Koniec złotych, unijnych lat dla transportu

infotrans
05.04.2019 09:30

Fundusze unijne na lata 2021-2027 będą dostępne z dużymopóźnieniem. Będą też przyznawane na nowych zasadach. W Polsce w biedniejszychregionach minimalny wkład własny w unijnych projektach zwiększy się z obecnych15 proc. do nawet 30 proc., a w bogatszych (Mazowsze, Dolny Śląsk iWielkopolska) – z 15-20 proc. nawet do 60 proc.

Nowością będzie też m.in. nowy program adresowany doobszarów zmarginalizowanych.

Rozmowy z Brukselą

Negocjacje Komisji Europejskiej i krajów członkowskich UE wsprawie funduszy unijnych na lata 2021-2027 wciąż trwają. Już wiadomo, że niezakończą się one przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Właśnie w związkuz tymi wyborami. Kraje, które mają dotknąć duże cięcia funduszy unijnych, niezgodzą się na nie przed elekcją do PE. Zaś kraje, które są płatnikami netto dobudżetu UE, też będą chciały pokazać swoim wyborcom, że nie dopuszczą dozwiększenia ich wpłat do unijnej kiesy (co jest konieczne m.in. ze względu nabrexit).

Wraz z kończącą się kadencją Parlamentu Europejskiegoskończy się też kadencja Komisji Europejskiej. Po wyborach do PE zostaniewybrany nowy jej skład. To wszystko sprawia, że negocjacje w sprawie funduszyunijnych na lata 2021-2027 raczej nie zakończą się w tym roku. To zaś oznacza,że te fundusze będą dostępne z dużym opóźnieniem, na pewno nie od 1 stycznia2021 r. – jak być powinno. Czyli może czekać nas powtórka z 2016 r., gdyskończyły się pieniądze unijne na lata 2007-2013 (można je było wydać do 2015r.), a nie można było jeszcze wydawać tych na lata 2014-2020. Tylko, że tymrazem to opóźnienie może być jeszcze większe.

Chude lata

Złych wiadomości jest więcej. Komisja Europejska chceobcięcia Polsce funduszy na politykę spójności na lata 2021-2027 i to aż o 23proc. Tymczasem z tych funduszy finansowane są m.in. regionalne programyoperacyjne. Krótko mówiąc, funduszy unijnych, z których korzystają samorządy,będzie znacząco mniej niż obecnie.

Na domiar złego KE zamierza zmniejszyć udział maksymalnegodofinansowania unijnego w projektach realizowanych z funduszy spójności – wprzypadku najbiedniejszych regionów z 85 proc. do 70 proc., a bogatszych donawet 40 proc.

Co to oznacza do Polski? Obecnie aż 15 polskich województwmoże korzystać z dofinansowania unijnego na poziomie do 85 proc. wartościprojektu, a w przypadku Mazowsza to 80 proc. Jak wyglądałoby to po zmianachproponowanych przez KE? Po pierwsze trzeba wspomnieć o tym, że polskie regionybardzo podciągnęły się w ostatnich latach względem unijnej średniej (chodzi oPKB), która w dodatku obniży się w wyniku brexitu. To natomiast automatyczniepowoduje, że będą one otrzymywać fundusze unijne na gorszych warunkach niżdotąd. Bo jako bogatsze potrzebują mniejszego wsparcia.

W praktyce może wyglądać to tak: w 13 polskich województwachminimalny wkład własny w unijnych projektach zwiększy się z 15 proc. do nawet30 proc., a na Mazowszu, Wielkopolsce i na Dolnym Śląsku, z 80-85 proc. do 50lub nawet, jak chce KE, do 40 proc.

Polskie argumenty

To wszystko jest jeszcze przedmiotem negocjacji międzyPolską a Komisją Europejską. Polski rząd walczy o to, żeby warunki dla naszegokraju były jak najlepsze. Chodzi o np. o to, żeby można było uwzględnićwysokość PKB naszych regionów z lat wcześniejszych niż chce KE, wtedy, gdy byłniższy. Dzięki temu minimalny wkład własny mógłby się zmniejszyć. MinisterstwoInwestycji i Rozwoju zabiega też o to, żeby z Mazowsza wydzielić bogatszą część– tak, żeby biedniejsza część tego regionu mogła korzystać z wyższego niżstolica limitu dofinansowania unijnego.

Trwają też zabiegi, by wschodnia część Mazowsza mogłakorzystać z unijnego programu Polska Wschodnia.

To nie będą wszystkie zmiany. Polski rząd chce, żeby wfunduszach unijnych na lata 2021-2027 dla naszego kraju pojawił się zupełnienowy program: dla tzw. obszarów zmarginalizowanych, czyli najbiedniejszych,najwolniej rozwijających się subregionów, np. terenów popegeerowskich.

Ministerstwo Inwestycji i Rozwoju przymierza się też dotego, żeby w przypadku funduszy unijnych na te lata ustalać zasady unijnegowsparcia nie dla całych regionów, ale różnicować je już na poziomiesubregionów. Tak, żeby biedniejsze części tych samych województw mogłyotrzymywać więcej środków UE niż ich bogatsze powiaty. Taką potrzebę najlepiejwidać na Mazowszu, gdzie jest bardzo bogata aglomeracja warszawska oraznależące do najbiedniejszych i najmniej rozwiniętych w kraju wschodnie,północne i południowe peryferie tego regionu. (PAP)