Wrocław: W niedzielę każdy mógł zostać motorniczym
Po ulicach Wrocławia jeżdżą już 115 lat – z okazji jubileuszu wrocławianie mogli zwiedzić zajezdnię Borek i obejrzeć stare i nowe modele szynowych pojazdów. Zanim tramwaje elektryczne pojawiły się na wrocławskich ulicach, mieszkańcy korzystali z tramwajów konnych. Pierwszą taką linię uruchomiono w 1877 roku na odcinku łączącym ul. Krasińskiego z Traugutta. Elektryczne pojazdy szynowe pojawiły się dopiero 16 lat później. Początkowo można było się nimi przemieszczać jedynie pomiędzy Grabiszynkiem i Rakowcem, ale sieć tramwajową stopniowo rozbudowywano i otwierano nowe trasy.
Dziś po Wrocławiu jeździ około 400 tramwajów. Najstarsze, które kursują na regularnych liniach, mają 36 lat. – Jest ich teraz we Wrocławiu ponad 25 – mówi Piotr Gelles z wrocławskiego MPK. – Jednak do końca 2010 r. mają być zastąpione nowymi. Wiemy, że ich stan techniczny nie jest najlepszy, ale trzeba czymś jeździć. Nowoczesny tramwaj jest znacznie droższy niż autobus.
Najwięcej tramwajów zjeżdża do zajezdni Borek przy ul. Powstańców Śląskich. Zatrudnia ona 91 pracowników obsługi technicznej i 170 motorniczych. Pan Ryszard Lipka zajmuje się m.in. regeneracją kół. – Podczas jazdy tramwaje ścierają koła – tłumaczy. – Przynajmniej raz do roku trzeba je więc przetoczyć, żeby zachować wszystkie względy bezpieczeństwa.
Zajezdnię zwiedzały całe rodziny. Agnieszka i Maciej przyjechali do Wrocławia z siedmioletnim Tomkiem. – Mieszkamy w Dzierżoniowie i jedynym środkiem komunikacji miejskiej, jaki zna nasze dziecko, jest autobus – tłumaczą. – Tomek jest już duży, więc chcieliśmy, żeby przejechał się prawdziwym tramwajem, bo to jednak nie to samo co jazda autobusem.
Na tramwajową przejażdżkę można było wybrać się nie tylko w roli pasażera. Śmiałkowie mogli pod okiem instruktora samodzielnie poprowadzić tramwaj. Z takiej okazji skorzystał Marcin, student Uniwersytetu Przyrodniczego. – Jak byłem mały, zawsze chciałem być motorniczym. Fajne uczucie prowadzić taki duży pojazd, ale nie chciałbym tego robić na co dzień. Za duża odpowiedzialność.
– Odkąd kupiłem auto, prawie w ogóle nie korzystam z komunikacji miejskiej – przyznaje pan Damian. – Trochę żałuję, bo lubiłem jeździć tramwajem, ale jazda samochodem jest o wiele bardziej komfortowa. Jedynym minusem są korki. Ale tramwaje też w nich przecież stoją.
PRZESIĄDŹ SIĘ NA: