Białystok: Absurdy po podwyżce cen biletów
Od 1 kwietnia 2012 roku obowiązują nowe ceny biletów w białostockiej komunikacji miejskiej. Bilet jednorazowy z 2,40 zł podrożał do 2,80 zł, a miesięczny na wszystkie linie z 72 zł do 80 zł. Z autobusów zniknęły także kasy fiskalne, z których był wydawany bilet na strefę D2, D3 i D4 (obowiązujące na liniach dojeżdżających do gminy Dobrzyniewo Duże). Od teraz zamiast biletów z kas fiskalnych kierowca wydaje bilety z bloczków. I tak, żeby dojechać linią 106 do Borsukówki (IV strefa) kierowca musi wydać aż 8 biletów. Żeby było ciekawej, nie jest to zwykły bilet na IV strefę, ale 60 minutowy, nie uprawniający do przesiadki. Na każdą strefę pasażer musi mieć 1 taki bilet, który kosztuje 3,50 zł. Koszt przejazdu linią 106 do Borsukówki po podwyżce cen to aż 14 zł. Dla przykładu do tej samej miejscowości PKS dojedziemy za jedyne 6,20 zł.
Jednak to nie koniec absurdów. Bilety z nadrukowaną starą ceną 2,40 zł są nieważne. Do nich należy dokupić dwa bilety dopłatowe, po 20 gr każdy. Zatem pasażer musi skasować aż 3 bilety w kasowniku elektronicznym do biletów papierowych, których jest maksymalnie 2 na pojazd. Skasowanie biletu w godzinach szczytu jest bardzo trudne, z uwagi na duże przepełnienie. Mało tego, w wielu punktach brakuje biletów dopłatowych, dlatego pasażerowie mają ogromne problemy z ich kupieniem.
W związku wysokimi cenami biletów po podwyżce duża część dotychczasowych pasażerów linii 106 najprawdopodobniej zrezygnuje z usług białostockiej komunikacji miejskiej i skorzysta z autobusów PKS.