Kary za jazdę bez biletu trzeba płacić!
W ostatnich dniach medialne łamy oraz internetowe fora rozgrzały się historią pasażerki, która trafiła do więzienia za jazdę na gapę. Znaczna część internautów uznała, że pasażerka była sama sobie winna. Jednak niektórzy winą za tę nieprzyjemną sytuację obarczali „bezdusznych urzędników”. Warto zatem zapoznać się w tej sprawie z przedstawioną nam opinią ZTM, którą publikujemy poniżej w całości.
Bohaterka publikacji zamieściła na Facebooku post, w którym sama przyznała się, że jechała kilkukrotnie bez biletu. Swoje zaniedbanie próbowała tłumaczyć nieudolnie tym, że „to tylko kilka przystanków” i, że „w tramwaju nie było biletomatu”. Na smutne zakończenie jej historii wpływ miało również to, że nie zadała sobie nawet trudu by poinformować kontrolerów biletów o tym, że mieszka pod innym adresem niż ten podany w dowodzie osobistym, który okazywała w trakcie wypisywania wezwań do zapłaty.
Warto więc poznać kilka faktów tej sprawie. W rejestrze dłużników figuruje aż pięć wezwań do zapłaty za jazdę bez biletu nałożonych na pasażerkę. Zostały one wystawione w różnych latach (choć trzy w tym samym roku) w różnych środkach komunikacji (metro i tramwaj), w różnych liniach, w zupełnie innych miejscach oraz o zupełnie innych porach.
Pierwsze otrzymała w marcu 2012 r. w metrze, przed godz. 18, na odcinku między stacjami Natolin i Kabaty.
Drugie zostało jej wystawione w maju 2013 r., przed godz. 17.00, w tramwaju linii 33 na odcinku między Biblioteką Narodową a GUS-em.
Trzecie wezwanie pasażerka otrzymała dwa miesiące później – w lipcu 2013 r. – w tramwaju linii 9, na odcinku między rondem Waszyngtona a mostem Poniatowskiego, ok. godz. 20.30.
Na czwarte wezwanie również pasażerka nie czekała za długo. Kontroler wypisał je miesiąc po poprzednim, czyli w sierpniu 2013 r. Tym razem ponownie w tramwaju linii 33 na odcinku między stacją Metro Pole Mokotowskie a Biblioteką Narodową, przed godz. 19.00.
Ostatnie pasażerka otrzymała po kilkuletniej przerwie, czyli w lutym ubiegłego roku. Kontrola ponownie miała miejsce w tramwaju linii 33. Tym razem jednak na odcinku między ul. Stawki a rondem Radosława, ok. godz. 16.30.
PRZESIĄDŹ SIĘ NA:
Warto dodać, że każde z ww. wezwań do zapłaty zostało wystawione na podstawie okazanego przez pasażerkę dowodu osobistego, w którym widniał jej adres zameldowania. Należy zaznaczyć, że pasażerka nie wskazała kontrolerom innego adresu zamieszkania. Pasażerka własnoręcznie też podpisała wezwania, w związku z tym miała wiedzę na temat posiadanego wobec ZTM zadłużenia. Przed skierowaniem wymienionych wyżej spraw na drogę postępowania sądowego oraz przed wysłaniem na Policję zawiadomienia o wykroczeniu z art. 121 Kodeksu wykroczeń (które dotyczy trzech wezwań z 2013 r.), ZTM wysłał do pasażerki, na adres zameldowania umieszczony w dowodzie osobistym (potwierdzony w bazie PESEL), przedsądowe wezwania do zapłaty z prośbą o uregulowanie powstałego zadłużenia. Upomnienia zostały wysłane listem poleconym w następujących terminach: 18.04.2012 r., 24.07.2013 r., 05.09.2013 r. oraz 30.03.2016 r.
Ponieważ gapowiczka nie uregulowała powstałego zadłużenia, ZTM skierował sprawy na drogę postępowania sądowego z powództwa cywilnego. Do pierwszych czterech wezwań (poza tym wystawionym w ubiegłym roku) ZTM otrzymał nakazy zapłaty w postępowaniu upominawczym.
Jak widać ZTM dołożył wszelkich starań by należności za jazdę bez biletu wyegzekwować od gapowiczki zgodnie z obowiązującymi procedurami.
Na koniec trzeba powiedzieć, że – w celu uniknięcia tych wszystkich nieprzyjemności – należało zrobić jedną banalną czynność. Mieć w czasie jazdy komunikacja miejską ważny bilet.
„