Francja: Strajk pracowników transportu
We Francji trwa rozpoczęty we wtorek wieczorem ogólnokrajowy strajk pracowników transportu protestujących przeciw likwidacji przywilejów emerytalnych. Ruch w środę przed południem był poważnie zakłócony, ale negocjacje ze związkami zawodowymi trwają. W całym kraju kursowało tylko 20-25 proc. pociągów, ale to i tak więcej niż podczas poprzedniego strajku 18 października, kiedy jeździło jedynie 5-10 proc. taboru kolejowego. W Paryżu ruch był poważnie zakłócony: kursował co piąty pociąg metra, jedynie 15 proc. autobusów, a połączenie przedmieść z Paryżem było bardzo słabe. Jak twierdzą jednak przedstawiciele komunikacji miejskiej było 'lepiej, niż przewidywano’.
Jednocześnie w obrębie dużych miast na drogach zanotowano wiele korków;wyliczono, że łącznie w całym kraju samochody stały w korkach mających około 300 kilometrów długości, z czego dwie trzecie w regionie paryskim. Wielu Francuzów, od kilku dni przygotowanych na 'czarną środę’, do pracy wybrało się tego dnia na rowerze bądź pieszo;inni zamieszkali w hotelach, w kilka osób jechali jednym samochodem lub autostopem. Sieć państwowych kolei SNCF poinformowała, że 'dużych zakłóceń’ w ruchu kolejowym należy spodziewać się w czwartek i 'najprawdopodobniej również w weekend’;’normalnie’ zaś będą kursowały w tych dniach pociągi europejskie Eurostar i na linii Thalys. W środę do strajku przystąpili również pracownicy firm energetycznych i gazowych EdF i GdF. Zapowiedzieli, że odetną prąd w biurach rządzącej we Francji partii Unii na rzecz Ruchu Ludowego (UMP) i przeprowadzą akcje pod kryptonimem 'Robin Hood’, polegające na przywracaniu prądu w gospodarstwach, których nie stać na płacenie rachunków.
Strajki są odpowiedzią sektora transportu publicznego na planowane przez prezydenta Nicolasa Sarkozy’ego ograniczenie przywilejów emerytalnych dla m.in.: pracowników kolei SNCF, sieci transportu RATP w regionie paryskim, głównego francuskiego producenta energii elektrycznej Edf, producenta gazu GdF, górników, senatorów, parlamentarzystów oraz pracowników Teatru Narodowego i Opery Paryskiej.
Pracownicy kolei mogą przechodzić na emeryturę po przepracowaniu 37,5 lat, pracownicy państwowi – 39,5, a w sektorze prywatnym – po 40 latach. Zachowanie tych przywilejów będzie w tym roku kosztowało francuskie państwo niemal 5 mld euro.
We wtorek szef centrali związkowej CGT Bernard Tribault zaproponował ministrowi pracy Xavierowi Bertrandowi zorganizowanie negocjacji z zarządami przedsiębiorstw i przedstawicielami administracji państwowej na temat świadczeń emerytalnych w każdej z branży z osobna, a nie – jak do tej pory domagało się CGT – ogólnych negocjacji na ten temat.
Dwie inne centrale Unsa i CFDT przyłączyły się do tej propozycji. Szef resortu pracy spotyka się w środę ze związkowcami. Premier Francois Fillon wyraził zadowolenie z faktu, że centrale, które do tej pory nie chciały w ten sposób prowadzić negocjacji, zdecydowały się na to.