Wrocław: Motorniczy oskarża władze
Wrocławski motorniczy złożył do prokuratury doniesienie o popełnieniu przestępstwa przez prezesa MPK i prezydenta Wrocławia. Twierdzi, że z ich winy w czerwcu ubiegłego roku tylko cudem nikt nie zginął pod kołami tramwajów, które nie były w stanie hamować – informuje Gazeta Wyborcza. W czerwcu zeszłego roku, gdy zrobiło się ciepło, na wielu torowiskach w mieście pojawiła się lepka czarna maź. Była to tzw. masa uszczelniająca, która wypłynęła ze szczelin między szynami a brukiem. Najpierw oblepiła świeżo wyremontowane odcinki, np. na ul. Szewskiej i przy mostach Warszawskich. Szybko jednak tramwaje rozniosły ją po całym mieście. – Na szynach zrobiło się bardzo ślisko – mówi motorniczy Adam Zalewski, 15 lat w MPK. – Praktycznie nie mogliśmy hamować. Najbardziej przeraziłem się, gdy zbliżałem się do przystanku u zbiegu ul. Lotniczej i Metalowców. Uruchomiłem wszystkie możliwe hamulce, koła się zablokowały, a i tak na czerwonym świetlne przejechałem całe skrzyżowanie i zatrzymałem się 30 metrów za przystankiem. Dzwoniłem i machałem do kobiety z dzieckiem, która akurat szła po przejściu dla pieszych, by uciekała, bo ją rozjadę. Szczegóóły w Gazecie Wyborczej.