Bydgoszcz: Sypią się mandaty dla palących pod wiatami
Ponad 17 tys. zł do miejskiej kasy mają już wpłacić palacze, przyłapani na 'dymku’ pod wiatami tramwajowymi lub autobusowymi. – Zakaz i groźba kary skutkują: bydgoszczanie przestają palić na przystankach – ocenia radny Robert Sych. Piątkowe popołudnie. Na przystanku przy ul. Gdańskiej na tramwaj czeka Magdalena Witkiewicz. Stoi pod wiatą, chroni się przez deszczem i wiatrem. Wśród czekających na 'czwórkę’ lub 'dwójkę’ akurat nie ma ani jednego, który paliłby papierosa. – I nie wyobrażam sobie sytuacji, że ktoś obok dmuchałby mi dymem prosto w twarz. Później ten smród czułabym jeszcze w tramwaju. Bardzo się więc cieszę, że został wprowadzony ten zakaz palenia pod wiatą przystankową – komentuje bydgoszczanka.
Zakaz palenia papierosów pod wiatą na przystankach obowiązuje w naszym mieście od lipca. Za złamanie go można dostać mandat w wysokości od 20 do 500 zł. Przez pięć miesięcy strażnicy miejscy interweniowali w tej sprawie 635 razy. Nałożyli 342 mandaty na łączną kwotę 17 310 zł. Wychodzą dwa-trzy mandaty dziennie, po 50 zł kary dla przyłapanego palacza. – Ponadto, wobec prawie trzystu palących pod wiatą, zastosowaliśmy pouczenie. Skierowaliśmy też sześć wniosków o ukaranie do sądu – mówi Arkadiusz Bereszyński, rzecznik bydgoskiej straży miejskiej.
Pieniądze z mandatów od palaczy trafiają do miejskiej kasy. – Na co idą? – pytamy Katarzynę Jańczak z wydziału budżetowania Urzędu Miejskiego w Bydgoszczy. – Przepisy nie stanowią, na co mają być wydane pieniądze od palaczy: mogą być spożytkowane na poprawę bezpieczeństwa, monitoring lub inne projekty. Tylko mandaty nałożone w związku z łamaniem ustawy o wychowywaniu w trzeźwości muszą 'pójść’ na konkretny cel – tłumaczy urzędniczka.
Autorem uchwały zabraniającej palenia pod wiatami jest Robert Sych. Ten radny Prawa i Sprawiedliwości jest zadowolony z efektów swojego pomysłu. – Ludzie po prostu przestają palić pod wiatami. I wcale nie chodzi mi tu nawet o dodatkowe wpływy do kasy miasta. Chodzi o kulturę bydgoszczan. Dziś wiem, że agitacja wśród radnych się opłaciła – przyznaje. – Bo na początku trochę się bałem: nie wiedziałem, czy radni mnie poprą. Ta uchwała przeszła ostatecznie tylko dwoma głosami – wspomina.
Sych przygotowuje już projekty kolejnych zakazów. – Udało się z wiatami, to w innych strefach też się uda – uważa. – Teraz skoncentruję się na pracach nad zakazem palenia na placach zabaw. W miejskich parkach także powinien obowiązywać zakaz. I na klatkach schodowych! A tak poza tym, to nie rozumiem, dlaczego spółdzielnie mieszkaniowe nie wprowadzają zakazu palenia na klatkach schodowych. Tam wszędzie powinny wisieć nalepki z papierosem przekreślonym czerwoną linią – wylicza bydgoski radny.
Sych jest otwarty na pomysły bydgoszczan. – Czekam na propozycje, które tereny objąć zakazem palenia. W Irlandii obowiązujący od 2004 r. zakaz palenia w pubach także był szokujący, a teraz to już nikogo nie dziwi – kończy.