Wandalizm w komunikacji miejskiej – jak z nim walczyć?
Średnio kilka razy dziennie dochodzi do dewastacji taboru komunikacji miejskiej tylko w samej Warszawie. Oczywiście stolica nie jest odosobnionym przypadkiem, analogiczna sytuacja niestety jest w większości miast w Polsce. Dziś mamy do czynienia z prawdziwą plagą chuligaństwa, w wyniku której starty podatników idą w setki tysięcy złotych! Wybite szyby, ukradzione kasowniki, połamane barierki, zniszczone przystanki, pomalowane wagony –taki obraz coraz częściej wyłania się w komunikacji miejskiej w wyniku działalności wandali. Bardzo często są oni także sprawcami groźnych wypadków. Jak ochronić się przed wandalami? Jak im przeciwdziałać? Na te pytania starają się znaleźć odpowiedź przedsiębiorstwa zajmujące się pasażerskim transportem zbiorowym od wielu już lat.
Kto najczęściej niszczy tabor komunikacji miejskiej?
Pomimo, że najczęściej w tej „walce”po jednej stronie stoją młodociani wandale, a po drugiej wielkie przedsiębiorstwa mające znaczną przewagę finansowo-organizacyjną to na przegranej pozycji są właśnie ci, którzy na pierwszy rzut oka wydają się silniejsi. Dlaczego? Ano dlatego, że po pierwsze, sprawcę trzeba złapać na gorącym uczynku, a po drugie –często taki czyn nazywany jest małą szkodliwością społeczną. Po zsumowaniu strat ta „mała szkodliwość społeczna”okazuje się dość dokuczliwa –każdego miesiąca firmy transportowe odnotowują pokaźne straty w wyniku działalności wandali. Tylko w ostatnim kwartale 2008 roku odnotowano 101 przypadków uszkodzenia i niszczenia mienia w Tramwajach Warszawskich. W tym czasie stołeczne metro przeznaczyło 120 tys. zł. na usuwanie bazgrołów graficiarzy. Przez te trzy miesiące w stołecznych autobusach 97 razy wybijano szyby i niszczono siedzenia. Aby zobrazować wielkość strat to należy uświadomić sobie, że koszty na usuwanie skutków wandalizmu, jakie poniosły Miejskie Zakłady Autobusowe w Warszawie w 2008 roku równe są cenie jednego autobusu nowej generacji!
Wandale nie mają żadnych świętości. Ich łupem pada dosłownie wszystko – każde wyposażenie pojazdu, nawet nikomu nie potrzebne kasowniki. Od początku roku w warszawskich tramwajach zginęły 4 takie urządzenia, a w stołecznych autobusach aż dziewięć. Chuligani nie oszczędzali także bramek wejściowych i innych elementów wyposażenia metra. W okresie od października do grudnia cztery razy urywali ramiona kołowrotu a dwa razy górną pokrywę bramek. Często (aż 27 razy) niszczyli zamki w bramkach ewakuacyjnych. Wandale z lubością wybijają szyby. W ostatnim kwartale ubiegłego roku w Tramwajach Warszawskich było 28 takich przypadków. W metrze zbito ich jedenaście na stacjach i jedną w pociągu. Autobusy też straty liczą w dziesiątkach sztuk. Koszt wymiany jednej szyby jest niemały –w najczęściej spotykanym w Warszawie tramwaju 13N to wielkość 150 zł. W najnowocześniejszych pojazdach może być to nawet kilkanaście tysięcy zł. Najbardziej kosztowne zniszczenia to wybicia szyb czołowych (koszt wymiany jednej sztuki to ok. 20 tys. zł).
Wydawałoby się, że mniej uciążliwe jest niszczenie powierzchni bocznej w pojazdach poprzez naklejanie wlepek, mazanie markerami lub sprayem. Nic bardziej błędnego. Bardzo często zniszczona w ten sposób powierzchnia wymaga wymiany. Graficiarze najbardziej uciążliwi byli w podziemnej kolejce. Tam tylko w ciągu ostatniego kwartału 2008 r. wzrosła liczba graffiti i spółka była zmuszona do usunięcia ze stacji 84 szpecących malunków. W tym samym czasie odnotowano pięć graffiti w wagonach. W analogicznym okresie 2007 r. graficiarze zaatakowali 38 razy. Straty Metra Warszawskiego w IV kwartale 2008 roku wyniosły ok. 120 tys. zł (przy 86 tys. w analogicznym okresie 2007 r.).
Chuligani sprowadzają na pasażerów niebezpieczeństwo. Odnotowuje się przypadki, kiedy uszkadzają mechanizmy drzwi. Jednak do najbardziej niebezpiecznego wydarzenia doszło latem ubiegłego roku na jednej ze stacji, kiedy grupa rozwydrzonych i pijanych kibiców piłkarskich, próbowała rozkołysać skład stojący na stacji. Z tego powodu trzeba było wstrzymać ruch na całej długości I linii metra.
Do aktów wandalizmu dochodzi najczęściej w dzień
Wydawałoby się, że wandale najaktywniejsi są w nocy, w szczególności w czasie wolnym od pracy jak piątek czy sobota. Nic bardziej mylnego, do uszkodzeń, prób wybicia i celowego zarysowania dochodzi przede wszystkim w dzień i to wewnątrz pojazdów (chuligani się nie kryją – aż 163 przypadki miały miejsce w dzień a 33 na liniach nocnych). Do wszystkich zdarzeń doszło podczas pracy pojazdu na mieście, co wiązało się z dodatkowymi kosztami związanymi z koniecznością podstawienia nowego taboru. Zdarzają się jednak przypadki niszczenia taboru stojącego na pętli czy bocznicy kolejowej. Miejsca gdzie pojazdy najbardziej narażone są na akty wandalizmu to: Marymont (tramwaje), autobusy linii 171, 188, 148, 512, 516, 727, 732 i linii nocnej N-95.
Jak walczyć z wandalami
Na szczęście zarówno w stołecznych tramwajach jak i autobusach z roku na rok obserwuje się spadek liczby aktów wandalizmu. Czy jest to efekt rosnącej świadomości społecznej? Nie –to efekt działań podjętych przez Zarząd Transportu Miejskiego i przewoźników. Pierwszym krokiem była ścisła współpraca z Policją i Strażą Miejską, a kolejnym –zatrudnienie profesjonalnej agencji ochrony. Po raz pierwszy w stołecznych autobusach i tramwajach ochroniarze pojawili się pierwszego października 2007 roku. Wtedy to nad bezpieczeństwem podróżnych czuwało non stop 26 osób. Wyniki bezpieczeństwa, jakie uzyskał Zarząd Transportu Miejskiego w Warszawie, jednoznacznie pokazują, że wprowadzenie ochroniarzy do autobusów i tramwajów to był dobry ruch. Liczba dewastacji spadła o około 30% w porównaniu z rokiem poprzednim. W IV kwartale 2008 roku w całej komunikacji miejskiej ochroniarze interweniowali aż 602 razy. 27 razy musieli poskramiać krewkich i agresywnych pasażerów, 26 razy zapobiegli awanturom w pojazdach komunikacji miejskiej, 43 interwencje dotyczyły właśnie dewastacji a w jednym przypadku zostali wezwani, żeby pomóc prowadzącemu pojazd, napadniętemu przez chuliganów. Najwięcej spośród interwencji agencji ochrony dotyczyło spożywania alkoholu w pojazdach – ogółem w trzech ostatnich miesiącach ubiegłego roku odnotowano 314 takich zdarzeń, z czego 125 w grudniu, 73 w listopadzie i 116 w październiku. 21 razy zatrzymywano pasażerów palących papierosy w pojazdach komunikacji miejskiej a 161 interwencji miało związek z osobami bezdomnymi. Niestety ochroniarze nie mogą być w każdym miejscu i o każdej porze, dlatego tez doskonałym środkiem bezpieczeństwa jest monitoring. W najnowocześniejszych pojazdach jest już na wyposażeniu. Wszystko co dzieje się w pojeździe jest nagrywane i służyć może jako materiał dowodowy dla organów ścigania. To właśnie dzięki takiemu rozwiązaniu w nowoczesnych pociągach 14WE znajdujących się pod stałym nadzorem kamer chuligańskie incydenty należą do rzadkości. Nie ulega wątpliwości, że monitoring skutecznie odstrasza chuliganów, czego najlepszym przykładem jest nocna komunikacja miejska w Warszawie. Jeszcze kilka lat temu strach było z niej korzystać, dziś jest w pełni bezpieczna, a na trasy wyjeżdżają nowoczesne, niskopodłogowe i klimatyzowane autobusy. To właśnie dzięki kamerom można zidentyfikować sprawcę np. zniszczenia pojazdu, a samo nagranie przekazać policji jako dowód w sprawie. Często już świadomość tego, że tramwaj jest monitorowany działa odstraszająco na chuliganów. Dlatego w każdym ze 186 nowych niskopodłogowych tramwajów, które przyjadą do Warszawy w latach 2010-2012, także znajdzie się monitoring. Mimo wszystkich rozwiązań technicznych wszyscy są zgodni –każdy z pasażerów jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo własne, współpasażerów jak i pojazdu. Do dziś wiele osób chce powrotu tabliczek „Żądasz czystości –zachowaj ją sam”, chociaż dziś można by je rozszerzyć i powiedzieć „Żądasz bezpieczeństwa –zachowaj je sam”. Najczęściej od postawy podróżnych zależy zachowanie chuligana i czy dojdzie do aktów wandalizmu czy nie. Zawsze w takich przypadkach należy powiadamiać odpowiednie służby czy osoby prowadzące pojazd. Motorniczowie, maszyniści czy kierowcy mają dziś bezpośrednią łączność, dzięki czemu w kilka sekund mogą wezwać odpowiednie służby porządkowe.
Czy podobne rozwiązania stosowane są gdzie indziej?
Podobny problem jak przedsiębiorstwa komunikacji miejskiej mają również inni przewoźnicy pasażerscy –jak chociażby kolej i lotnictwo. Grafficiarze zdążyli już zabazgrać świeżo wyremontowany budynek dworca PKP Warszawa Powiśle. Kolejarze zapowiadają walkę z wandalami. Nie wiadomo kto ją wygra. Podobnie sytuacja wygląda na warszawskim dworcu Ochota. Tu na lśniącej elewacji pojawiło się świeże graffiti. Widać je też przy zejściu na perony. PKP zapowiada natychmiastowe usunięcie bazgrołów i nałożenie powłoki „antygraffiti”. Kolejarze podpisali już umowę z firmą czyszczącą, której obowiązkiem będzie usuwanie graffiti w ciągu 12 godzin od momentu pojawienia się na budynkach. Zarówno na Powiślu, jak i na Ochocie działają kamery, które są podpięte do monitoringu na Dworcu Centralnym. Swym zasięgiem obejmują teren przy dworcu i tylko część peronów. Podobnie sytuacja wygląda na innych dworcach. Na stołecznym dworcu Centralnym obok funkcjonariuszy Straży Ochrony Kolei wynajęci są ochroniarze z prywatnej agencji.
Pomimo najmniejszego dostępu do pojazdów i największego stopnia bezpieczeństwa akty wandalizmu dotyczą także lotnictwa. W 2007 roku na poznańskim lotnisku Ławica graficiarze pomalowali samolot LOT. Przewoźnik swoje straty wycenił na dziesiątki tysięcy złotych, czyszczenie maszyny nie ograniczyło się jedynie do umycia kadłuba. Zostały uszkodzone trzy okna w samolocie, które wykonane są ze specjalnych plastików –tak więc musiały zostać wymienione.
Nie ulega wątpliwości, że akty wandalizmu i chuligaństwa zdarzały się, zdarzają się i będą się zdarzać. Jednakże należy podejmować wszelkie możliwe kroki aby im przeciwdziałać. Niewątpliwie ku temu potrzebne są działania nas wszystkich: pasażerów, obsługi, przewoźników, organów ścigania i sprawnego sądownictwa. Do tego potrzebna jest również edukacja i po prostu odpowiednie wychowanie.