Kolejka na Kasprowy Wierch działa jak zwykle
Władze Polskich KoleiLinowych informują, że kolejka linowa na Kasprowy Wierch funkcjonuje jak zwyklei nie zostanie wyłączona zgodnie z żądaniami Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Park domagał się dzierżawnego za korzystanie z przestrzeni wktórej kursuje kolejka i rozebrania instalacji do końca stycznia.
W spór między parkiem narodowym a PKL włączyło sięMinisterstwo Środowiska. Z krótkiej informacji przekazanej PAP przez rzecznikaresortu Aleksandra Brzózkę wynika, że ministerstwo oczekuje na wyjaśnieniesprawy i dokumentację od TPN.
Termin mediacji PKL z władzami parku narodowego zostałwcześniej wyznaczony na 15 marca. Przedstawiciele spółki deklarują, że wezmąudział w tych rozmowach.
Polskie Koleje Linowe nie chcą prowadzić dyskusji zDyrektorem TPN za pośrednictwem mediów. Jednak ze względu na publicznycharakter sprawy, spółka pragnie przedstawić argumenty wobec podnoszonych przezDyrektora TPN Pana Szymona Ziobrowskiego zarzutów i żądań.
W przesłanym PAP oświadczeniu władze PKL zwracają uwagę, żejeszcze przed II wojną światową władze państwowe zezwoliły na wybudowanie koleina Kasprowy Wierch i zagwarantowały możliwość jej funkcjonowania, ustanawiającna rzecz kolejki prawo służebności naziemnego jej prowadzenia. Już zatem wokresie międzywojennym zapewniono operatorowi kolei odpowiedni tytuł prawny.
„Spółka dysponuje dokumentami potwierdzającymi jednoznacznieustanowienie tej służebności. Dlatego właśnie Polskie Koleje Linowe nie musiałyzawierać z parkiem czy ze skarbem państwa umowy dzierżawy regulującej możliwośćkorzystania z przestrzeni powietrznej, w której znajdują się liny kolei wzakresie dotyczącym nieruchomości będących wyłączną własnością skarbu państwa”– napisano w komunikacie.
W piśmie zwrócono uwagę, że prawo to było respektowane przezponad 80 lat istnienia kolejki. „Nikt nigdy nie żądał ani zapłaty za tęprzestrzeń, ani zaprzestania korzystania z niej. Nie było podstaw, ani potrzebydo zawierania jakiejkolwiek umowy dzierżawy” – podnoszą władze spółki.
Władze PKL zwracają uwagę, że liny wiszące nawet kilkadziesiątmetrów nad ziemią od dziesiątek lat, w żaden sposób nie wpływają na realizacjępodstawowego celu działalności TPN, jakim jest ochrona przyrody. Zdaniem PKLzasadne może okazać się uzyskanie potwierdzenia prawa do korzystania zprzestrzeni na drodze sądowej.
Władze spółki potwierdzają, że w linii przebiegu kolejkipowyżej górnej granicy lasu PKL korzysta z przestrzeni należącej wewspółwłasności do Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego (PTTK) napodstawie umowy dzierżawy. Prezes PTTK potwierdził PAP, że z tego tytułuTowarzystwo pobiera niewielkie opłaty, a umowa dzierżawy jest ważna do 2019 r.Zdaniem PKL, PTTK ma prawo do dzierżawnego, bo nie brała udziału w ustanawianiusłużebności na rzecz kolei, jak w przypadku nieruchomości należących do skarbupaństwa.
„PKL ufa, że funkcjonariusze państwowi działają racjonalnie,a zatem jeśli wyznaczają termin do realizacji wezwania, to oznacza to, że jestto działanie przemyślane i oparte na przepisach prawa. PKL nie jest w staniedomyślić się, że jeśli dyrektor TPN i to reprezentowany przez fachowegopełnomocnika – adwokata, wyznacza jakiś termin, to tak naprawdę oczekujewniosku o jego przedłużenie. Takie działanie nie jest ani profesjonalne, aninie pogłębia zaufania do organów Państwa. Co więcej, oczekiwanie, że PKLwystąpi o przedłużenie terminu do rozbiórki kolei trudno uznać za logiczne.Przecież oznaczałoby to, że PKL musiałby uznać zasadność żądania jej usunięcia,tylko prosi o dłuższy termin?!” – napisały władze spółki.
PRZESIĄDŹ SIĘ NA:
Podczas spotkania 16 stycznia władze TPN zaproponowałyspółce PKL zapłatę kwoty 2 mln 156,5 tys. zł tytułem bezumownego korzystania zterenu pod przebiegiem trasy kolejki, licząc od 1 stycznia 2012 (od tej datyTPN ma prawo wieczystego użytkowania gruntu i gospodarowania nim w imieniuskarbu państwa) oraz niemal 36 tys. zł miesięcznie za korzystanie znieruchomości.
Spółka oświadczyła, że musi przeanalizować złożoną ofertę.Kilka dni później TPN wezwał PKL do niezwłocznego zaprzestania przewozówpasażerskich oraz demontażu kolei na Kasprowy Wierch w terminie do końcastycznia b.r.
PKL informuje, że w latach 2013-2016 odprowadziła w formiepodatków do budżetów gmin ponad 16 mln zł, a do budżetu państwa ponad 32 mlnzł, a spółka jest jednym z największych pracodawców na Podhalu zatrudniającymblisko 300 osób.
Zdaniem PKL działania TPN uderzają w wizerunek Zakopanego iPolski, a mówienie o firmie jako „podmiot zagraniczny” jest nadużyciem. Dalej wpiśmie władze spółki podkreślają, że PKL corocznie wpłaca do TPN określonekwoty. W latach 2013 – 2018 było to blisko 10,7 mln zł.
PKL nie zamierzają wyłączyć kolejki i zapraszają na narty naKasprowy Wierch.
Były dyrektor TPN Paweł Skawiński potwierdził w rozmowie zPAP, że PKL od dawna nie uregulował stanu prawnego nieruchomości pod górnąstacją kolejki na szczycie, ani przestrzeni pomiędzy słupami.
„To jest taka próba potrząśnięcie PKL-em, żeby te sprawyuregulował. Park raczej nie będzie chciał zlikwidować kolejki. W listachwzywających do ugody podane są zazwyczaj skrajne sytuacje, do jakich możedojść. Wiadomo, że nikt nie ma intencji rozbierania kolejki linowej na KasprowyWierch” – powiedział PAP Skawiński.
PKL, do których należy kolejka linowa na Kasprowy Wierch,zostały sprywatyzowane w 2013 r. Formalnie kolejki kupiła wówczas spółkaPolskie Koleje Górskie (PKG), powołana specjalnie do tego celu przez czterysamorządy podhalańskie, na czele z Zakopanem. Pieniądze na zakup, czyli 215 mlnzł, zapewnił fundusz inwestycyjny Mid Europa Partners. Następnie funduszprzekazał swoje akcje specjalnie powołanej do tego celu spółce Altura,zarejestrowanej w Luksemburgu. Powrót kolejek linowych „w polskie ręce”zapowiadali przed wyborami 2015 r. politycy PiS, m.in. Jarosław Kaczyński iAndrzej Duda.
„