OV: jeden bilet w całym kraju

infotrans
04.11.2013 18:40

Trudno nam sobie wyobrazić, że za pomocą jednej, raz doładowanej karty, możemy podróżować pociągiem z Krakowa do Warszawy, w stolicy przejechać się metrem, a potem pociągiem WKD pojechać do Pruszkowa. W Holandii taki system działa i ma się nieźle… Śledząc to, co dzieje się w polskich miastach można odnieść wrażenie, że karty w komunikacji miejskiej na dobre się już zadomowiły. Tylko nieliczne duże miasta nie zdecydowały się przejść na cyfrowy nośnik biletów, pozostając przy tradycyjnych formach sprzedaży biletów papierowych. Niestety, wygląda na to, że o uniwersalnym systemie karty uprawniającej do przejazdów nawet tylko w obrębie jednego województwa możemy pomarzyć. Tymczasem w Europie od dwóch lat istnieje system karty transportowej, którą można płacić za przejazd każdym środkiem transportu w każdym zakątku kraju. Przy okazji wprowadzania do MPK Poznań PEKi, czyli Poznańskiej Karty Miejskiej, urzędnicy z Wielkopolski, starając się ukazać w jak najlepszym świetle nie do końca udany pomysł, wspominali o podobieństwie nowego systemu do holenderskiej OV- chipkaart (lub z angielskiego OV-chipcard). Podobieństwo to jednak sprowadza się niemal jedynie do sposobu rejestracji pasażera w pojeździe –tzn. pasażer przy wejściu do pojazdu przykłada kartę do czytnika i przed opuszczeniem pojazdu robi to samo. Jeśli zaś idzie o zastosowanie karty, Holandia bije Poznań i wszystkie pozostałe polskie miasta na głowę…

OV karta daje możliwość podróży wszystkimi środkami komunikacji publicznejKarta OV jest ważna przez 5 latOV karta
Geneza systemu OV
Pomysł wprowadzenia jednolitej karty służącej do korzystania z transportu miejskiego powstał w Holandii na początku tego wieku. Holandia, kraj nowoczesny, w którym po raz pierwszy rozpoczęto dyskusję na temat zastąpienia obiegu papierowego pieniądza pieniądzem elektronicznym, znany jest również z promowania transportu publicznego i ekologii. Nic więc dziwnego, że w imię ułatwienia podróżowania wszystkim obywatelom postanowiono nowoczesne rozwiązania wcielić w życie w skali globalnej, nad czym sprawował pieczę holenderski rząd. Po raz pierwszy system OV chipkaart ruszył pilotażowo w metrze w Rotterdamie w roku 2005. Po fazie testów, nie do końca udanych, ale też prowadzonych na żywym miejskim organizmie (system zawieszał się, sporadycznie pobierał od podróżnych zbyt duże kwoty) wprowadzono go do komunikacji miejskiej w Amsterdamie i innych większych miast. W końcu 2009 roku OV uruchomiono również na kolei, a w 2011 roku dopracowany system ruszył już w całym kraju. W tej chwili za pomocą kart OV w dowolnym holenderskim mieście wypożyczymy nawet… rowery! Fenomenalne? No dobrze, ale czytelnikowi należy się opis działania tego „magicznego”systemu.
Czytnik kart OV w autobusie systemu Phileas kursującym w EindhovenCzytniki kart OV w autobusie miejskim w UtrechcieCzytników OV musi być sporo, aby przy dużej frekwencji nie opóźniać wysiadania pasażerów
Doładuj, przyłóż kartę, jedź, przyłóż kartę.
Tak można w wielkim skrócie opisać zasadę podróżowania za pomocą kart OV. No ale najpierw oczywiście kartę trzeba kupić. Bez problemu dostaniemy ją w punktach OV na większych stacjach, w części spożywczych marketów, ale najłatwiej kupić ją w automatach biletowych oznaczonych logiem OV na większości stacji kolejowych w Holandii. Problemem dla obcokrajowców może być zakup karty za pomocą kart kredytowych pochodzących z ich rodzinnych krajów (problem z akceptacją kart kredytowych innych niż holenderskie dotyczy z resztą także sklepów i opłaty za rozmaite usługi), ale bez problemu powinniśmy znaleźć automat na monety O tym, że automat jest „wielojęzyczny”wspominać nie muszę… Anonimowa karta, którą możemy oddać lub pożyczyć komukolwiek, kosztuje 7,50 euro a najmniejsza suma za którą można ją doładować to 5 euro. Można powiedzieć: 7,5 euro, którego nie możemy wykorzystać na przejazdy, to dużo. Gdyby ktoś jednak zaoferował nam w Polsce kartę, wydawaną w ciągu 1 minuty a nie 10 dni i za pomocą której moglibyśmy przemieszczać się po obszarze 3 polskich województw (terytorialnie mniej więcej tak duża jest Holandia) wszystkim co posiada kasownik za kwotę 7,50 zł (w Holandii płaca minimalna jest 4 razy wyższa), kto z nas narzekałby na taką ofertę? Możemy oczywiście wybrać opcję karty spersonalizowanej, która będzie należała tylko do nas. Wówczas należy wypełnić wniosek i poczekać na dostarczenie karty około tygodnia. Jej koszt to także 7,50. Co daje nam karta osobista? Przede wszystkim możemy zakodować na niej przysługującą nam ulgę wiekową (w Holandii ulga w wysokości 34% przysługuje osobom od 4 do 11 roku życia a także po 65 roku życia). Dzięki dostępowi do internetu możemy jednym kliknięciem myszy doładować swoje OV-konto. W przypadku, kiedy w nieoczekiwanym momencie zabraknie nam środków na dojazd do domu, jeśli tylko odpowiednio skonfigurujemy OV i posiadane przez nas konto bankowe, zdefiniowana przez nas kwota znajdzie się w ciągu paru minut na karcie umożliwiając kontynuowanie podróży.
Mając naładowaną OV kartę odbijamy ją w elektronicznym kasowniku przy wejściu do pojazdu, na bramkach metra, lub, w przypadku pociągów, przy kasowniku znajdującym się na peronie. Aby podróżować pociągiem nasze saldo nie może być niższe niż 16 euro, w przypadku podróży innymi środkami lokomocji nie istnieje minimalna granica posiadanego salda z wyjątkiem zera. Możliwa jest nawet podróż z jednym centem (wówczas nasze OV konto po wyjściu z pojazdu będzie na minusie i przy następnym doładowaniu różnica ta zostanie nam odebrana). Przy wyjściu z pojazdu analogicznie odbijamy naszą kartę jeszcze w pojeździe, lub na peronie stacji docelowej. Kasownik pokazuje ile kosztował nas przejazd i ile jeszcze pozostało nam środków na koncie.
Kartę OV najporęczniej doładowywać w automatach na stacjach kolejowych, ale operator zadbał o to, aby nawet w najmniejszych miejscowościach była możliwość doładowania karty. Niemal w każdym, popularnym markecie Albert Heijn znajduje się automat, za pomocą którego (musimy jednak posiadać holenderską kartę bankomatową) możemy nabić na kartę dowolną kwotę, nie mniejszą jednak niż 5 euro.
Peron na stacji kolejowej w Delft. Widoczne kasowniki i automaty w których kupić można OV kartę
Czy OV karta daje korzyści finansowe?
Jak najbardziej, zwłaszcza jeżeli weźmiemy pod uwagę ceny biletów jednorazowych w środkach komunikacji miejskiej i podmiejskiej, wciąż dostępnych u kierowców w kraju wiatraków. Średnia cena biletu za przejazd autobusem lub tramwajem w Holandii waha się w chwili obecnej od 3 do 4 euro, przy płatności kartą OV cena ta zawsze będzie sporo niższa nawet na bardzo długich odcinkach. Opłata pobierana jest za przejechany kilometr, ale należy pamiętać, że stawki są w poszczególnych miastach i regionach nieco inne. Co ciekawe –OV karta premiuje przesiadki, co oznacza, że: przejeżdżając z dworca kolejowego Rotterdam Centraal 5 przystanków tramwajem zapłacimy jedno euro, lecz przesiadając się do innego tramwaju i podróżując dalej następne 5 przystanków zapłacimy za drugi przejazd (istotny jest czas pomiędzy przejściem do drugiego pojazdu, który system uznaje za przesiadkę) zostanie nam pobrane już tylko 20 centów! Nieco inaczej sprawa oszczędności ma się, gdy z OV karty korzystamy w pociągach. Ceny są tu bowiem podobne jak w przypadku biletów papierowych, wciąż dostępnych na każdej stacji. Posiadając OV zyskujemy jednak dostęp do 180 parkingów rowerowych, na których za niewielką opłatą możemy korzystać z miejskich rowerów… Warto jeszcze dodać, że w wypadku gdy zapomnimy odbić kartę przy wyjściu z karty zostanie pobrana maksymalna suma ustalona za przejazd danym środkiem transportu (w wypadku tramwajów, metra i autobusów –od 3 do 4 euro). W wypadku kiedy suma pobrana przez kasownik przy wyjściu wydaje nam się zawyżona, mamy opcję reklamowania usługi przez internet i zwrotu pieniędzy od operatora OV. Każda karta ważna jest 5 lat.
W Holandii normą nawet na małych stacjach są centra przesiadkowe
NL vs PL
Skutek wprowadzenia karty OV jest taki, że bilety papierowe w środkach komunikacji miejskiej kupuje tam już tylko co 10 pasażer. Trudno o lepszą rekomendacje systemu, który pozwala na spore oszczędności i jest bardzo wygodny. Tymczasem w Polsce okres oczekiwania na wydanie karty miejskiej w większości miast jest bardzo długi, często trudno też doszukać się dobrych ich stron. Karty służące wyłącznie do przejazdu komunikacją miejską miały być w Polsce w wielu przypadkach „kartami miejskimi”, ułatwiające dostęp do instytucji kulturalnych i umożliwiające płatności na zasadzie normalnych kart kredytowych. Tymczasem na przykład w Gdańsku, nie tak dawno temu, okazało się, że kolejne karty konieczne są do korzystania z sieci bibliotek, a o tym że „karty miejskie”służyć miały do czegoś innego niż kodowanie na nich biletu miesięcznego, wszyscy już zapomnieli…