Do you speak English? Kierowcy MPK Wrocław nie mają lekko
Udzielali pierwszej pomocy nieprzytomnej kobiecie w zaawansowanej ciąży, opatrywali krwawiące rany, tłumaczyli obcokrajowcowi jak dojechać do Dworca Głównego, a zagubionej dziewczynce pomagali wrócić bezpiecznie do opiekunów? Właśnie zakończył się etap praktyczny IV edycji konkursu na najlepszego kierowcę i motorniczego MPK Wrocław.
We wtorek z zadaniami sprawdzającymi technikę jazdy, obsługę pasażera i umiejętność udzielania pierwszej pomocy zmierzyli się motorniczowie. Emocji nie brakowało. Tradycyjnie już, pierwsza konkurencja polegała na przejechaniu toru jazdy. Zanim jednak zawodnicy rozpoczęli jazdę, czekały na nich zadania niespodzianki, między innymi zdiagnozowanie i usunięcie usterek uniemożliwiających jazdę, np. zaciągniętego hamulca bezpieczeństwa czy wyłączonych bezpieczników przetwornicy i przekształtnika. Kolejne zadanie polegało na dojeździe do ściany tyłem ? im mniejsza odległość od niej, tym więcej punktów można było zdobyć. Ale uwaga, uderzenie w przeszkodę to ujemne punkty dla motorniczego! Po drodze okazało się też, że dla zawodników przygotowano kolejną niespodziankę? przełożoną zwrotnicę, przez którą cofający tramwaj skręcał, zamiast jechać prosto.
Po wykonaniu tego zadania poszło już ?z górki?. Po drodze jeszcze tylko zatrzymanie i trafienie laserem jak najbliżej środka tarczy leżącej na trasie przejazdu i osiągnięcie odpowiedniej prędkości na torze – jak najbliżej 25 km/h – z zasłoniętym prędkościomierzem. A na mecie precyzyjne zatrzymanie, czyli dojazd ze sztycą do kozła oporowego. Na tym kończyła się pierwsza konkurencja.
Po zadaniach sprawdzających technikę jazdy nadeszła pora na pierwszą pomoc. Na podłodze tramwaju, w którym rozgrywała się konkurencja, motorniczowie zastali nieprzytomną kobietę w zaawansowanej ciąży oraz jej przerażone, głośno płaczące, dziecko. W dodatku maluch zranił się w nóżkę. To była zdecydowanie najbardziej stresująca część konkursu. W grę wchodziło przecież życie i zdrowie drugiego człowieka. Poziom stresu sięgał już zenitu, a przed motorniczymi jeszcze ostatnia konkurencja indywidualna: obsługa pasażera. – Excuse me, I want to buy a ticket to the Main Railway Station ? usłyszeli zawodnicy zaraz po jej rozpoczęciu. Poza udzieleniem informacji obcokrajowcowi, musieli jeszcze pomóc zagubionej dziewczynce i zająć się pasażerką, która zgłosiła, że znalazła w tramwaju tableta. Na tym kończyły się konkurencje indywidualne.
Po nich na zawodników czekały jeszcze zadania drużynowe. Na początek: quiz historyczny i ustawianie starych kasowników według podanego przez sędziego wzoru. Na zakończenie: jazda dwoma tramwajami połączonymi łańcuchem, tak aby go nie zerwać. Żeby było trudniej, jeden pojazd miał jechać do przodu, a drugi? do tyłu. W ten sposób motorniczowie dotarli do końca konkurencji praktycznych IV edycji konkursu o tytuł najlepszego w naszej firmie.
W środę do rywalizacji stanęli kierowcy autobusów. Na początek ? manewry autobusem. Zanim jednak zawodnicy uruchomili silnik, musieli przygotować się do jazdy: wybrać gaśnice, w które powinien być wyposażony autobus, ustawić fotel i lusterka, oraz poradzić sobie z usterkami i blokadami uniemożliwiającymi jazdę, np. niedomkniętą rampą, odkręconym zaworem bezpieczeństwa i poluzowaną poręczą. Wszystko ustawione jak należy, awarie usunięte, można ruszać. Kierowcy musieli uważać, żeby pokonując tor jazdy nie potrącić ustawionych wzdłuż niego pachołków i tyczek. Po drodze czekały na nich dodatkowe zadania. Jednym z nich było parkowanie prostopadłe tyłem, zakończone przebiciem balona, w taki sposób aby nie potrącić słupka, do którego go przymocowano. Kierowcy musieli także trafić piłką z talerza, przymocowanego na zewnątrz pojazdu, do kosza wykonanego z ustawionych opon. Na koniec jeszcze tylko pomiar prędkości i precyzyjne zatrzymanie przednim kołem na tarczy z zaznaczonymi obszarami punktowymi. Manewry autobusem zakończone. Pora na pierwszą pomoc.
Na pewno zdziwili się ci kierowcy, którzy myśleli, że czeka ich to samo zadanie, z jakim dzień wcześniej zmierzyli się motorniczowie. To byłoby zbyt proste. Owszem, w autobusie czekała ciężarna kobieta, ale pomocy potrzebowało jej dziecko, które zakrztusiło się cukierkiem. Oprócz ratowania siniejącego, tracącego przytomność malucha, kierowcy musieli uspokajać zrozpaczoną matkę, która dodatkowo, jeżeli nie udało im się opanować jej paniki, również mdlała. Trzeba przyznać, że ratownicy medyczni, którzy współpracowali z sędziami przy organizacji tek konkurencji, nie szczędzili stresu naszym kierującym.
Po pierwszej pomocy, nadeszła pora na obsługę pasażera. Podobnie jak motorniczowie, kierowcy autobusów również spotkali w pojeździe obcokrajowca, mówiącego jedynie po angielsku. Nie podróżował on jednak sam. Towarzyszył mu? szczur w klatce. Uczestnicy konkursu, oprócz tłumaczenia mu drogi do Dworca Głównego, musieli też odpowiedzieć na jego pytania o zasady przewożenia zwierzęcia. Później jeszcze tylko pomoc tej samej dziewczynce, która we wtorek zgubiła się jadąc tramwajem, przyjęcie od pasażerki zagubionego przedmiotu i koniec indywidualnych konkurencji praktycznych.
PRZESIĄDŹ SIĘ NA:
Przed kierowcami jeszcze ?drużynówka?. Po quizie historycznym i zadaniu z kasownikami, wracamy na plac manewrowy. Tam na zawodników czekały dwa autobusy. Tym razem oba pojazdy miały jechać do przodu. Między nimi znalazł się łańcuch, trzymany przez kierowców znajdujących się wewnątrz obu pojazdów. Zadaniem drużyny było sterowanie nim i taka jazda autobusami, aby po drodze ze startu do mety ściągnąć jak najwięcej zapiętych w pętle plastikowych pasków (tzw. trytek), zawieszonych na tyczkach ustawionych na środku toru, wzdłuż którego jechały pojazdy.
Tym zadaniem zakończył się ostatni etap IV edycji Konkursu o Tytuł Najlepszego Kierowcy Autobusu i Motorniczego MPK Wrocław. Kto w tym roku był najlepszy? Do kogo powędrują nagrody? Dowiemy się już w piątek, 17 czerwca, podczas wielkiego finału. Jedno jest pewne ? konkurencja była duża.
„