Najnowsze w Infoship
Brakuje najnowszych.

Warszawa: Jazda lewicy z darmowymi biletami

infotrans
13.03.2008 13:19

Warszawska lewica chce za wszelką cenę wyjść z cienia PO: poprze w czwartek wyższe ceny biletów komunikacji miejskiej, jeśli za darmo będą mogły jeździć osoby, które skończyły 65 a nie 70 lat. SdPl dorzuca jeszcze bezpłatne przejazdy m.in. dla 'bezrobotnych aktywnie poszukujących pracy’. W dodatku bilety nie mogą zdrożeć bardziej niż o 18 proc., a dodatkowe pieniądze z podwyżki ratusz musi przeznaczyć na nowe autobusy i tramwaje.
Tak dużo tych pieniędzy to już jednak nie będzie, bo pomysły lewicy są kosztowne. Na początku roku ratusz spodziewał się, że podwyżka – pierwsza od 2001 r. – przyniesie 100 mln zł. Dziś mówi się najwyżej o 50 mln. Ta kwota wystarczy zaledwie na osiem tramwajów, takich jak niskopodłogowe wagony sprowadzone w zeszłym roku. Przez to emeryci, którzy podróżują dziś z 50-procentową ulgą, za darmo i z sentymentem będą podróżować po Warszawie tramwajami, które wożą ich od czasów Gomułki i Gierka. Razem z bezrobotnymi, którzy – jak powszechnie wiadomo – są dziś największym problemem stolicy.
A co z innymi pasażerami? Na pewno wszyscy: zarówno pracujący, jak i ci, którzy aktywnie zajęcia poszukują będą musieli dłużej czekać wieczorami na przystankach, bo Zarząd Transportu Miejskiego w oczekiwaniu na odkładaną od grudnia podwyżkę stopniowo zmniejsza liczbę wypuszczanych w miasto autobusów.
Najwyraźniej radni zapomnieli też, co w 2006 r. obiecywali w kampanii wyborczej: miał m.in. być wspólny bilet na kolej i komunikację w całej aglomeracji i osobne, atrakcyjne rozkłady w soboty, gdy wielu warszawiaków jeździ np. na zakupy.
Lewica woli puste gesty. Ma w tym zresztą doświadczenie. Siedem lat temu przegłosowała, by za darmo jeździli już 70- a nie 75-latkowie. SLD-owski wiceprezydent miasta zapewniał wtedy, że dziurę w budżecie (przeszło 10 mln zł) załata z pieniędzy, które rząd zwróci stolicy za różne ulgi gwarantowane ustawowo. Jednak mimo kilku lat procesów rząd nie rozliczył się z miastem do dziś. Za to wiceprezydent SLD tuż przed wyborami mógł rozesłać do emerytów dodatkowo 70 tys. bezpłatnych kart miejskich. Niewiele mu to pomogło, bo i tak wygrał wówczas PiS.
Teraz Zarząd Transportu Miejskiego chciał podnieść o 18 proc., czyli poziom inflacji, ceny biletów okresowych, które warszawiacy kupują najchętniej. Bardziej zdrożałyby jednorazowe, ale nie wszystkie. Dzięki wprowadzeniu biletów 20-minutowych emeryt mógłby sobie podjechać do najbliższej przychodni za 1,2 zł. Tyle samo płaci za bilet dzisiaj. Urzędnicy zajmujący się komunikacją albo nie umieją tego lewicy przetłumaczyć, albo radni lewicy nie potrafią tego przyjąć do wiadomości. Jest jeszcze bardziej prawdopodobne wytłumaczenie: kiedy sondaże lecą w dół, trzeba zrobić koło siebie trochę hałasu.