych trasach innych takich dublerów, np. 123, 130, 144. Igor Krajnow zapowiada: – Stopniowa eliminacja zwłaszcza słabszych dubli pozwoli osiągnąć bardziej klarowny i pewniej działający układ komunikacyjny. Link do źródła: http://miasta.gazeta.pl/warszawa/1,95190,6173767,ZTM_planuje_komunikacyjna_rewolucje.html