Warszawa: Metro Słodowiec – przesiadka prosto pod samochód
Potworny bałagan wokół najnowszej stacji metra. Pasażerowie, którzy chcą się do niego przesiąść, wychodzą z autobusów prosto pod nadjeżdżające samochody. O tym, że wokół stacji Słodowiec powstał fatalny punkt przesiadkowy, pisaliśmy w dniu jej otwarcia, czyli 23 kwietnia. I choć mija już trzeci tydzień, kiedy jest czynna, wciąż obowiązuje tu tymczasowa organizacja ruchu, jakby trwała jeszcze budowa. Co kilka minut autobusy podjeżdżają od strony Wawrzyszewa i Chomiczówki do prowizorycznej wysepki przystankowej. Zorganizowano ją na wąskim pasku, który rozdziela jezdnie ul. Żeromskiego – jedna jest świeżo po remoncie, ale wciąż zamknięta dla ruchu, druga na remont dopiero czeka. Co robi zdesperowany tłum, który chce się jak najszybciej dostać do metra? Wali wprost przez czynną nitkę ul. Żeromskiego, wychodząc zza stojących na przystanku autobusów prosto pod nadjeżdżające auta. Urszula Nelken z biura prasowego Zarządu Dróg Miejskich potwierdziła, że sytuacja drogowa wokół stacji Słodowiec jest 'dramatyczna’. Odesłała nas jednak do Metra Warszawskiego, które odpowiada za przywrócenie ulic do stanu sprzed budowy stacji. To przywracanie (chodzi o blisko 100-metrowy fragment ul. Żeromskiego) przeciąga się jednak w nieskończoność. Rzecznik Metra Krzysztof Malawko twierdzi, że jego firma ma na to czas do końca maja. Zapewnia, że po puszczeniu ruchu obiema jezdniami ul. Żeromskiego między nimi stanie barierka, żeby ludzie przechodzili tylko przez pasy. Jako że znacznie wydłuży to czas przesiadki do metra, korzystniej będzie podjeżdżać autobusami jeszcze dwa przystanki do następnej stacji Marymont. Tu peron znajduje się bezpośrednio pod przystankiem linii kursujących z Bielan.