Najnowsze w Infoship
Brakuje najnowszych.

Okiem związkowca: kryzys atakuje komunikację miejską

infotrans
27.01.2009 14:07
To, że już pojawią się pierwsze oznaki kryzysu w komunikacji publicznej w początkach roku było do przewidzenia. Jak jeszcze miesiąc temu, można było spekulować, kiedy i jakiej wielkości dadzą o sobie znać, tak już teraz można powiedzieć, że będą się one pojawiać lawinowo, a nie jak niektórzy stwierdzali, że będą to jednostkowe, prawie niezauważalne przypadki. Jeszcze nie upłynął styczeń, a do listy zagrożonych cięciami budżetowymi (Bydgoszcz, Rzeszów, Wrocław, Katowice –z listy tych największych) i tym samym zmniejszaniem swoich możliwości przewozowych, dołączyło Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne w Krakowie.
Jak jeszcze pół roku temu cięcia budżetowe uderzały głównie w zarobki pracowników firm komunikacyjnych, tak dzisiaj uderzają w ich egzystencję. W powolne ograniczanie wymiany, modernizacji taboru. Zaniechanie pewnych inwestycji z zakresu infrastruktury i co najgorsze ograniczaniem ilości kursów czy ich likwidacją. W takiej sytuacji znalazły się między innymi firmy z Krakowa, Wrocławia. A ograniczanie działalności zawsze pociąga za sobą zwolnienia pracowników. W Krakowie mówi się nawet o zwolnieniu prawie 200 osób –głównie motorniczych i kierowców, ale również osoby z zaplecza. Podobne wielkości zwolnień, o ile nie dojdzie do wypracowania wspólnego pakietu antykryzysowego pomiędzy Zarządami Spółek Miejskich a Samorządami, mogą wystąpić nie tylko w/w miastach, ale w innych ośrodkach miejskich. Szczególnie dotkliwe może być w miastach do 200 tysięcy mieszkańców, czy nawet mniejszych. Głównie ze względu na mniejsze budżety, ogólną kondycję gospodarczą regionu i mimo wszystko mniejszą elastyczność ekonomiczną, niepozwalającą na znaczne zadłużenie miejskiej kasy, pod potrzeby komunikacji zbiorowej. Patrząc na rosnącą listę zagrożonych kryzysem firm komunikacyjnych i tempo dopisywania do niej kolejnych, można śmiało stwierdzić, że w następnych miesiącach nie będzie to 4-5 w skali miesiąca a może być nawet 10-15. Prawdopodobnie największa fala będzie na przełomie marca, kwietnia –gdzie będą znane miejskie budżety i wielkość cięć. Z na pewno w każdym z nich znajdzie się „przycięcie”pieniędzy na komunikacje zbiorową. Większe lub mniejsze. To z kolei, wywoła kolejne protesty związkowców i pracowników firm komunikacyjnych. Tym razem pod hasłami –obrony firm.  Ale czy tylko obrony firm i stanowisk pracy? Raczej nie. Będzie to także obrona już wywalczonych standardów jakości komunikacji miejskiej. Jej dostępności dla mieszkańców. Ograniczanie działalności firm będzie za sobą ciągnęło następne konsekwencje, których skutki w wielu przypadkach będą odrabiane latami, a niektórych nie da się już odrobić. Jednym z takich skutków będzie zaprzestanie na jakiś czas inwestowania w ekologicznie czystą komunikację miejską, która zawsze jest najdroższa. W zależności od długości trwania kryzysu, niektóre elementy infrastruktury (tory, zajezdnie, itd.) mogą ulec dalszej dewastacji, co w konsekwencji może doprowadzić do ich likwidacji. Między innymi także ze względu na zbyt wysokie koszty odtworzenia.  A już dzisiaj wiadomo, że obecny kryzys ekonomiczny, który nieśmiało, ale coraz głośniej, puka do polskich drzwi może potrwać kilka lat. Optymiści oceniają, że nie dłużej jak 3-4 lata (widoczne wychodzenie z kryzysu będzie pod koniec 2011 roku). Pesymiści, raczej nie chcą określać długości trwania kryzysowego stanu, ale zapytani, ostrożnie mówią nawet o 10 latach. Ale jakby nie patrzeć czy w wersji optymistycznej czy pesymistycznej, tak długi okres może być zabójczy dla komunikacji miejskiej.
Taka sytuacja, pewnego zawieszenia, którego pierwsze objawy już obserwujemy, nie jest pierwszą w powojennej historii komunikacji zbiorowej. Ostatnia zapaść, z której do tej pory, wiele firm jeszcze nie wyszło, miała pod koniec lat 90-tych XX wieku. Wówczas również mieliśmy kryzys finansów publicznych. Jednak był on, w o wiele mniejszej skali, a skutki o wiele łatwiejsze do usunięcia. Wówczas, kryzys można było zażegnać śmiałymi pociągnięciami w budżecie państwa. Dzisiaj, bez pomocy z zewnątrz (Unia Europejska) możemy mieć spore kłopoty z utrzymaniem finansów publicznych. Wiele organizacji związkowych działających w komunikacji zbiorowej prowadzi na potrzeby własne różnego rodzaju badania, ankiety, sondaże, które mają pokazać miedzy innymi kondycję finansową firm. Mają również pokazać nastroje społeczne załóg i stopień pewnego przyzwolenia społecznego na okres miedzy innymi kryzysu. Obserwując wyniki i powstałe z tych badań wnioski, można jednoznacznie stwierdzić, że w większości przypadków jest dość spora świadomość załóg dotycząca obecnej sytuacji gospodarczej kraju, a w powiązaniu z nią, kondycji własnej firmy. Trzeba dodać, że wielu pracowników zdaje sobie sprawę, że może być jeszcze gorzej i w pewnym sensie starają się przygotować na najgorsze. Rośnie także świadomość, że należy, czym prędzej stworzyć wspólne (Zarządy firm, związki zawodowe, samorząd) plany antykryzysowe, choć lepszym określeniem byłoby –zawrzeć umowy społeczne.
Jednak nie mogą to być kolejne, martwe dokumenty spisane na kilka kartkach papieru. Muszą to być dokumenty wyznaczające pewne kierunki, stopień przyzwolenia na pewne niezbyt popularne decyzje (w najgorszym przypadku zamrożenie płac a nie ich obniżka). Okres trwania tego przyzwolenia, sposoby rozpoznawania zagrożeń i metody ich likwidacji czy zmniejszenia uciążliwości. Muszą to być wspólnie wypracowane dokumenty, które będą wiązać wszystkie strony. Pod względem prawnym, ale i finansowym. Jednym z istotnych elementów takich umów powinno być stałe monitorowanie sytuacji. Prowadzone wspólnie, ale i przez każdą ze stron, z osobna. Niektóre elementy tego monitoringu będą tylko na potrzeby stron, ale części ich zapisów mogą stanowić podstawę do określenia wspólnego stanowiska. Stanowiska, które powinno być uzgadniane przynajmniej raz na kwartał (w sytuacjach zwiększonego kryzysu nawet częściej) i co ważne, musi być upublicznione dla mieszkańców, którzy w pewnym ograniczonym zakresie, ale także, będą stroną umowy społecznej. Zrozumienie przez społeczeństwo powagi sytuacji pozwoli na ograniczenie ich niezadowolenia z powodu pogarszających się warunków podróżowania, korzystania z komunikacji zbiorowej.
W polskiej historii zawierano już kilkakrotnie umowy społeczne i zawsze spełniały one swoje oczekiwania. Przykładem mogą być umowy społeczne z okresu międzywojennego (1918 –1939) czy te ostatnie z początku i końca lat osiemdziesiątych czy końca dziewięćdziesiątych XX wieku. Różne w treści i mające, co innego regulować, ale zawsze była to swego rodzaju umowa. Zatem, jest pewna wiedza w społeczeństwie w temacie umów społecznych. I co najważniejsze, zawsze jest społeczne przyzwolenie.
Jednym z elementów umów, będą zapisy o ochronie miejsc pracy, co jest w pewnym sensie zgodne z polityką prowadzona przez pozostałe kraje Unii. Dobrze sporządzone, mają stwarzać podstawy dla ich zachowania czy z czasem powstawaniem nowych miejsc pracy.
W liście skierowanym, pod koniec listopada 2008 roku, do szefów wszystkich państw członkowskich Przewodniczący Komisji Europejskiej JosĕManuel Durão Barroso zwrócił się z prośbą, aby wszystkie rządy podjęły jak najszybsze działania w kierunku przeciwdziałania kryzysowi (pełna treść dostępna na stronie Ministerstwa Rozwoju Regionalnego). Stwierdził: – „Muszą one wykazać się wyobraźnią, pokazać determinację w swych działaniach, ale i zachować elastyczność, pokazać, że znają potrzeby rodzin i społeczeństw z całej Unii Europejskiej, że są w stanie sprostać zadaniu i podjąć adekwatne działania w obliczu nagłego załamania perspektyw wzrostu i zatrudnienia w Europie”. W swym liście wskazywał miedzy innymi na sposoby rozwiązania trudnej sytuacji, a jednym z nich jest właśnie zawieranie umów społecznych. Stwarzanie możliwości dla zachowania miejsc pracy, a późniejszym czasie tworzenie nowych, miedzy innymi, w oparciu o pomoc finansową Unii.  Cytowany dokument jest dokumentem ogólnym i trudno, aby były w nim zawarte dokładne rozwiązania systemowe dla komunikacji publicznej, ale w oparciu o jego zapisy można tworzyć programy dla poszczególnych sektorów.  W chwili obecnej powinien stanowić pewną bazę wyjściową dla wszelkich działań samorządów, związków zawodowych, pracodawców, aby stanąć na wysokości zadania i szukać wspólnie rozwiązań, które zapobiegną pogłębianiu się kryzysu. Szczególnie w komunikacji publicznej, która kolejnej próby wyjścia z zapaści technicznej i finansowej, pozostawiona sobie sama –już nie wytrzyma.