Kraków: Czy bilety będą tańsze?
Krakowscy radni chcą wprowadzić 15-minutowe bilety komunikacji miejskiej. Bilet normalny kosztowałby 1,5 zł. Ma to być rekompensata dla krakowian za ograniczanie ruchu samochodów w centrum – pisze Gazeta Wyborcza. – Takie bilety będą idealne dla osób chcących pojechać na niewielką odległość. Na przykład z Rynku na Kazimierz. Dotychczas krakowianie rezygnowali z tramwaju i woleli przejść piechotą lub pchać się autem, niż płacić 2,5 zł za bilet – tłumaczy Łukasz Osmenda, radny Platformy Obywatelskiej. Argumentuje, że podobne bilety funkcjonują w Poznaniu czy w Trójmieście.
– Taki bilet jest potrzebny, tym bardziej że magistrat chce coraz bardziej ograniczyć ruch aut w centrum i powiększać strefę B. Jeśli zakazujemy jazdy samochodem np. po ul. Dunajewskiego, to trzeba poprawić atrakcyjność taryfy biletowej. Dlaczego przejazd z Basztowej pod filharmonię ma kosztować tyle samo co z Bronowic? – pyta radny. Projekt uchwały o krótkoterminowych biletach trafi pod obrady rady miasta już w przyszłym tygodniu. Platforma, mająca w radzie większość, nie powinna mieć problemów z przeforsowaniem tego rozwiązania.
Radni PO wspominają też, że chcą blokować miejskie plany zamykania ulic dla aut. – Prezydent zaplanował zamknięcie Dunajewskiego. Aby godzić się na takie ograniczenia, kierowcy i radni chcą znać ich przyczyny. Zakaz dla zakazu nie ma sensu – argumentuje Paweł Sularz, radny PO. – Jesteśmy zwolennikami pozbywania się aut ze Starego Miasta, ale oczekujemy, że miasto będzie to robiło według jakiegoś planu, i że za zmianami pójdą jakieś korzyści dla krakowian – tłumaczy stanowisko klubu i wymienia: wprowadzenie tańszych biletów na krótkie odcinki, budowę parkingów podziemnych, wprowadzanie w życie pomysłów, które przyspieszą przejazd tramwajów.
– Może lepiej wyłączyć ul. Karmelicką dla samochodów, które nie należą do mieszkańców. Wtedy tramwaj nie będzie tam tkwił w takich korkach jak dziś. Jestem pewien, że przyniosłoby to więcej korzyści niż zamknięcie Dunajewskiego – mówi Sularz.
Władze miasta nie ukrywają, że są niechętne wprowadzeniu 15-minutowego biletu i wstrzymywaniu się z ograniczeniami w ruchu aut. Wiceprezydent Wiesław Starowicz uzasadnia: – Pochopne wprowadzanie takiego biletu może spowodować, że miasto będzie musiało dopłacać więcej niż dziś do komunikacji miejskiej, bo spadną przychody z biletów. Ceny naszych biletów są niezmieniane od trzech lat. Są jednymi z tańszych w Polsce, a jednocześnie Kraków jest gminą, która najmniej dokłada do komunikacji miejskiej wśród dużych miast.
Starowicz zdradził jednocześnie, że jeszcze na ten tydzień zaplanował spotkanie z radnymi PO. – Chcę ich przekonać, że jeśli chcą wprowadzić 15-minutowca, to musi on być elementem nowego systemu taryf biletowych. Trzeba go zaś skonstruować tak, by był atrakcyjny dla mieszkańców, a jednocześnie zwiększył lub utrzymał na dzisiejszym poziomie dochody miasta z biletów – wyjaśnia wiceprezydent.
Osmenda przyznaje, że nie ma finansowych wyliczeń, jak wprowadzenie 15-minutowych biletów odbiłoby się na dochodach miasta ze sprzedaży biletów. Jest jednak pewny, że byłoby to spore udogodnienie w przypadku ograniczania ruchu w centrum. – Jestem pewien, że wielu kierowców będzie wtedy zostawiać swoje auto np. w pobliżu placu Inwalidów, by tam wsiąść w tramwaj i dojechać pod Planty – ocenia Osmenda. Szczegóły: http://miasta.gazeta.pl/krakow/1,35798,5811261,Nie_chcecie_aut__Dajcie_tanszy_bilet.html .