Motorniczy z zarzutami po wypadku na Jagiellońskiej w Warszawie; zginął chłopiec
Motorniczy tramwaju, pod którym zginął chłopiec usłyszał zarzut umyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym i przepisów Instrukcji dla pracowników Tramwajów Warszawskich oraz nieumyślne spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym.
Takie informacje przekazała PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga prok. Katarzyna Skrzeczkowska.
Wypadek
"13 kwietnia w Prokuraturze Rejonowej Praga Północ przedstawiono kierującemu tramwajem mężczyźnie zarzut z art. 177 par. 2 kk (wypadek komunikacyjny - PAP). Zarzucono mu umyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym i przepisów Instrukcji dla pracowników Tramwajów Warszawskich i nieumyślne spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym" - podała prokurator.
Według ustaleń śledczych, mężczyzna w trakcie jazdy korzystał z telefonu i słuchawek. "Nieprawidłowo obserwował zdarzenia zachodzące w obrębie ostatnich drzwi, a po zamknięciu drzwi nie upewnił się czy ruszenie z przystanku nie spowoduje zagrożenia dla pasażerów wysiadających i znajdujących się na przystanku" - wyjaśniła Skrzeczkowska. "Na ocenę sytuacji wokół tramwaju poświecił zbyt mało czasu" - dodała.
Podejrzany nie przyznał się i odmówił składania wyjaśnień.
PRZESIĄDŹ SIĘ NA:
Do tragedii doszło w połowie sierpnia na linii 18 na ul. Jagiellońskiej przy przystanku Batalionu "Platerówek". Uczestniczył w nim tramwaj starego typu - Konstal 105Na - jadący w kierunku pętli Żerań FSO. 4-letnie dziecko zostało pociągnięte przez tramwaj wzdłuż torowiska. Prawdopodobnie zostało przytrzaśnięte drzwiami. Chłopiec zmarł.
Do tragedii doszło w momencie, kiedy dziecko wysiadało razem z babcią z ostatniego wagonu.
Motorniczy ma za sobą 14 lat doświadczenia w pracy. (PAP)