Najnowsze w Infoship
Brakuje najnowszych.

Półwysep Helski: KKA Reda-Hel

infotrans
15.10.2008 19:08

Przez najbliższe tygodnie będą spore problemy z dotarciem nad morze – pisze Dziennik Bałtycki. Na pociągi nie ma w ogóle co liczyć, a samochody i autobusy muszą czekać niekiedy bardzo długo na możliwość przejazdu. Wszystko przez remonty na drodze wojewódzkiej prowadzącej z Redy w kierunku Półwyspu Helskiego. Pierwsze utrudnienia kierowcy napotkają już na samym początku drogi, w Redzie. Tam nie dość, że ekipy naprawiają nawierzchnię szosy, to jeszcze dodatkowo modernizowany jest przejazd kolejowy. Z tego powodu całkowicie wstrzymano kursowanie pociągów na trasie od Redy do Helu. Podróżni mogą korzystać z zastępczej komunikacji autobusowej. Pociągi mają wrócić na trasę dopiero 21 października.
Kolejny zator kierowcy napotkają na rogatkach Władysławowa. Tu drogowcy wkroczyli na 500-metrowy odcinek na wysokości stacji paliwowej. – Jezdnia w tym miejscu będzie miała szerokość 7 metrów, do tego jeszcze umocnione pobocza, pojawią się pasy ułatwiające zjazd z drogi – informuje Henryk Matea, kierownik Rejonu Dróg Wojewódzkich w Pucku. – Będzie ona wyglądać jak pozostałe odcinki tej drogi wojewódzkiej. Nowością w tym miejscu będzie rondo, które zostanie zbudowane obok szosy.
Drogowcy w swoim żargonie nazywają je „obrotnicą”.
– To specjalne ułatwienie dla kierowców olbrzymich ciężarówek, które będą wyjeżdżały ze stacji paliwowej – mówi Henryk Matea. – Ciężkie pojazdy będą musiały skręcić w prawo, do Władysławowa. Jeśli kierowca będzie chciał jechać jednak w kierunku Pucka, będzie mógł zawrócić właśnie na tej „obrotnicy”.
Na samym początku ruszyły prace ziemne. Obecnie trwa umacnianie gruntu pod poszerzoną jezdnię. W związku z tym kierowcy muszą liczyć się z utrudnieniami.
– Wprowadziliśmy ruch wahadłowy, sterowany sygnalizacją świetlną – informują drogowcy. – Wyłączony z ruchu pas jezdni wykorzystują nasze maszyny. Dzięki temu bez większych problemów możemy operować na całym odcinku objętym remontem.
Kierowcy jednak żalą się, że niekiedy czas oczekiwania na możliwość przejazdu jest bardzo długi. Dzieje się tak, gdy maszyna musi na chwilę skorzystać z części drogi dostępnej dla wszystkich aut. Wówczas wstrzymywany jest ruch, a samochody muszą czekać na ponowne zapalenie się zielonego światła na sygnalizatorze nawet pół godziny.
– Mamy bardzo napięty termin, do 15 listopada musimy zakończyć remont – przyznaje Henryk Matea. – Chodzi o to, by z układaniem asfaltu zdążyć przed nadejściem mrozów.
Ruch wahadłowy potrwa do 6 listopada.