Kraków jednak bez podwyżki cen biletów. ZTP o cięciach kursów

infotrans
12.01.2023 10:01

11 stycznia – podczas sesji Rady miasta – doszło do dyskusji i głosowania nad podwyżką cen biletów w krakowskiej komunikacji miejskiej.

Zgodnie z oczekiwaniami - większość radnych była za odrzuceniem prezydenckiego projektu ws. podwyżek, który przygotował Zarząd Transportu Publicznego w Krakowie. Mimo próby kompromisu (zamiast niemal 50-proc. wzrostu cen - niespełna 40 proc.) propozycja ta nie przeszła w głosowaniu i została jednoznacznie odrzucona. Co dalej?

Czwarta próba

fot. UM Kraków

Będą ciecia?

Łukasz Franek, dyrektor Zarządu Transportu Publicznego w Krakowie przypomniał podczas środowej sesji rady miasta, że projekt uchwały przedłożony przez prezydenta miasta związany jest z radykalnie rosnącymi kosztami organizacji komunikacji zbiorowej – cen paliw, prądu, kosztów pracy, itp.

Przypomniał on, że zwaloryzowane jesienią zeszłego roku umowy z dwoma przewoźnikami operującymi w Krakowie wskazały na drastyczny wzrost stawek za kursowanie tramwajów i autobusów po mieście.

-„Przed nami miesiące, które nie zwiastują pozytywnej zmiany, ale wręcz patrzymy sceptycznie, dlatego przedstawiliśmy korektę cen biletów. Wartością dodaną tej korekty jest integracja aglomeracyjna z innymi formami transportu np. koleją. To co jest najważniejsze w tej zmianie, to pozyskiwanie dodatkowych funduszy, by można było utrzymać jakość usług na obecnym poziomie” - tłumaczył Franek.

-„Albo podwyżka, albo cięcie kursów” – mówił przed głosowaniem szef ZTP. Czy tak będzie? Zobaczymy, ale Kraków ma jeszcze trochę czasu.

-„Środki w budżecie miasta na komunikację są zagwarantowane do marca br. Wtedy będzie trzeba podjąć decyzję o dopasowaniu oferty do obecnego budżetu radykalnie tnąc połączenia, albo znaleźć dodatkowe środki. My jesteśmy jak krawiec - ile materiału otrzymamy, taki garnitur uszyjemy” - tłumaczył dzisiaj na sesji Rady Miasta Łukasz Franek.

Dodatkowo urzędnicy przekonują, że nową stawkę biletu miesięcznego wyliczono tak, by była zbieżna z ceną biletu kolejowego, bowiem od połowy roku planuje się wprowadzenie wspólnego biletu aglomeracyjnego za 119 zł na przejazdy tramwajami, autobusami i pociągami. Bez wprowadzenia zmian być może integracja pozostanie, ale na terenie gmin wokół Krakowa, a krakowianie nie będą mogli z tego korzystać.

Zdaniem radnych

Włodzimierz Pietrus, przewodniczący klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości zwrócił uwagę, że pomimo iż projekt zgłoszony już w listopadzie był ściągany przez radnych z porządku obrad, to prezydent „nie dostrzegł potrzeby zmian, nie zaproponował żadnej autopoprawki, żadnej propozycji, która korygowałaby pierwotną propozycję, która jest nieakceptowana przez większość RMK”.

-„Druga przesłanka jest taka, że mieszkańcy mogliby się zgodzić na korektę stawek zaproponowaną przez prezydenta, ale za tym musiałyby być jakieś przesłanki, które by ich do tego przekonywały. Do tej pory działania prezydenta nas do tego nie przekonują” - mówił Pietrus.

Dominik Jaśkowiec, szef klubu radnych Platforma-Koalicja Obywatelska ocenił, że prezydencki projekt „jest zły, bo przewiduje gigantyczną podwyżkę cen biletów miesięcznych o 50 proc. dla mieszkańców Krakowa”.

-„Prezydent nie zaproponował podwyżki cen biletów kasowalnych. Nie wprowadzono biletów przystankowych, żeby nie płacić za stanie w korkach. Także wszystkie pieniądze ze strefy płatnego parkowania powinny zasilać transport publiczny” - wskazywał radny.

Jego klub proponuje także dalszą dywersyfikację przewozów miejskich poprzez wprowadzenie trzeciego przewoźnika, który miałby przejąć ok. 20 proc. przewozów autobusowych, aby zmniejszyć koszty tzw. wozokilometra.

-„Nie chcemy żeby krakowianie finansowali podwyżką cen biletów transportu aglomeracyjnego, bo tym powinno zając się inne ciało – Krakowska Metropolia, której władze miasta nie chcą powołać” - postulował Jaśkowiec.

Jacek Bednarz, przewodniczący prezydenckiego klubu radnych Przyjazny Kraków argumentował, że nikt nie lubi podwyżek, ale obecna sytuacja ekonomiczna ją wymusza.

-„Nie jestem zwolennikiem i nie chciałbym, aby cokolwiek było podwyższane, ale realia są takie a nie inne. Nie chciałbym sytuacji, że będziemy zmuszeni do ograniczania komunikacji zbiorowej, bo najbardziej ucierpią mieszkańcy osiedli peryferyjnych” - zaznaczył.(PAP)