Płock: Tramwaj – za i przeciw
Dla jednych – szansa na usprawnienie ruchu w Płocku. Dla innych – paraliż komunikacyjny, który grozi miastu w czasie budowy linii tramwajowej – pisze Gazeta Wyborcza. Czy za dwa lata płockimi ulicami pomkną nowoczesne tramwaje? – To inwestycja, która może być większym wyzwaniem niż budowa mostu, dlatego decyzję muszą podjąć mieszkańcy Płocka – odpowiadał w auli Małachowianki Mirosław Milewski. Z płocczanami spotkał się w czwartek. – Aby ułatwić wam wybór, zamówiliśmy analizy ekonomiczne i merytoryczne. Już je mamy. Jeśli wasza decyzja okaże się negatywna dla tego pomysłu, to być może kolejną próbę podejmiemy dopiero za kilka lat. Co ja sądzę o tramwaju osobiście? Jestem przekonany, że jeśli usłyszę wasze 'tak’, ułatwimy sobie życie na drogach i jednocześnie podniesiemy prestiż miasta.
Po prezydencie do głosu doszli przedstawiciele Fundacji Rozwoju Gdańska: Sławomir Grulikowski i Jerzy Zariczny, autorzy wspomnianych analiz. – W mieście, w którym liczba mieszkańców przekracza 100 tys., jest potrzeba stworzenia jednolitego rozkładowo i transportowo systemu komunikacyjnego – przekonywali. – Wskaźniki rozwoju motoryzacji wskazują na celowość wsparcia tradycyjnej komunikacji co najmniej jedną linią tramwajową. Po krótkiej prezentacji dyskusja rozgorzała na dobre. Pan Jarosław, nauczyciel akademicki: – Ten tramwaj budujemy przede wszystkim dla przyszłych pokoleń. Tymczasem proponowany tramwaj w systemie Translohr [jeździ po jednej szynie – red.] jest dopiero na etapie sprawdzania. Pierwszy powstał w 2006 r. we Francji. Czy warto więc inwestować w coś, co nie jest do końca zweryfikowane? Druga rzecz to wypadki. Translohr nie jest w 100 proc. bezpiecznym pojazdem. W Chinach się wykoleił.
– Naprawdę? Nie wiedziałem o tym – zdziwił się Mirosław Milewski. – Jeśli to prawda, musimy sprawdzić, czy takich wypadków nie było więcej.
– W tym jednym przypadku nie zawiódł system Translohr, ale człowiek – tłumaczył natychmiast Jerzy Zariczny. Ale pan Jarosław nie odpuszczał. – Owszem, koszt ułożenia nawierzchni z jedną szyną prowadzącą jest tańszy. Ale wymiana już nie. Proszę powiedzieć, ile jest firm, które zajmują się produkcją tego typu szyn? – pytał.
– Widzę, że jest pan świetnie przygotowany do dyskusji – odpowiadał prezydent i po chwili dodał: – Faktycznie, jest to ewidentna wada tego projektu. W Europie i w ogóle na świecie jest tylko jedna firma, która zajmuje się produkcją szyny.
– Ale wie pan, jaką ma ona żywotność? 30 lat – bronił się z kolei Sławomir Grulikowski.
Mieszkańców interesowały również szczegóły techniczne budowy linii tramwajowej. Bo na pewno rozpoczęcie inwestycji spowoduje totalny paraliż komunikacyjny w Płocku. Jak miasto zamierza poradzić sobie z takim problemem? – dopytywali.
– Będziemy musieli wykazać się najwyższym kunsztem organizacyjnym, szczególnie przy wąskim gardle przy Stanisławówce i cmentarzu – mówił prezydent.
Czy w związku z tramwajem inne inwestycje zostaną zaniedbane? – Nie ma o tym mowy – uspokajał Milewski. – Wszystkie inwestycje będą realizowane, włącznie z wiaduktem kolejowym przez al. Piłsudskiego. I to bez względu na to, czy tramwaj będzie, czy nie. Co z obwodnicą północną i północno-zachodnią? Jest to perspektywa trzech-czterech lat. Ale bardziej trzech niż czterech, przynajmniej taką mam nadzieję.
Jeśli chodzi o finansowanie tramwaju, tu jest najpoważniejszy problem. – Nie będziemy w stanie sfinalizować inwestycji przez Unię Europejską w takim procentowym udziale, w jakim byśmy chcieli – oświadczył specjalista z działu planowania strategicznego i doradztwa europejskiego Przemysław Herburt.
Przypomnijmy: cały koszt inwestycji jest szacowany na ok. 400 mln zł. Link do źródła: http://miasta.gazeta.pl/plock/1,35710,6032347,Tramwaj_w_Plocku___za_i_przeciw.html.