Poznań: Tramwaj jak piekarnik
Wiatraczki, baniaki z zimną wodą na każdej pętli, a także okulary przeciwsłoneczne dla kierowców i motorniczych. Tak o swoich pracowników dba poznański przewoźnik miejski. Zdecydowanie gorzej mają pasażerowie, którzy na własnym nosie testują nawyk rzadkiego mycia współpodróżnych.
Zdecydowana większość autobusów jeżdżących po Poznaniu jest klimatyzowana. Nie dotyczy to jednak tramwajów – pasażerowie i motorniczowie tylko 25. z nich mają ten komfort. Motorniczowie muszą wytrzymać dziesięć godzin za sterem tramwaju lub za kierownicą autobusu w upalny dzień, a to jest koszmarne przeżycie.
– Ciężko jest wytrzymać w kabinie tyle czasu. Zamontowano nam co prawda wiatraki, ale nie wszystkie działają – opowiada Adam Archacki, jeden z poznańskich motorniczych.
Dlatego osoby prowadzące tramwaje starszej generacji ratują się innymi sposobami. Przede wszystkim piją dużo wody, osłaniają boczne okna czy robią w kabinie przeciąg.
– Otwieram jednocześnie okno i drzwi, dzięki temu jest w ogóle czym oddychać – mówi Artur Myszkowski, który jeździ między innymi na linii numer 8.
– W tej pracy trzeba być odpornym na upał. Po dziesięciu godzinach w tramwaju cała odzież nadaje się do prania. A ja marzę tylko o położeniu się pod drzewem z jakimś zimnym napojem – dodaje pan Adam. – W tym tygodniu mam szczęście, bo jeżdżę nocami. Też jest gorąco, ale przynajmniej nie świeci już słońce.
Aby chronić oczy swoich pracowników, MPK zapewnia kierowcom i motorniczym okulary słoneczne. Większość z nich i tak jeździ we własnych.
– Pewnie to jakaś nowa moda, ale wygląda się w tych goglach jak wielka mucha. Mało który motorniczy jeździ w okularach od firmy – żartuje jeden z mężczyzn prowadzących tramwaje.
Komfort pracy poznańskich motorniczych ma się poprawić, kiedy MPK kupi 50 nowych wozów. Kabiny we wszystkich z nich mają być bowiem klimatyzowane.
– Dziesięć godzin w takich warunkach jest niezwykle męczące. Ze względów bezpieczeństwa kabiny muszą być klimatyzowane – mówi Jan Firlik, dyrektor pionu tramwajów poznańskiego MPK.
Kwestia zakupu tramwajów z klimatyzacją w kabinie pasażerskiej jest jeszcze stale omawiana. Jak wyjaśnia dyrektor Firlik, takie rozwiązanie ma wiele zalet, ale jeszcze więcej wad (największą z nich jest waga urządzenia – klimatyzator waży ponad 1,5 tony – zużywa się więc znacznie więcej energii, szybciej też niszczą się szyny). Może się więc okazać, że komfort jazdy pasażerów miejskiego przewoźnika się nie zmieni.
– Podróżowanie latem tramwajem to koszmar. Niektórzy pasażerowie, mówiąc zwyczajnie, po prostu śmierdzą. Nawet rano, zaraz po wyjściu z domu – twierdzi Paulina Obuchowska, która pojazdami komunikacji miejskiej dojeżdża do pracy.
Co więcej, pasażerowie zgłaszają nam, że w niektórych pojazdach wciąż jeszcze działa ogrzewanie! – Usiadłam w tramwaju i nie mogłam uwierzyć w to, co czuję. Grzejnik był gorący, a i bez tego trudno jest przetrwać podróż – opowiada pani Jolanta. – Kiedy zwróciłam motorniczemu uwagę powiedział, że nie da się go wyłączyć.
– To niemożliwe – mówi krótko dyrektor J. Firlik. – Ogrzewanie od dawna jest wyłączone. Czasami powietrze chłodzące silnik rozgrzewa rury i może to stwarzać wrażenie, jakby było włączone. Jeśli jednak pasażer będzie pewny, że ogrzewanie było włączone, powinien nam to zgłosić. Byłoby to bowiem zaniedbanie ze strony motorniczego i z pewnością wyciągnęlibyśmy w stosunku do niego konsekwencje służbowe.