Poznań daje wybór: droższe bilety albo cięcia kursów
Skracanie tras komunikacji miejskiej i znacznie rzadsze kursowanie autobusów i tramwajów – taka jest alternatywa dla podwyżki cen biletów, która miałaby obowiązywać od lipca – przekonują władze Poznania. W przyszłym tygodniu sprawą podwyżek zajmą się poznańscy radni.
Wzrost cen biletów miałby zacząć obowiązywać w Poznaniu od lipca. Władze miasta przekonują, że planowana, pierwsza od siedmiu lat podwyżka cen biletów to wina polityki obecnego rządu m.in. w związku z wprowadzeniem niższej stawki podatkowej i zerowego PIT dla młodych. Według wyliczeń miasta, wpływy z PIT mają być w tym roku o 175 mln zł niższe niż zakładano.
Działania rządu
4 marca poznański magistrat podkreślił, że po tym, jak na skutek działań rządu miasto straciło miliony wpływów z podatku PIT i musiało dopłacić do oświaty, podwyżki cen biletów są konieczne, bo w tegorocznym budżecie Poznania zabrakło 15 mln zł na dopłatę do transportu publicznego.
„Jeśli radni nie zdecydują się na zwiększenie cen biletów, Zarząd Transportu Miejskiego będzie musiał znaleźć brakujące pieniądze w inny sposób. Alternatywą są cięcia kursów, co przekłada się na rzadziej jeżdżące tramwaje i autobusy. To zaś miałoby widoczne skutki dla wszystkich poznaniaków” – podał magistrat.
Według władz miasta konieczne byłoby zmniejszenie częstotliwości kursowania wszystkich linii tramwajowych w układzie podstawowym z obecnych 10 minut do 12 minut. Oznaczać to będzie, że co godzinę na przystanek będzie przyjeżdżało pięć, a nie sześć tramwajów. Brak podwyżki będzie też – według władz miasta – miał przełożenie „na znaczne pogorszenie wygody i standardu podróżowania”, bo ta sama liczba pasażerów będzie się musiała zmieścić w mniejszej liczbie pojazdów.
Komunikacyjny dylemat
„Z dylematem, przed którym stanął Poznań, zmierzyć się muszą wszystkie duże miasta i aglomeracje w Polsce. Większość z nich decyduje się na podwyżki cen – m.in. Łódź czy Trójmiasto, ale są i takie, które wybrały cięcia kursów – jak Warszawa, Szczecin czy Bydgoszcz. Są też miejscowości, które zdecydowały się na połączenie obu opcji i podwyższyły ceny biletów, równocześnie tnąc kursowanie pojazdów – jak Lublin czy Kraków” – podał poznański magistrat.
PRZESIĄDŹ SIĘ NA:
Jak podkreślono, w 2015 roku wpływy z biletów pozwalały na sfinansowanie komunikacji publicznej w niemal 43 proc. W ubiegłym roku ten odsetek spadł do 36 proc. „Tylko w 2019 roku Poznań dopłacił z budżetu do komunikacji publicznej ponad 331 milionów złotych. To najwięcej w przeliczeniu na mieszkańca spośród wszystkich dużych miast: Gdańska, Krakowa, Łodzi, Szczecina czy Wrocławia” – podano.
Jeszcze w ubiegłym roku prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak zapewniał, że gdyby nie ograniczenie centralnych wpływów do miejskiej kasy – podwyżka cen biletów byłaby niepotrzebna.
W ostatnich dniach poznańscy radni PiS zaproponowali wprowadzenie bezpłatnej komunikacji miejskiej w centrum. Ich zdaniem takie rozwiązanie zachęcałoby zmotoryzowanych do wyboru środków komunikacji miejskiej i do przejazdów po centrum tramwajem lub autobusem.
Decyzją Rady Miasta Poznania w mieście od kwietnia znacząco wzrosną opłaty za parkowanie. Koszt pierwszej godziny parkowania w centrum Poznania wzrośnie do 7 zł, obecnie to koszt 3 zł. (PAP)
„