UE zaleca testy dla podróżnych z Chin. Polska: Nie ma takiej potrzeby
4 stycznia Unia Europejska zaleciła państwom członkowskim zaleciła wprowadzenie specjalnych rozwiązań dla podróżnych z Chin.
-„W bieżącej sytuacji wprowadzanie specjalnych obostrzeń czy rozwiązań nie wydaje się uzasadnione” - odpowiedział na to polski minister zdrowia, Adam Niedzielski.
Chiński problem
4 stycznia Unia Europejska zaleciła państwom członkowskim, aby wymagały od podróżnych przybywających z Chin przedstawienia negatywnego wyniku testu na obecność koronawirusa, przeprowadzonego nie wcześniej niż 48 godzin przed wejściem na pokład samolotu.
Zalecenie wydano przez działający w ramach Rady Unii Europejskiej zintegrowany mechanizm reagowania kryzysowego (IPCR), który jest organem złożonym z urzędników 27 rządów państw członkowskich i jest zgodne z wcześniejszą rekomendacją Komisji Europejskiej.
Rada zaleca także, aby państwa UE wymagały od pasażerów lotów do i z Chin noszenia maseczek na twarzach oraz aby rządy krajów UE wprowadziły losowe testy pasażerów przybywających z Chin oraz badanie ścieków na lotniskach obsługujących loty międzynarodowe i samoloty przylatujące z Chin.
Rada zapewniła także, iż wraz z Europejskim Centrum ds. Kontroli Chorób (ECDC), Departamentem Spraw Zagranicznych KE i Światową Organizacją Zdrowia (WHO) będą nadal monitorować sytuację epidemiologiczną w UE i rozwój sytuacji w Chinach. "Państwa członkowskie zgadzają się ocenić sytuację i dokonać przeglądu wprowadzonych środków do połowy stycznia 2023 roku" – napisano w komunikacie Rady.
ECDC w zeszłym tygodniu oświadczyło, że obecnie nie zaleca wprowadzania żadnych środków epidemicznych wobec podróżnych z Chin, ponieważ warianty krążące w Chinach były już wcześniej w UE. Stwierdzono także, iż obywatele UE mają stosunkowo wysoki poziom szczepień, a ryzyko infekcji importowanych jest niskie w porównaniu z codziennymi infekcjami w UE.
Chiny odeszły w grudniu od stosowanej przez prawie trzy lata polityki "zero covid" i zniosły większość restrykcji. Obecnie wariant koronawirusa Omikron szerzy się w tym kraju na olbrzymią skalę praktycznie bez żadnej kontroli, a władze zrezygnowały z podawania codziennych bilansów zakażeń.
PRZESIĄDŹ SIĘ NA:
Polskie podejście
Minister Adam Niedzielski pytany o możliwe obostrzenia dla podróżujących z Chin odpowiedział, że resort odnotowuje dwie przyczyny, które na razie nie każą nam podejmować decyzji dotyczących specjalnych obostrzeń.
-"Po pierwsze, jak patrzymy na liczbę zachorowań na COVID-19, to mamy do czynienia przez ostatnie dwa tygodnie ze spadkami. Pamiętajmy też, że jesteśmy na poziomie średnio 500 zakażeń dziennie na COVID-19" - zaznaczył. Jednocześnie przypomniał, że w tym samym czasie odnotowane jest około 40 tys. zakażeń grypą.
Tym samym, jak mówił, od strony COVID-19 nie widać sygnałów czy impulsów, które mówiłyby o zwiększonej liczbie zakażeń.
-"Po drugie, i to jest tak naprawdę przesądzające, zarówno WHO jak i żadna z instytucji odpowiedzialnych za zdrowie w skali międzynarodowej nie identyfikuje, że w Chinach mamy do czynienia z jakąś nową mutacją wirusa. Mamy do czynienia z tą stałą strukturą genomu wirusów, jaką mamy w Polsce. W tej sytuacji wprowadzanie specjalnych obostrzeń czy rozwiązań nie wydaje się uzasadnione" - wyjaśnił.
Niedzielski przekazał, że jedyna rzecz, która z tych rekomendacji wydaje się ewentualnie sensowna, to "wprowadzenie obowiązku, jeżeli chodzi o maseczki na pokładach samolotów". "Tutaj daliśmy sobie czas do końca przyszłego tygodnia, żeby [podjąć decyzję, bo na razie ta bieżąca sytuacja tego nie wymaga" - dodał.