Gdańsk: Kolejki na lotnisku
– Jest gorzej niż było – tak pasażerowie oceniają sytuację na polskich lotniskach, a zwłaszcza tym w Gdańsku, po wejściu do strefy Schengen. – Czas odpraw wcale się nie skrócił.
– Miało nie być kontroli paszportowych, a nadal są – żalił się Waldemar Juskiewicz, który z półtoragodzinnym wyprzedzeniem stanął w kolejce do odprawy podróżnych na samolot, startujący o godzinie 6 z Gdańska do Sztokholmu. Szwecja – przypomnijmy – jest krajem, który podpisał układ z Schengen, dotyczący zniesienia odpraw paszportowych.
– Kolejka była długa, a kontrolę przeprowadzano przy jednym stanowisku. Jeszcze nie zostaliśmy odprawieni, a już przez megafon ponaglano, by zgłaszać się do samolotu – denerwował się gdańszczanin. – Gdy wchodziliśmy na pokład, pytano: dlaczego tak późno? Odlecieliśmy z 10-minutową zwłoką. Tak przedtem się nie zdarzało! Musi być więcej stanowisk odpraw. Jeżeli samolot zabiera 180 osób, a każdemu Straż Graniczna poświęci choćby minutę, to daje to… trzy godziny!
Tymczasem Morski Oddział Straży Granicznej w Gdańsku przekonuje, że nie ma kontroli paszportowych osób podróżujących między krajami, które przystąpiły do układu z Schengen. Dużo czasu natomiast pochłania kontrola bezpieczeństwa, z której zrezygnować nie można.
– Opóźnienia wynikają z dużej liczby pasażerów – uzasadnia płk Marian Wolniak, komendant placówki Straży Granicznej na lotnisku w Gdańsku Rębiechowie. – Największy tłok jest wówczas, gdy loty czarterowe zbiegają się ze startami samolotów linii regularnych, na przykład trzy samoloty do Antalyi, a jeden do Londynu. W takich sytuacjach zdarza się, że w ciągu dwóch godzin trzeba odprawić nawet tysiąc osób. Jestem pełen podziwu dla funkcjonariuszy. Wszystko się jeszcze bardziej komplikuje, gdy zdarzy się awaria. Z kontroli bezpieczeństwa nie możemy jednak zrezygnować, bo zobowiązuje nas do tego dyrektywa unijna
Nie zanosi się na to, żeby zrobiło się lepiej. Co najmniej do 2011 roku, czyli do powstania nowego, pasażerskiego dworca lotniczego. Budowa ma ruszyć dopiero w 2009 roku.
– Nie chce mi się wierzyć, że pasażerowie twierdzą, iż jest gorzej niż przed wejściem do strefy Schengen – stwierdza Tomasz Kloskowski, wiceprezes zarządu Portu Lotniczego Gdańsk im. Lecha Wałęsy. – Przecież ruch został rozłożony na dwa kierunki, przedtem 85 procent pasażerów było po jednej stronie – odlatujących za granicę. Zainstalowanie nowych urządzeń do kontroli bezpieczeństwa w postaci bramek oraz prześwietlarek bagażu niewiele da. Straży Granicznej brakuje bowiem funkcjonariuszy do obsługi. Najgorzej jest w godzinach szczytu, ale to zdarza się trzy razy dziennie. Apelujemy do podróżnych o wyrozumiałość i prosimy, by nie zgłaszali się do odpraw w ostatniej chwili. Zauważyłem np., że Niemcy są bardziej zdyscyplinowani.
Luźniej się zrobi, gdy pasażerów będzie mniej. W najbliższym czasie z Rębiechowa wycofa się jeden przewoźnik, drugi zapowiada zmniejszenie liczby połączeń zagranicznych. Jednak, generalnie, liczba podróżnych będzie wzrastać – wynika z analiz władz gdańskiego lotniska. – Taka jest dynamika rozwoju rynku lotniczego i tego nie unikniemy – mówi prezes Tomasz Kloskowski. Liczba osób podróżujących lotami czarterowymi zwiększyła się o sto procent.
Podróżni narzekają też na ciasnotę i utrudnienia w poruszaniu się po terenie terminalu. Nie wszyscy są zadowoleni z zamknięcia głównego wejścia. Zrobiono to, bo czekający przed stanowiskami odpraw bagażu narzekali, że jest zimno. Do wnętrza budynku można dostać się bocznymi drzwiami. Może potrzeba jeszcze jednego lotniska w Trójmieście? Zdaniem wiceprezesa Kloskowskiego, uruchomienie drugiego portu lotniczego, np. w Gdyni Kosakowie, nie jest opłacalne.