Najnowsze w Infoship
Brakuje najnowszych.

Kielce: Czy przewoźnicy wyłudzają samorządowe pieniądze?

infotrans
18.04.2008 22:58

Kontrowersyjny sposób na refundowanie biletów ulgowych przez urząd marszałkowski. Firmy przewozowe dodatkowo starają się o dopłaty do biletów ulgowych dla dzieci, chociaż gminy już płacą za ich przewóz.
Chodzi o tzw. dopłaty z tytułu ulg ustawowych. Dzieci płacą tylko 51 proc. wartości biletu, reszta jest zwracana przewoźnikom za pośrednictwem urzędu marszałkowskiego, pod warunkiem, że przejazdy są biletowane. W zeszłym roku Świętokrzyski Urząd Marszałkowski na ten cel przeznaczył ponad 22 mln zł. Z tej kwoty około 4 mln trafiło do prywatnych przewoźników, ponad milion do miejskich przedsiębiorstw komunikacji. Około 17 mln wzięły PKS-y działające na terenie województwa świętokrzyskiego. Jak widać, pieniądze są ogromne.
W ubiegłym roku PKS Busko i PKS Ostrowiec dostały po około 3 mln zł, a PKS Staszów ponad 2 mln. Ale PKS Kielce tylko pół miliona. – Kiedyś też dostawał więcej, ale urząd po kontroli uznał, że wyłudzał dopłaty. Sprawa trafiła do prokuratury, część wypłaty została zablokowana. Chyba teraz firma bardzo skrupulatnie prowadzi te rozliczenia – mówi nieoficjalnie jeden z pracowników marszałka.
Wojciech Siporski, dyrektor departamentu infrastruktury urzędu marszałkowskiego, tłumaczy, że różnica może wynikać też z zasięgu działania poszczególnych firm. – Jeżeli ktoś obsługuje więcej połączeń poza regionem świętokrzyskim, to dopłaty za pośrednictwem naszego urzędu marszałkowskiego będą mniejsze – podkreśla.
Ale urzędnicy spodziewają się, że nie tylko PKS Kielce starał się wyłudzić dopłaty. – Taki proceder udowodniliśmy jednemu z busiarzy. Mamy też wytypowany jeden z PKS-ów, ale sprawa jest na wstępnym etapie – mówi nasz rozmówca i dodaje, że proceder jest trudny do udowodnienia. – Trzeba przejrzeć dokumentację i bilety imienne dzieci. A to dosłownie furgonetka papierów do sprawdzenia – podkreśla.
Wątpliwości, czy tego typu dopłaty nie są wyłudzane, biorą się stąd, że wedle przepisów ulga przysługuje osobom, które korzystają z tzw. przewozów regularnych. – W praktyce oznacza to dzieci, które wsiadają do autobusu kursującego na danej trasie, z którego może skorzystać każdy. A naszym zdaniem dowóz dzieci autobusami przeznaczonymi tylko dla nich nie jest komunikacją regularną – mówi Maciej Michaluk z departamentu infrastruktury urzędu marszałkowskiego.
Sprawdziliśmy, jak wygląda sytuacja w gminach. W Stąporkowie około 600 dzieci jest dowożonych przez PKS Końskie. – Ogłosiliśmy przetarg na dowóz dzieci, najtańszą ofertę złożył PKS Końskie. Dzieci jeżdżą oddzielnymi autobusami, bardzo sobie chwalimy współpracę. Miesięcznie kosztuje to około 34 tys. zł – mówi Ireneusz Gostyński, naczelnik Wydziału Edukacji Zdrowia Kultury i Sportu w Urzędzie Miasta i Gminy. Wyjaśnia, że to PKS zaproponował wydanie dzieciom imiennych biletów. – Tłumaczono, że to potrzebne jako dowód dla ubezpieczyciela, a i znacznie ułatwia pracę kierowcom, którzy mają pewność, że wiozą dzieci uprawnione do korzystania z dojazdu – mówi.
Kazimierz Krzyżtoporski, prezes PKS-u Końskie, zaprzecza, że próbują wyłudzić pieniądze z urzędu marszałkowskiego. – Nie zarabiamy podwójnie. Gmina płaci połowę i połowę urząd marszałkowski. Ja tego rozwiązania nie wymyśliłem, w podobny sposób działają inni przewoźnicy – tłumaczy.
Okazuje się, że bilety mają też dzieci z Nowej Słupi. – Nie wiem, czy są rozliczane jeszcze w urzędzie marszałkowskim. Byłoby to dla mnie spore zaskoczenie. Chociaż z drugiej strony nigdy o to nie pytałem – mówi wójt Wiesław Gałka.
Łukasz Pawlina, Wydział Transportu Dolnośląskiego Urzędu Marszałkowskiego.
W zeszłym roku na dopłaty wydaliśmy około 41 mln zł. Nie mam wątpliwości, że pieniądze należą się za przejazdy na liniach regularnych, z których obok innych pasażerów korzystają również uczniowie. Ale zastanawiałbym się, czy należy płacić przewoźnikom za bilety wystawione przy okazji kursów zorganizowanych tylko dla uczniów konkretnej szkoły. Takie połączenie można już traktować jako przewóz specjalny. I wtedy, trzymając się sztywno zapisów, zwrot się nie należy. Moim zdaniem nie ma tu dużej nieprawidłowości, ale jest wątpliwość, którą powinni wyjaśnić prawnicy.